Podobno w dobie pandemii chętniej robimy porządki w szufladach, budujemy historię rodziny... To kwestia większej ilości czasu. Marcin Marynicz z międzyrzecza robi to jednak od lat... I słowo Rodzina zawsze pisze dużą literą
"Nieśwież, gdy w nim zamieszkaliśmy, był 10-tysięcznym miasteczkiem, kilkanaście kilometrów od granicy rosyjskiej. Było to centrum kalwinizmu na Litwie."
Teresa Gładysz z domu Kiewlicz urodziła się w Nowogródku. Nowogródek leży w dorzeczu Niemna. W XI wieku po raz pierwszy był wzmiankowany jako stolica jednego z księstw ruskich.
Urodziła się w Petelewie. Dziś po tej liczącej niegdyś kilkanaście domów miejscowości nie ma już śladu, nawet na mapie. - Proszę zobaczyć, czy tam nie było pięknie? - pani Maria pokazując sielankowe fotografie
- Podole, moje Podole, Podole mego dzieciństwa, wyrosłem w podolskiej młodości, Podole, moje Podole... - Marian Figiel (rocznik 1928) śpiewa tęskną piosenkę o krainie swojego dzieciństwa.
„Gazeta Lubuska” Kresami zajmuje się od lat, bo i jako dziennik ukazujący się na ziemiach zwanych odzyskanymi na ten temat byliśmy skazani. Teraz rozpoczęliśmy kolejny etap archwizowania historii, bo każdego dnia jest coraz mniej świadków świata,...
- W okopach tatuś był telegrafistą. Raz zasnął, a był bardzo ważny telegram... Tatusia wzięli pod sąd polowy... - opowiada Łucja Korycińska z Zielonej Góry, córka Wacława Jurkojcia, legionisty.
„Kresy” są drugim fabularyzowanym filmem dokumentalnym, który wyprodukowała „Gazeta Lubuska”. Rok temu odbyła się premiera dokumentu „Wydarzenia Zielonogórskie 1960. Bitwa o Dom Katolicki”.
„Kresy” są drugim fabularyzowanym filmem dokumentalnym, który wyprodukowała „Gazeta Lubuska”. Rok temu odbyła się premiera dokumentu „Wydarzenia Zielonogórskie 1960. Bitwa o Dom Katolicki”.
„Kresy” są drugim fabularyzowanym filmem dokumentalnym, który wyprodukowała „Gazeta Lubuska”. Rok temu odbyła się premiera dokumentu „Wydarzenia Zielonogórskie 1960. Bitwa o Dom Katolicki”. 25 października w Cinema City w Zielonej Górze widzowie...
Pamiętają łuny bijące od płonących wsi, strzały, krew, krzyki mordowanych ludzi. Dla nich Rzeź Wołyńska ma konkretne twarze, imiona, a nawet zapach. Pogorzeliska i zwłok długo czekających na pochówek...
Pamiętacie nasz film poświęcony Wydarzeniom Zielonogórskim? Właśnie powstaje nowy obraz, którego producentem jest „Gazeta Lubuska”. To fabularyzowany dokument poświęcony Kresom...
Do szkoły? Jak? Goła, bosa? Nikt nie dopilnował. Kto się zlitował, że dziecko bose, nagie? Tego nie było, kochasiu! – wspomina pani Bronisława, która do Kozowa pod Gubinem przyjechała z Bukowiny, z miejscowości...
- Nie jesteśmy Polonią na Białorusi, bo nie przyjechaliśmy tu na zarobek. Mieszkamy na tych ziemiach z dziada pradziada - powtarza często Weronika Sebastianowicz. Gdy by myślała inaczej, uniknęła by prześladowań i łagrów. Ale dla niej Kresy za...
Wołkowysk Centralny był miejscowością przytuloną do wielkiego węzła kolejowego. Dwa razy dziennie przemykał tędy pociąg międzynarodowy. Dyżurnym ruchu był ojciec Anastazji Sokalskiej, która dziś mieszka w Zielonej Górze.
Bukowina to była dziwna kraina, dla której mieszkańców religia i narodowość były niezwykle ważne, ale nie były powodem do waśni. Jak mówi Feliks Boniakowski: tam człowiek szanował człowieka.
Do Rumunii w pierwszych tygodniach wojny przedostało się około 50 tysięcy żołnierzy, w tym ponad 3.600 generałów i oficerów. Wielka była wówczas pomoc bukowińskich Polaków.
Gdyby nie „Gazeta Lubuska”, do niecodziennego spotkania nigdy by nie doszło.Gdyby Regina Maksymowicz nie była wierną Czytelniczką i Prenumeratorką... Gdyby Tomasz Nesterowicz nie napisał listu do redakcji...
Głęboka wiara w Boga i strach pomogły mu przetrwać najgorsze. Nacierał się śniegiem, żeby nie zamarznąć. Był u kresu sił... Nie poznalibyśmy tej historii, gdyby Elżbieta Rojek nie zdobyła się na odwagę.
Mieszkaniec Międzyrzecza wyruszył na Kresy, aby znaleźć krainę, o której tak wiele słyszał od babci, rodziców... Jednak po świecie dworów, kresowej Atlantydy nie pozostał nawet ślad. - Takie pany tu były - usłyszał tylko.
Czy to był tragiczny finał nieszczęśliwej miłości? A może „banalny” napad rabunkowy? Pewnej nocy w 1947 roku życie straciła sześciosobowa rodzina ze Szprotawy. Czy sprawcą był zakochany ubek?
2 grudnia 1944 banderowcy zamordowali ojca, a matkę pobili. Zmarła trzy tygodnie później, w Wigilię. Romana i Tadeusz zostali sami.
- Rodzice pochodzą z niewielkiej miejscowości Tarasówka, jakieś dwa kilometry od Zbaraża. Ojciec przyjechał do Nietoperka w 1945 roku, z wojny. Wrócił po matkę i tu się osiedlili. Razem z sąsiadami z tamtej wsi - opowiadał mi Wacław Nycz, który...
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.