Jelno było wyspą wśród poleskich bagien i torfowisk, otoczoną siecią kanałów. Jak wspomina Aleksander Kościukiewicz z Zielonej Góry życie było tam surowe, wypełnione ciężką pracą, ale szczęśliwe. Taka kresowa sielanka.
Podole mlekiem i miodem płynące... - To region rolniczy. Pokażę panu ziemię - Marian Figiel znika na chwilę i wraca z litrowym słoikiem. W środku jest karteczka "Ziemia z Czernielowa Ruskiego z Podola. Proszę posypać na moim grobie".
- Na podwórku kupa gnoju, a w niej coś się rusza... Kobieta leży zamordowana, piersi obcięte. A za nią dziecko, całe we krwi, ale żyje! Ja to mam cały czas przed oczami... - mówi Józef Świerszko z Koźli, który pochodzi z Dźwinogrodu.
- Jak to mówią: góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze - powtarza Anna Czepukowicz ze Świebodzina, rocznik 1929. - Gdzie ja bym pomyślała, że kiedyś będę tu gościć Cytryńskich.
Niewielki, szary dom w centrum Letnicy. Helena Frączak przeprasza, że tak niewiele pamięta, mimo że z Kresami żegnała się jako nastolatka. A może to dobrze, że o wielu rzeczach zapomniała...?
- Wszyscy stanęli kołem i zaśpiewali: Żegnaj, Wilno ukochane, droższe ponad cały świat... I wszyscy płakali - tak Anna Czepukowicz ze Świebodzina zapamiętała dzień, w którym opuszczała rodzinne Kresy. Swoje wspomnienia przesłała w liście do naszej...
Dzięki ukraińskim Poleszukom i pułkownikowi z samego Petersburga mój tata uniknął Katynia. A nasza kułacko-policyjna rodzina nie została natychmiast wywieziona na Sybir.
Nie żyją, nie oddychają... Przenieśli te dzieciny do izby obok i jedna zapłakała! Ale to był ostatni już płacz. Pierwsi założyliśmy cmentarz w tym Toporoku... - opowiada Apolonia Korczowska z domu Hałoń.
Ktoś powiedział: "Czas zaciera wszelkie ślady" - tych jednak nie sposób zatrzeć - Danuta Siwiec ze Sławna wspomina cudowną wołyńską wieś. Pisze: "Na wołyńskich czarnoziemach dojrzewały zboża wyższe od rosłego człowieka".
Usłyszeliśmy, jak spiker głosem donośnym, pełnym namaszczenia, ogłosił kapitulację Niemiec i koniec wojny. O Boże, co się działo w domu! Rzuciliśmy się z płaczem, całując jedni drugich ze szczęścia.
Teraz to brzmi jak bajka, ale to nie bajka, to życie moich rodziców - opowiada Teresa Gładysz z Zielonej Góry. Urodziła się w Nowogródku, dzieciństwo spędziła w Nieświeżu. Z tęsknoty za Kresami postanowiła...
Pani Bronisława wyjmuje fotografię. - Pamiętam wszystkich nauczycieli - pokazuje i zaczyna wyliczać. - Od prawej historyk Leon Wiśniewski. Nie wymawiał "r"...
Maria Borowska wychowała się w Kosowie Poleskim, Tomasz Winnicki w Busku. Ich losy splotły się dopiero po wojnie. O swoich przodkach z Kresów opowiada Tadeusz Winnicki
19-letni Eugeniusz, wuj Lecha Aksiuczyca, był romantykiem. To właśnie sprawiło, że wybrał się rowerem odwiedzić rodzinne Sobolewo. Był rok 1942. Jako polskiego panka zakłuli go bolszewiccy partyzanci.
Tak naprawdę nie wierzyliśmy w przegraną, byliśmy wychowani w klimacie Polski jako mocarstwa, które nie odda nawet guzika. Ze ścian w szkole patrzyły na nas portrety Rydza-Śmigłego, Mościckiego - wspomina pan Izydor. Stojąc na moście w Kutach, na...
Po wojnie polsko-bolszewickiej 27. Pułk Ułanów został przeniesiony do Nieświeża. Przez lata był dumą naszego miasta, a w kampanii wrześniowej bił się zawzięcie i z brawurą - pisze Teresa Gładysz.
Zwykle kresowe opowieści kończą się na 1945 roku. Dla Czesława Skarżyńskiego wspomnienia z jego Wileńszczyzny obejmują znacznie dłuższy czas...
Tak mu zazdrościłam... A jego matce - że ma syna bohatera. Prosiłam, żeby zapytał, czy mogliby przeszkolić też mnie, bo ja też chcę oddać życie za ojczyznę - opowiada Teresa Gładysz z Zielonej Góry, która pochodzi z Nieświeża.
Babcia zielonogórzanina Lecha Aksiuczyca popełniła mezalians. Tam, na Kresach, o to nie było trudno, gdyż ludzi dzielił nie tylko stan posiadania, ale narodowość i religia.
