Tą historią żyła cała Polska. Teraz się zakończyła. Mężczyzna, który potrącił 18-latkę, próbował ją zgwałcić i zostawił w lesie, odsiedzi 6 lat.
Ruszył proces byłego komornika ze Szczecinka oskarżonego o przywłaszczenie ponad 1,2 miliona zł, które ściągnął od dłużników, a nie przekazał wierzycielom.
Sąd Okręgowy w Koszalinie po rozprawie apelacyjnej skazał Janusza K., kościerskiego sędziego, na karę 4 lat pozbawienia wolności.
Sąd Okręgowy w Koszalinie oddalił zażalenie Marka K. i Katarzyny W. na decyzję sądu w Drawsku.
Adwokat wykorzystywał prywatną znajomość z prokuratorem z Koszalina.
- Nic nie pamiętam. Nie wiem, jak to zrobiłam. Może do końca życia się nie dowiem - przekonywała wczoraj sąd 49-letnia Jolanta S. Jest oskarżona o zabójstwo męża. Grozi jej od 8 lat do dożywocia.
W czwartek Sąd Rejonowy w Koszalinie ogłosił nieprawomocny wyrok za udział w bójce w jednej ze słupskich restauracji w czasie imprezy rodzinnej.
We wtorek w Sądzie Okręgowym w Koszalinie 40-letni Damian Z. za usiłowanie zabójstwa usłyszał nieprawomocny wyrok 12 lat za kratami.
W archiwalnych aktach możemy odnaleźć dawne plany miast, spisy ludności, dokumenty pracodawców. Możemy też znaleźć akta sądowe, a w nich - obok ludzkich dramatów, obok kary za popełnione zło, historię regionu.
Kołobrzeg, marzec 1953 roku. Zabił. Uciekał tak szybko, że na miejscu zbrodni zostawił nie tylko scyzoryk kolegi, ale też... wizytówkę - mydełko do golenia, którego używał w codziennej pracy fryzjera.
Czaplinek, grudzień 1975 roku. „Wiadomo mamusi, że ja zamordowałem dziewczynę i trzy stodoły spaliłem. Więcej zrobić nie zdążyłem. Bo mnie zamknęli. Ale bym zrobił więcej” – napisał później o tej feralnej nocy w liście do matki 18-letni Janusz G.
Przez pół roku przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie mogli dotrzeć do zabójcy gajowego. Zuchwały Polikarp W. był przekonany, że nigdy nie odpowie za swą zbrodnię, ale... wygadał się żonie.
20-letni Joachim K. uznał, że dla niego jeszcze nie czas na ojcowskie obowiązki. Kiedy jednak Herta nie zgodziła się usunąć ciąży, zaplanował zbrodnię. I był przekonany, że zabił.
Jerzy miałby dziś 57 lat. Mógłby mieć, gdyby nie okrucieństwo jego 20-letniej matki. Trzytygodniowego malca wrzuciła do stawu. Chłopczyka skazała na pewną i okrutną śmierć.
15 maja 1952 roku przed sądem w Koszalinie stanęła Stefania D. Prokurator zarzucił jej zabójstwo maleńkiego synka. Sprawa z Bielska-Białej trafiła aż do Koszalina.
Pijani kierowcy są zmorą nie tylko naszych czasów. 60 lat temu pod Białogardem doszło do tragicznego wypadku. Zginęło dwóch z aż... dziewięciu pasażerów traktora, który prowadził Henryk C. Prowadził, choć nie widział drogi.
Rok 1952. 23-letni Marian C. wyszedł z więzienia na przepustkę. Uciekł do Drzewian. Schronienia szukał u matki i wuja, który kryminaliście powiedział: nigdy w życiu. Za to młodzieniec spalił im gospodarstwo, a wuja próbował zabić.
W 1965 roku Państwowy Dom Dziecka w Darłowie był miejscem okrutnej zbrodni. Marian M. zadał tam śmiertelne ciosy nożem swojej byłej żonie. Wszystko na oczach ich synka.
