2 grudnia 1944 banderowcy zamordowali ojca, a matkę pobili. Zmarła trzy tygodnie później, w Wigilię. Romana i Tadeusz zostali sami.
- Oj, jako dziecko podziwiałem w Tarnopolu pomnik Józefa Piłsudskiego na koniu. Dziś pomnika marszałka już nie ma, tylko Tarasa Szewczenki - opowiada Marian Figiel z Zielonej Góry, który pochodzi z Czernielowa Ruskiego.
Był 10 lutego 1940 roku. Pociąg szarpnął i zaskrzypiały oblodzone koła wagonów. Z oddalających się wagonów dochodziły słowa pieśni: "Serdeczna Matko, Opiekunko ludzi...". Pieśń cichła w miarę, jak pociąg ginął w dali.
Wacław Hładyn jako nastolatek czterokrotnie czmychnął z transportu na roboty do Niemiec. Już miał zwiać po raz piąty, gdy zobaczył, co gestapowiec robi z próbującą uciec Żydówką. Nie odważył się.
- Wyładowali nas w nocy, raniutko przyszedł naczelnik kołchozu i mówi, że tu już zostaniemy: "Prędzej wam żaba cycki da niż wyjedziecie" - opowiada Barbara Zachariasz z Zielonej Góry, która sześć lat dzieciństwa spędziła na zesłaniu.
Przez całe dzieciństwo Kazimierz Grzesiowski marzył, aby zostać ułanem. Ale jakże mogło być inaczej skoro urodził się i spędził pierwsze kilkanaście lat życia w Jazłowcu. Tak, tak to od tego miasteczka wziął nazwę słynny 14. pułk ułanów.
Mama dostała pozwolenie, żeby zbudować sobie szopkę - z krowiego kału, trzciny i torfu. Tam żeśmy zamieszkali - Marian Szymczak z Zielonej Góry wspomina sześcioletnie zesłanie na Syberię.
- Gniezna zmieniła trochę swoje koryto, nad rzeką nie ma już żadnych zarośli wikliny i wierzb, bo krowy kołchozne wszystko zjadły... - wspomina z sentymentem Marian Figiel z Zielonej Góry.
- Jestem z ostatniego pokolenia urodzonego na Kresach i tak naprawdę to moje Horodyszcze znam z kilku wyjazdów - mówi Walenty Kulik ze Skwierzyny. - Jednak zawsze przyjeżdżam tam, jak do siebie, a każdy pobyt zdaje się zbyt krótki.
- Gdy już zabierali ojca, zapytał, czy może mnie pocałować, pożegnać się. Pozwolili. Zamknąłem oczy, udawałem, że śpię - tego obrazu nigdy nie zapomni Tadeusz Marcinkowski z Zielonej Góry, syn wielkiego patrioty z Łucka.
- A dlaczego nie napiszecie o powstaniu czortkowskim - zapytała nas Krystyna Mięciel z Zielonej Góry. Sama z tego podolskiego miasta pamięta tylko pojedyncze obrazy. W końcu Kresy opuściła jako sześciolatka.
Co drugą noc, na zmianę z moim ojcem, brałem karabin na plecy i chodziłem na placówkę. Razem z innymi Polakami trzymaliśmy wartę, chroniąc się w ten sposób przed napadem band ukraińskich - wspomina Apolinary Kuliczkowski, Kresowiak z Jazłowca,...
Nadal pozostajemy na brzegu Styru. Tym razem w Łucku. Wspomnienia ojca, Tadeusza Marcinkowskiego spisała nasza Czytelniczka Małgorzata Ziemska. Głównym ich bohaterem jest dziadek Jan Marcinkowski. I właśnie Łuck.
Niemcy z krzykiem wpadali do domów oznaczonych napisem "Jude" i strzelali do wszystkich obecnych - opowiada Marian Gładysz (rocznik 1925) z Zielonej Góry, którego wspomnienia spisała żona Teresa.
Dostaliśmy odzież roboczą: spodnie, bluzę i drewniaki. I znaczek informujący o narodowości - opowiada Marian Gładysz, który jako 16-latek trafił z rodzinnego Starego Skałatu do obozu pracy w Niemczech.
Wracamy do pamiętnika Marii Lisowskiej, który napisała dla swojego wnuka Waldemara Przybylskiego z Międzyrzecza. a
- To straszne, że jako dzieci byliśmy świadkami tak przerażających wydarzeń - mówi Walentyna Czajka z Zielonej Góry. - Nie pojechałam już tam, boje się, nie chcę słyszeć tego języka.
- Ojciec, siostra, trzyletni brat, sąsiedzi... - banderowcy wymordowali wszystkich...
Maria Zarębina z dwoma synkami była już w bydlęcym wagonie, gdy do pociągu wsiadł jej brat Aleksander Wojciechowski. Jako ochotnik. Nie mógł zostawić rodziny na pastwę losu, bo to oznaczało niechybną śmierć.
