Widzę Łódź: Pokłon trzech mędrców. Felieton Dariusza Pawłowskiego
Przybyli trzej królowie (czy jak wolą niektórzy - mędrcy, magowie lub astrolodzy) i zamknięto sklepy. Dla wielu to szok egzystencjalny, bo jakżeż tak!
Dni świąteczne czy niedziele bez przepędzania godzin w atmosferze łódzkiej Manufaktury? Przecież wiadomo, że w telewizji nic nie ma! Cóż, najtrudniej jest zrezygnować choćby z fragmentu swoich potrzeb i przywilejów na rzecz kogoś innego...
Trzej koronowani, jak głosi tradycyjna opowieść, gdy przywieźli do Betlejem swoje towary, nie handlowali nimi, tylko ofiarowali w darze. I dokonali gestu symbolicznego - jako przedstawiciele kasty rządzącej pokłonili się pogrążonemu w biedzie temu, którego uznali za władcę najwyższego i który gdy dorósł miał się wielokrotnie wypowiadać w imieniu tych, których dziś określilibyśmy mianem niezamożnych, wykluczonych, uchodźców, ciężko pracujących na swoją egzystencję. Gest królów, niezależnie od wiary, piękny i wykazujący do jakiego modelu relacji decydenci - obywatele dążyć powinniśmy. Nasi politycy, z każdej opcji, rzecz jasna interpretują postawę trzech panów jako konieczność kłaniania się najważniejszemu w partii, silniejszemu, bardziej wpływowemu. Ale to wszystko dlatego, że zbyt często zapominamy, iż w demokratycznej rzeczywistości przewodniczący kraju, miasta, miasteczka czy wsi nie są żadnymi władcami, tylko wynajętymi przez nas i za nasze pieniądze urzędnikami do załatwiania spraw, które mają ułatwić nam życie w społeczności. Tymczasem z natury lub dla własnych korzyści (bo nie o dobre wychowanie tu chodzi) czynimy królami desperatów. Utwierdzanie funkcjonariusza publicznego w przekonaniu, iż jest panującym, to początek jego zepsucia. Dlatego dobrze, żeby czasem wraz z innymi zadufanymi w sobie mocodawcami pokłonił się. Chociażby pracującym na kasie w markecie...