Nadal pozostajemy na brzegu Styru. Tym razem w Łucku. Wspomnienia ojca, Tadeusza Marcinkowskiego spisała nasza Czytelniczka Małgorzata Ziemska. Głównym ich bohaterem jest dziadek Jan Marcinkowski. I właśnie Łuck.
Niemcy z krzykiem wpadali do domów oznaczonych napisem "Jude" i strzelali do wszystkich obecnych - opowiada Marian Gładysz (rocznik 1925) z Zielonej Góry, którego wspomnienia spisała żona Teresa.
Wracamy do pamiętnika Marii Lisowskiej, który napisała dla swojego wnuka Waldemara Przybylskiego z Międzyrzecza. a
- To straszne, że jako dzieci byliśmy świadkami tak przerażających wydarzeń - mówi Walentyna Czajka z Zielonej Góry. - Nie pojechałam już tam, boje się, nie chcę słyszeć tego języka.
Maria Zarębina z dwoma synkami była już w bydlęcym wagonie, gdy do pociągu wsiadł jej brat Aleksander Wojciechowski. Jako ochotnik. Nie mógł zostawić rodziny na pastwę losu, bo to oznaczało niechybną śmierć.
- Pamiętam tę naszą działkę. Ogród warzywny był. Ja na boso, po piasku wysuszonym przez słońce, takim jak mąka drobniutkim. To dopiero przyjemność... - rozmarza się Zdzisław Mogilnicki z Babimostu, który pochodzi z Łucka.
- 19 marca 1940 przyszło NKWD i aresztowało tatę. Gdy wychodził, pochylił się nad łóżeczkiem i ucałował mnie - mówi Janusz Mróz z Zielonej Góry, który dzieciństwo spędził w Równem. Historia o odnalezieniu ojca jest nieprawdopodobna.
Głęboka wiara w Boga i strach pomogły mu przetrwać najgorsze. Nacierał się śniegiem, żeby nie zamarznąć. Był u kresu sił... Nie poznalibyśmy tej historii, gdyby Elżbieta Rojek nie zdobyła się na odwagę.
- W 1943 roku banda UPA wymordowała całą moją rodzinę - pan Leon wpatruje się w dal. Zginęli rodzice Piotr i Maria, siostry Janina i Emilia, a także siostrzeniec Krzyś. Ocalały siostry Apolonia i Weronika, ocalał mój rozmówca.
Do szkoły? Jak? Goła, bosa? Nikt nie dopilnował. Kto się zlitował, że dziecko bose, nagie? Tego nie było, kochasiu! – wspomina pani Bronisława, która do Kozowa pod Gubinem przyjechała z Bukowiny, z miejscowości...
W kwietniu 1944 rodzina zobaczyła przyklejoną na drzwiach domu kartkę, że w 24 godziny ma się wynieść. - Trzeba było uciekać, z duszą na ramieniu. Łaszki pod pachę i uciekliśmy - mówi Mieczysław Gotfryd.
"Jestem urodzona w Borszczowie (woj. Tarnopol) i mieszkałam tam do wysiedlenia w 1945 roku..." - zaczęła swój list pani Aurelia z Zielonej Góry. Umówiliśmy się na spotkanie. Przyszła elegancka, drobna pani ze śmiejącymi się oczami. - A u nas w...
Zanim ojciec trafił do obozu w Starobielsku, zdążył jeszcze spotkać się z najbliższymi. – Bardzo się cieszył, a na pożegnanie powiedział do mnie: „Opiekuj się mamą”. Wtedy widziałem go ostatni raz – mówi pan Roman.
Ludwikówka, osada w lesie, w górach. Nie jest nawet zaznaczona na mapie. Gdzie się ona znajduje? Dziś opowie nam o tym Stefania Mazurczak z Sulechowa, która w Ludwikówce spędziła dzieciństwo.
Górale czadeccy, czy bukowińscy? Kultowy już zespół "Watra" z Brzeźnicy musiał odpowiadać na to pytanie przez lata, często w atmosferze sporu. Narodowego. I założycielka zespołu, Jadwiga Parecka przyznaje, że dziś nie popełniłaby pewnego błędu.
- To była piękna kraina na zboczu zalesionych gór... Dla Heleny Kowalskiej z Brożka w gminie Brody jej Kresy to Nadziejów, Rachiń i Dolina. To ostatnie miasteczko stanowiło pępek jej kresowego świata.
Jak wkroczyli, to zaraz matkę i nas, trzech braci, na podwórko. I do kaplicy pędzili. I tak po kolei, od domu do domu szli i wyganiali - tak Kazimierz Szeremeta po 71 latach wspomina pacyfikację rodzinnego Zawonia.
Ksiądz Grzegorz Kołosowski powiedział: "Dobry pasterz nie ucieka, jak wilki napadają na owce, tylko broni. Chcę być dobrym pasterzem i parafii nie zostawię" - Teresa Gładysz z Zielonej Góry pisze o duchownych i świątyniach w Nieświeżu.