- Rosjanie aresztowali Zygmunta, męża mojej siostry Wili. Został wywieziony do obozu w Kołdyczewie, o którym mówiło się, że stamtąd się nie wraca - pisze Teresa Gładysz z Zielonej Góry, która dzieciństwo spędziła w Nieświeżu.
Przepadałam za miodem z zielonymi ogórkami. Do dziś pamiętam ich niepowtarzalny smak - pisze Alicja Michałowska, która dzieciństwo spędziła w Kołtynianach. Po wojnie ukończyła Liceum Pedagogiczne w Sulechowie i przez dziesięć lat pracowała w...
Na łamach "Gazety Lubuskiej" czytam "Wasze Kresy". Jestem pod wrażeniem tego cyklu. Ludzie stają się strażnikami historii. Odżywają wspomnienia bardzo smutne, drastyczne i nostalgia za Kresami. Dołączę do tych opowieści - pisze Cecylia Sik z Ciborza.
Zielonogórzanin Lech Aksiuczyc na Kresach zdążył się ledwie urodzić. Jednak Kresy są w nim mocno posadowione przez opowieści dziadków i kresową duszę, na którą pracowały pokolenia ludzi stamtąd...
- Musiałam konie zaprzęgać i do młyna jechać. Miałam 12 lat... Wyobraź pan sobie, kto dzisiaj odprawiłby tak dziecko. Nieraz jechałam i płakałam - opowiada Janina Majewska z Guzowa, która pochodzi ze Świdnicy na Wileńszczyźnie.
Naraz z dwóch stron padły strzały z potężnych dział. Z jednej ogień artyleryjski, z drugiej z nieznanych nam wtedy katiusz. Istne piekło - Teresa Gładysz z Zielonej Góry wspomina lato 1944, gdy z rodziną uciekała z Nieświeża i wracała.
Szczęśliwie dotarłyśmy do domu. Przydźwigałyśmy 27 koców. Do dziś nie mogę pojąć, jak dwie 11-letnie dziewczynki uniosły taki ciężar - pisze Teresa Gładysz z Zielonej Góry, która w czasie niemieckiej okupacji mieszkała w Nieświeżu.
– Kultywujemy tradycje naszych ojców. Mówimy o rzeczach, których często nie uczą w szkole – podkreśla Zygmunt Muszyński, prezes kożuchowskiego koła Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.
Pielęgnowali polskość, w godzinach próby okazywali się najwierniejszymi i gotowymi do poświęceń patriotami. Tymczasem niektórym Bukowińczykom nawet dziś odmawia się uprawnień kombatanckich. Sądy argumentują swoje decyzje tym, że starający się nie...
Miasteczko to leżało na niewielkim wzniesieniu. Poniżej, wijąc się, płynęła Strypa, lewy dopływ Dniestru. Rzeka ta mieni się tęsknotą w nostalgicznych opowiadaniach byłych mieszkańców - Rozalian Świerzko z Oławy pisze o Wiśniowczyku.
Mama zdjęła ze ściany obraz Matki Bożej Kochawińskiej i położyła na sanie, ale czerwonoarmista zabrał go, mówiąc: "Tam wam boga dadut" - wspomina Kresowianka Władysława Rybaczkowska, która dziś mieszka w Żarach.
13 lipca 1943 roku do małej wsi Ludwikówka w powiecie rohatyńskim na Wołyniu wkroczyli Niemcy i Ukraińcy z UPA i dokonali rzezi na miejscowej ludności...
- A wiesz pan, dlaczego Rydoduby? Bo tam rzadko rosły dęby, stąd rydo i duby - wyjaśnia Zenon Borowski z Zielonej Góry i opowiada o swojej rodzinnej miejscowości, która leży nieopodal Czortkowa.
- Tato, twój syn stoi przed tobą! - Janowi Dziewie ze Świebodzina na wspomnienie pierwszego po wojnie spotkania z ojcem słowa więzną w gardle. Nasz bohater pochodzi z Wołosowa, z osiedla Żebracz. Szuka rodaków, którzy też tam mieszkali. Ma...
- Po kościele spacerowało się wzdłuż drogi, która ciągnęła się równolegle do rzeki, to był dla nas taki bulwar - Katarzyna Bandziak z Bogaczowa opowiada jak to było w jej rodzinnym Koropcu. - Tam chłopcy, dziewczęta się oglądali. Trzeba było...
Pani Aurelia z Zielonej Góry swój kresowy raj przede wszystkim słyszy. Skoro świt to "Ranne wstają zorze", a wieczorem w uszach jej grają "Wszystkie nasze dzienne sprawy".
- W niedziele stacjonujące w Łucku polskie wojsko maszerowało do kościoła. W czasie mszy, gdy zaintonowali "Boże, coś Polskę" i "My chcemy Boga", śpiew żołnierzy mieszał się z płaczem wiernych. Słychać było jeden szloch - wspomina Mieczysław...
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.