- Pamiętam tę naszą działkę. Ogród warzywny był. Ja na boso, po piasku wysuszonym przez słońce, takim jak mąka drobniutkim. To dopiero przyjemność... - rozmarza się Zdzisław Mogilnicki z Babimostu, który pochodzi z Łucka.
- 19 marca 1940 przyszło NKWD i aresztowało tatę. Gdy wychodził, pochylił się nad łóżeczkiem i ucałował mnie - mówi Janusz Mróz z Zielonej Góry, który dzieciństwo spędził w Równem. Historia o odnalezieniu ojca jest nieprawdopodobna.
Głęboka wiara w Boga i strach pomogły mu przetrwać najgorsze. Nacierał się śniegiem, żeby nie zamarznąć. Był u kresu sił... Nie poznalibyśmy tej historii, gdyby Elżbieta Rojek nie zdobyła się na odwagę.
- W 1943 roku banda UPA wymordowała całą moją rodzinę - pan Leon wpatruje się w dal. Zginęli rodzice Piotr i Maria, siostry Janina i Emilia, a także siostrzeniec Krzyś. Ocalały siostry Apolonia i Weronika, ocalał mój rozmówca.
Do szkoły? Jak? Goła, bosa? Nikt nie dopilnował. Kto się zlitował, że dziecko bose, nagie? Tego nie było, kochasiu! – wspomina pani Bronisława, która do Kozowa pod Gubinem przyjechała z Bukowiny, z miejscowości...
W kwietniu 1944 rodzina zobaczyła przyklejoną na drzwiach domu kartkę, że w 24 godziny ma się wynieść. - Trzeba było uciekać, z duszą na ramieniu. Łaszki pod pachę i uciekliśmy - mówi Mieczysław Gotfryd.
Znawca kultury ludowej twierdzi, że ostatnim skrawkiem tego prawdziwego Polesia jest Białków pod Cybinką.
"Jestem urodzona w Borszczowie (woj. Tarnopol) i mieszkałam tam do wysiedlenia w 1945 roku..." - zaczęła swój list pani Aurelia z Zielonej Góry. Umówiliśmy się na spotkanie. Przyszła elegancka, drobna pani ze śmiejącymi się oczami. - A u nas w...
Zanim ojciec trafił do obozu w Starobielsku, zdążył jeszcze spotkać się z najbliższymi. – Bardzo się cieszył, a na pożegnanie powiedział do mnie: „Opiekuj się mamą”. Wtedy widziałem go ostatni raz – mówi pan Roman.
Gdyby nie „Gazeta Lubuska”, do niecodziennego spotkania nigdy by nie doszło.Gdyby Regina Maksymowicz nie była wierną Czytelniczką i Prenumeratorką... Gdyby Tomasz Nesterowicz nie napisał listu do redakcji...
Ludwikówka, osada w lesie, w górach. Nie jest nawet zaznaczona na mapie. Gdzie się ona znajduje? Dziś opowie nam o tym Stefania Mazurczak z Sulechowa, która w Ludwikówce spędziła dzieciństwo.
Górale czadeccy, czy bukowińscy? Kultowy już zespół "Watra" z Brzeźnicy musiał odpowiadać na to pytanie przez lata, często w atmosferze sporu. Narodowego. I założycielka zespołu, Jadwiga Parecka przyznaje, że dziś nie popełniłaby pewnego błędu.
- To była piękna kraina na zboczu zalesionych gór... Dla Heleny Kowalskiej z Brożka w gminie Brody jej Kresy to Nadziejów, Rachiń i Dolina. To ostatnie miasteczko stanowiło pępek jej kresowego świata.
Jak wkroczyli, to zaraz matkę i nas, trzech braci, na podwórko. I do kaplicy pędzili. I tak po kolei, od domu do domu szli i wyganiali - tak Kazimierz Szeremeta po 71 latach wspomina pacyfikację rodzinnego Zawonia.
Ksiądz Grzegorz Kołosowski powiedział: "Dobry pasterz nie ucieka, jak wilki napadają na owce, tylko broni. Chcę być dobrym pasterzem i parafii nie zostawię" - Teresa Gładysz z Zielonej Góry pisze o duchownych i świątyniach w Nieświeżu.
Gdy wracałam ze szkoły, ulicą maszerowała kolumna Żydów. W pierwszym szeregu zobaczyłam moją koleżankę z klasy, pomachała mi leciutko na pożegnanie. Była smutna i spokojna - Teresa Gładysz pisze o pogromie Żydów w Nieświeżu.
Rano 17 września 1939 krasnoarmiejcy byli już na zamku Radziwiłłów. Wkrótce książęta trafili do więzienia w Mińsku, a potem do obozu koncentracyjnego pod Moskwą - wspomina Teresa Gładysz, która dzieciństwo spędziła w Nieświeżu.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.