Gdy wracałam ze szkoły, ulicą maszerowała kolumna Żydów. W pierwszym szeregu zobaczyłam moją koleżankę z klasy, pomachała mi leciutko na pożegnanie. Była smutna i spokojna - Teresa Gładysz pisze o pogromie Żydów w Nieświeżu.
Rano 17 września 1939 krasnoarmiejcy byli już na zamku Radziwiłłów. Wkrótce książęta trafili do więzienia w Mińsku, a potem do obozu koncentracyjnego pod Moskwą - wspomina Teresa Gładysz, która dzieciństwo spędziła w Nieświeżu.
- Nigdy nawet nie przyszło nam do głowy, aby ukrywać, że jesteśmy Ukraińcami - mówi Wasyl Szlachtycz z Wilkanowa. - Wiele osób się zasymilowało, udowadniało, że są bardziej polscy niż Polacy. Ostatnio jednak ludzie zaczynają szukać własnych korzeni.
W Nowogródku, gdzie przed ołtarzem Matki Boskiej cudownie uzdrowiony został mały Adam Mickiewicz, urodziła się Teresa Gładysz, dziś mieszkanka Zielonej Góry. Pisze o Nowogródku i Nieświeżu, w którym spędziła dzieciństwo.
- Historię rodziców znam tylko z wyrywkowych ich wspomnień. Nie chcieli o tym mówić. Były to dla nich przykre i bolesne wspomnienia - opowiada Teresa Gładysz z Zielonej Góry, która dzieciństwo spędziła w Nowogródku i Nieświeżu.
I tę wodę z Rychcic sobie przywiozłem. Przywiozłem też ziemię, którą na grobie rodziców rozsypałem - Jan Tarnowski z Zielonej Góry wspomina malowniczą wieś pod Drohobyczem.
W opowieści Stanisławy Chęcińskiej z domu Kuc z Łagowa będzie i cudowne ocalenie, i niejeden rodzinny dramat. Będzie też siła, upór, wiara i godność, które pozwalają przetrwać, gdy los wystawia na próbę.
Bukowina to była dziwna kraina, dla której mieszkańców religia i narodowość były niezwykle ważne, ale nie były powodem do waśni. Jak mówi Feliks Boniakowski: tam człowiek szanował człowieka.
Wilhem Skibiński w Bukowinie jest zakochany. Cóż, to w końcu jego miejsce urodzenia, kraina jego przodków. I - jak mówi - ma poczucie długu. Stąd od lat zabiega o to, aby bukowiński ślad odcinał się na wielokulturowym obliczu Ziemi Lubuskiej.
Aby wybrać najlepszą kandydatkę na żonę najlepiej sprawdzić jak haftuje poduszkę. Im piękniejszy haft, tym bardziej wartościowa kandydatka. Przekonuje o tym zielonogórzanin Wilhelm Skibiński, ale także całe wieki bukowińskich doświadczeń.
Do Rumunii w pierwszych tygodniach wojny przedostało się około 50 tysięcy żołnierzy, w tym ponad 3.600 generałów i oficerów. Wielka była wówczas pomoc bukowińskich Polaków.
Słuchając opowieści tak wspaniałych gawędziarzy, jakich spotkałem w Bieniowie, można by napisać książkę o Zagórzu, Koniuszkach Siemianowskich i okolicy. Na dobry początek niech będzie ten artykuł w cyklu "Wasze Kresy".
"Wraz z latem przychodziło powietrze pachnące fiołkami. Po Wielkanocy ściągało się buty i chodziło się boso aż do jesieni"... Bronisław Furtan dzieciństwo spędził na Kresach. Po wyjeździe na Zachód osiadł w Ściechowie.
Była skocznia narciarska i plaża ze złocistym piaskiem nad rzeką. Brzuchowice były także miejscem akcji najgłośniejszej zbrodni II Rzeczpospolitej. Pani Bogusława Bowej z Lasek mieszkała tam prawie jak w pałacu...
Żołnierz zameldował o wycięciu całej grupy zwiadowczej. W raporcie zeznał, że na jego oczach kozak ściął głowę Franciszkowi Kozubalowi... Niespełna rok później rodzina dostała wiadomość: "Żyję, jestem zdrów, wracam do domu".
O mordach na Kresach dowiedziała się w pociągu, którym jechała z Wiednia na wschód. I nie mogła zrozumieć dlaczego ludzie, którzy przez pokolenia żyli obok siebie zaczęli się mordować...
Władysław Kudyba ze Świebodzina przyszedł na świat w 1929 roku w Borkach Dominikańskich w powiecie lwowskim. Widział straszne rzeczy, ale stara się pamiętać o szlachetnych ludziach, których spotkał w życiu.
Podobno ludzie umierają dopiero wtedy, gdy przestaje się o nich mówić i ich wspominać - pisze wnuczka Franciszka Kozubala w pracy poświęconej dziadkowi, który był Orlęciem Lwowskim.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.