Do ciasta trzeba dodać kieliszek spirytusu albo wódki, żeby było lekko pijane i już nie opiło się tłuszczu. A po wyrobieniu, trzeba je zbić. Najlepiej w kulę ciasta uderzać wałkiem. O tak - mocniej! - pokazywała ciotka Irka, a jej luźne, pomarszczone policzki aż podskakiwały, gdy raz po razie dawała ciastu baty.
Była niska i tęga, włosy, jak większość kobiet w jej wieku, miała krótkie i kręcone na plastikowe wałki. Po domu nosiła jasnoniebieski fartuch ze sztucznego materiału, a pod nim robiony na drutach sweter z krótkim rękawem i granatową spódnicę za kolano. Była starą panną, jak to się nazywało w czasach, gdy nikt nie znał jeszcze singielek, ale nigdy nie była sama.
Przyciągała ludzi jak magnes. Zawsze ciepła i pomocna, życie poświeciła wychowywaniu cudzych dzieci, załatwianiu spraw społecznych i gotowaniu dla rodziny. Dla gości zawsze miała w zanadrzu kompot z agrestu, kukułki i faworki, które robiła nie tylko w karnawale.
Dokładnie pamiętam ich smak, a także to, jak w dzieciństwie kruszyłam nimi po całym ciocinym mieszkaniu. Jej faworki były bowiem chrupiące, cienkie i nieziemsko wręcz delikatne. Dokładnie takie, jakie powinny być, gdyby przetłumaczyć ich angielską nazwę: „skrzydła anioła”. I niechaj Wasze chrusty też takie będą - nie przesiąknięte tłuszczem i ultracienko rozwałkowane. Takie, jakby zrobiła je moja ciocia Irka.
Skrzydła anioła, czyli faworki ciotki Irki
Składniki:
- 8 żółtek i 1 całe jajko
- 2 łyżki cukru pudru
- 500 g mąki pszennej
- szczypta soli
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 8 łyżek kwaśnej śmietany
- 2 łyżki spirytusu lub wódki
- smalec do smażenia
- cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Mikserem ubić osiem żółtek i całe jajko z cukrem pudrem. Osobno wymieszać mąkę z solą i proszkiem do pieczenia. Przesiać przez sito i dodać do masy żółtkowej. Wymieszać. Następnie wlać alkohol i śmietanę. Zagnieść gładkie ciasto, uformować kulę i zbić ją mocno wałkiem. Rozwałkować ciasto bardzo cienko, podsypując odrobiną mąki.
Pokroić na paski szerokości ok. 3 cm i długości 12 cm. Naciąć wzdłuż w środku. Przewinąć jeden koniec ciasta przez dziurkę. W szerokim rondlu porządnie rozgrzać smalec. Faworki smażyć partiami na złoty kolor, około 30 sekund na każdej ze stron. Osączyć chwilę na ręczniku papierowym. Podawać posypane cukrem pudrem, myśląc o skrzydlatych aniołach.