Andrzej Z. nie miał szczęścia w miłości. Po rozstaniu z żoną wyjechał z Połczyna Zdroju. Nowe życie chciał zacząć w Karlinie. Chorobliwie zazdrosny o Teresę, nową damę serca, popełnił straszną zbrodnię.
Rok 1948. Rodziny przyjeżdżają na tzw. tereny odzyskane, by dostać swój kawałek ziemi. O grosz jest ciężko, są rodzinne konflikty. Jeden doprowadził do okrutnej zbrodni.
Styczeń roku 1946. Sąd Okręgowy w Koszalinie zajmował budynek przy ul. Matejki. Sędziowie czekali, aż zlikwidowany zostanie szpital radziecki, po którym otrzymali dzisiejszą siedzibę. Na wokandę trafiła sprawa okrutnego mordu.
To ostatnie słowa, jakie wypowiedziała Stanisława P., kiedy zabijał ją świeżo upieczony 20-letni mąż.
Miłośnicy przyrody biją na alarm – nie mamy skutecznej broni do walki z kłusownikami, którzy wciąż czują się bezkarni. Trzebią lasy, zagrażają niektórym gatunkom ryb.
29 października 1946 roku na posterunek milicji w Dzegowie, dzisiejszym Dygowie w granicy powiatu kołobrzeskiego wkroczyła przerażona i wściekła jednocześnie 24-letnia Helena T. Przerażona, bo miała już nie żyć.
Zginęła z ręki brata we własnym domu. Tuż przed śmiercią chciała 20-letniego mężczyznę uratować przed karą. Kłamała, że sama się postrzeliła. Wszystko widzieli jednak świadkowie. Kara była więc nieuchronna.
Przez wiele miesięcy Temida ważyła losy Jakuba M. Czy zabił? Czy z morderstwem nie miał nic wspólnego? Dzięki zwinności i nieprzeciętnym zdolnościom adwokata w sprawie tej zapadły dwa, diametralnie różne wyroki.
Samotność. Trudno ją było znieść, szczególnie, kiedy kolejnym dniom towarzyszył huk wystrzałów. To ona popchnęła Józefę w ramiona Antoniego.
ORMO swe niechlubne miano wypracowywała rękami członków sukcesywnie już od momentu jej powołania. Broń i namiastka władzy nad innym człowiekiem – to niektórym przewracało w głowach.
Miał z karabinem w dłoniach pilnować, by nikt z domowników nie przeszkodził rabusiom w plądrowaniu domu. Nie wiedział tylko, że spust jego broni jest uszkodzony.
Maria była sierotą. Sierotą bez grosza. Aleksander pokochał ją właśnie taką. I za nic miał fakt, że rodzina tego związku nie akceptowała. Ale kiedy rodzice sprzedali majątek, o którym marzył, winą obarczył ukochaną.
Przekonany, że wraz z otrzymaną pepeszą posiadł potężną władzę, żądał bezgranicznego posłuszeństwa. Sprzeciw? To jak plama na autorytecie. Nie, to nie wchodziło w grę...
Do wyroku skazującego wystarczyły poszlaki i kiepska opinia, jaka o Walentym G. krążyła we wsi. Kiedy zamordowany został jego syn, Józef, winę przypisano ojcu. Słusznie?
Przez niemal rok Wiktoria P. ukrywała prawdę o losach swego dwutygodniowego maleństwa. Dopiero zeznania sześcioletniej córki ukazały mroczną historię dzieciobójczyni.
- Wicek, czy wiesz o co chodzi? O wodę! - po wypowiedzeniu tych słów Stanisław K., ugodzony nożem w głowę, padł na ziemię.
- Wychodźcie, jesteście wolni! – wołał, otwierając kolejne cele. Chwilę wcześniej zaatakował strażnika, który cudem wyszedł z życiem. Więźniowie nie uciekli. Stanęli w obronie mundurowego.
Sąsiedzka sprzeczka. Błahy powód. Syn stanął w obronie ojca. Dwa ciosy nożem do obcinania końskich kopyt skończyły jego 22-letnie życie. A zabójcy nie ułaskawił nawet prezydent Bierut.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.