Do szkoły chodziliśmy z bratem w jednych butach. Ojciec nam je zrobił, na podeszwach drewnianych, jeszcze pod spodem powbijał klamry z drutu, żebyśmy się nie ślizgali na lodowisku - wspomina Zenon Borowski z Zielonej Góry, który pochodzi z Kresów....
"Kresy" to film "Gazety Lubuskiej", w którym pokazana jest historia wielu Czytelników, którzy przed laty przyjechali tu z dalekich stron. Film będzie można zobaczyć na pokazach w bibliotekach publicznych w województwie lubuskim.
We wtorek, 6 listopada, w Zielonej Górze odbył się kolejny pokaz filmu "Kresy", którego producentem jest "Gazeta Lubuska". Historia wywołuje wśród odbiorców rozmaite emocje.
Wyruszyli 15 marca 1946 roku. 120 wagonów. Po wyruszeniu mijali swoją wieś, po raz ostatni widzieli światła w oknach domów, które niedawno były ich domami. Kobiety zaczęły płakać. Mężczyźni siedzieli z wzrokiem utkwionym w jeden punkt. Milczeli....
Ktoś powiedział: "Czas zaciera wszelkie ślady" - tych jednak nie sposób zatrzeć - Danuta Siwiec ze Sławna wspomina cudowną wołyńską wieś. Pisze: "Na wołyńskich czarnoziemach dojrzewały zboża wyższe od rosłego człowieka".
19-letni Eugeniusz, wuj Lecha Aksiuczyca, był romantykiem. To właśnie sprawiło, że wybrał się rowerem odwiedzić rodzinne Sobolewo. Był rok 1942. Jako polskiego panka zakłuli go bolszewiccy partyzanci.
Tak naprawdę nie wierzyliśmy w przegraną, byliśmy wychowani w klimacie Polski jako mocarstwa, które nie odda nawet guzika. Ze ścian w szkole patrzyły na nas portrety Rydza-Śmigłego, Mościckiego - wspomina pan Izydor. Stojąc na moście w Kutach, na...
- Po kościele spacerowało się wzdłuż drogi, która ciągnęła się równolegle do rzeki, to był dla nas taki bulwar - Katarzyna Bandziak z Bogaczowa opowiada jak to było w jej rodzinnym Koropcu. - Tam chłopcy, dziewczęta się oglądali. Trzeba było...
Pani Aurelia z Zielonej Góry swój kresowy raj przede wszystkim słyszy. Skoro świt to "Ranne wstają zorze", a wieczorem w uszach jej grają "Wszystkie nasze dzienne sprawy".
- Dziś, po latach, Stanisławów, kraina dzieciństwa, jawi mi się jak raj. Chleb był lepszy, woda smaczniejsza, śnieg bielszy, a lasy...? Przepiękne liściaste - mówi Włodzimierz Bogucki.
- Ten Janów dla odróżnienia od kilku innych miejscowości o tej nazwie określano jako „trembowlański”. Wyglądał jak marzenie malarza - pejzażysty. Lasy, krystalicznie czysta rzeka i wzgórza wokół. Ładnie, aż kiczowato. Dla Stefanii i Władysława...
Czy tęsknię za Kresami? Wiem na pewno, że mój ojciec bardzo tęsknił i ciągle miał nadzieję, że kiedyś tam wróci - pisze Stefania Wybieralska z Zielonej Góry.
Załadowano nas, dzieci do wagonów towarowych. Podróż trwała dwa tygodnie. Starsze dzieci opiekowały się młodszymi, pouczano nas, że jak przyjdą do wagonów Niemcy, to nie mamy się odzywać i nie mamy ze sobą rozmawiać. Po dwóch tygodniach, o chlebie...
Dla Kazimierza Kulasa "jego Kresy" to Dźwinogród nad Strypą, w powiecie Buczacz, na pięknej Wyżynie Podolskiej.
Kresowe miasteczko, Syberia, Azja i Afryka... Leszek Jankowski przez całe życie mówił, że wyjechał z raju. Jego rajem były Kopyczyńce, gdzie wszystko się zaczęło. Kres nastąpił gdzieś na afrykańskiej sawannie.
- Niemiec uderzył mamę w twarz, a gdy upadła, zaczął kopać. Ja się przestraszyłem i wybiegłem z domu. Jak wróciłem, mama leżała we krwi i prosiła o wodę - Marian Kubiszyn z Mirostowic Dolnych płacze, choć od tamtych chwil minęło 70 lat.
Kierownik spuścił głowę: "Marian, to już koniec" - Marian Gładysz wspomina ostatnie dni w obozie pracy w "Mitteldeutsche Motorenwerke" w Taucha bei Leipzig, gdzie trafił jako 16-latek ze Starego Skałatu na Kresach.
- Zostawiliśmy wszystko, proszę pana. Jechał z nami tylko pies Mucek. O, taki bysior kudłaty. Mój rówieśnik... - tak nastoletni Mieczysław Cichewicz wraz z rodziną opuszczał ukochane Kresy.
Dla Marii Kramarczuk z Zielonej Góry, podobnie jak dla większości Kresowian, wrzesień 1939 był początkiem koszmaru. Już latem uczono kobiety, jak chronić domostwa przed skutkami nalotów. I gazem bojowym.
Profesor Wiesław Hładkiewicz do pamiętnika dziadka sięga często. Nie tylko, aby poczuć klimat Nowosiółki Koropieckiej na Podolu. Zwykle by lepiej zrozumieć napisane przez dziadka zdanie: Czas szybko przesuwa wskazówki zegara...
- Oj, jako dziecko podziwiałem w Tarnopolu pomnik Józefa Piłsudskiego na koniu. Dziś pomnika marszałka już nie ma, tylko Tarasa Szewczenki - opowiada Marian Figiel z Zielonej Góry, który pochodzi z Czernielowa Ruskiego.
Wacław Hładyn jako nastolatek czterokrotnie czmychnął z transportu na roboty do Niemiec. Już miał zwiać po raz piąty, gdy zobaczył, co gestapowiec robi z próbującą uciec Żydówką. Nie odważył się.
Przez całe dzieciństwo Kazimierz Grzesiowski marzył, aby zostać ułanem. Ale jakże mogło być inaczej skoro urodził się i spędził pierwsze kilkanaście lat życia w Jazłowcu. Tak, tak to od tego miasteczka wziął nazwę słynny 14. pułk ułanów.
Dostaliśmy odzież roboczą: spodnie, bluzę i drewniaki. I znaczek informujący o narodowości - opowiada Marian Gładysz, który jako 16-latek trafił z rodzinnego Starego Skałatu do obozu pracy w Niemczech.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.