Wybuch na Dębcu: To będzie łatwy proces dla prokuratury
- To będzie łatwy proces dla prokuratury. Sądzę, że materiał dowodowy jest niepodważalny - nie ma wątpliwości dr Piotr Karlik, specjalista z zakresu prawa karnego na Wydziale Prawa UAM. Rozmawiamy z nim o procesie Tomasza J., który jest oskarżony w sprawie wybuchu w kamienicy na Dębcu w Poznaniu.
Proces Tomasza J. będzie precedensowy?
Ten proces będzie budził bardzo wiele emocji, ale nie będzie precedensowy. Sprawa budzi duże zainteresowanie ze względu na przyjętą kwalifikację prawną przez prokuratora oraz specyfikę samego zdarzenia. Niecodziennie w Poznaniu dochodzi do sytuacji, w której ktoś chce, w ocenie prokuratury, zatuszować ślady zabójstwa jednej osoby powodując zawalenie się budynku.
Tomasz J. został oskarżony o zabójstwo pięciu osób, usiłowanie zabójstwa kolejnych 34 osób, znieważenie zwłok swojej żony i spowodowanie wypadku drogowego, w którym kilka miesięcy wcześniej poważnie ucierpiał jego syn. Pamięta pan drugą taką sprawę w Poznaniu?
Wcześniej taką głośną sprawą, która budziła wielkie emocje, był proces Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Wtedy też sąd rozdawał karty wstępu, co zresztą jest bardzo dobrą sytuacją, kiedy ludzie interesują się wymiarem sprawiedliwości i chcą uczestniczyć w rozprawach. Jeszcze wcześniej był proces ws. zabójstwa na ul. Półwiejskiej, gdzie pokłóciło się dwóch młodych ludzi i w pewnym momencie jeden drugiego dźgnął potłuczoną butelką, doprowadzając do jego śmierci. Dlatego to nie będzie najgłośniejszy proces.
A patrząc na to pod względem tylko prawnym, czy kojarzy pan drugą taką sprawę, w której byłoby aż tyle poważnych zarzutów dla jednej osoby?
Takiej sprawy nie kojarzę, lecz kwalifikacja prawna dotycząca usiłowania zabójstwa 34 osób jest zaskakująca. Pytanie z czego to wynika? Trudno będzie prokuraturze udowodnić, że Tomasz J. świadomie chciał zabić 34 osoby. Nie wiem jak prokuratura będzie chciała to wykazać. Pamiętajmy, że kwalifikacja prawna to prawne odbicie rzeczywistości. Prokurator a potem sąd znajduje taki zapis w kodeksie karnym, który najlepiej odwzorowuje zachowanie oskarżonego. Trzeba jednak brać przy tym pod uwagę świadomość sprawy i to, co chciał osiągnąć swoim zachowaniem. Możemy łatwiej zgodzić się z kwalifikacją dotyczącą zabójstwa, ale w ocenie prokuratury Tomasz J. miał zabić kolejne 34 osoby. Trudno to będzie uzasadnić.
W takim razie jaka kwalifikacja prawna byłaby lepsza?
Choćby art. 163. kodeksu karnego, który mówi o sprowadzeniu zagrożenia życia lub zdrowia poprzez zawalenie się budynku. Obecnie przyjęta kwalifikacja jest niezwykle surowa dla oskarżonego i można się spodziewać, że sąd poinformuje o możliwości jej zmiany.
Mam rozumieć, że to wcale nie będzie taki łatwy proces dla prokuratury, jak mogłoby się wydawać?
Ostatecznie to będzie łatwy proces dla prokuratury. Sądzę, że materiał dowodowy jest niepodważalny, ale prokuratura na pewno liczy się z tym, że ta kwalifikacja może ulec zmianie i jest to pewien element gry procesowej z jej strony.
Jak w takiej sytuacji może zachować się obrońca Tomasza J. i jaka może być jego strategia?
Obrońca musi mieć świadomość, że to nie jest gra o pełną pulę. Należy się spodziewać, że obrońca będzie starał się wykazać niepoczytalność oskarżonego. Obrońca na pewno zgromadził już wszystkie niezbędne dokumenty i może starać się przekonać sąd, że jest potrzebna kolejna, uzupełniająca opinia biegłych na temat stanu zdrowia psychicznego Tomasza J. Może starać się podważyć opinię biegłych, którzy stwierdzili, że Tomasz J. był poczytalny.
A dla samych sędziów to będzie łatwy proces? Będą musieli przecież oddzielić emocje od suchych faktów.
W przypadku sędziów zawodowych nie widzę żadnego ryzyka. Ten proces najtrudniejszy będzie pod względem organizacyjnym i logistycznym. Przewodniczący składu sędziowskiego będzie musiał trzymać odpowiednią dyscyplinę. Ale poza tym, dla sędziów zawodowych, to będzie normalna rozprawa, która nie będzie budziła większych emocji. Takie mogą się pojawić u sędziów ławników. Jednak pod względem proceduralnym to jest po prostu normalny proces.
Wyrok dożywocia w tej sprawie jest pewny?
Na ten moment można tak powiedzieć. Zobaczymy, co będzie dalej, kiedy obie strony zaprezentują swoje karty i okaże się, czy ktoś ma asa w rękawie. Jednak na razie wydaje się, że dożywocie jest jedyną realną karą. Aczkolwiek pamiętajmy, że w sprawie Ewy Tylman też nastroje i głosy na początku i końcu były odmienne.
W Polsce Tomasz J. może usłyszeć maksymalnie wyrok dożywocia. W Stanach Zjednoczonych to mogłoby być kilkukrotne dożywocie i kilkaset lat więzienia. Czy system amerykański sprawdziłby się lepiej w Polsce w taki sprawach?
W Stanach Zjednoczonych mamy kilka rodzajów zabójstw i w zależności od tego, o którym mówimy, grozi różna kara. Jednak wymiary kary, takie jak potrójne dożywocie czy 243 lata więzienia z polskiego punktu widzenia są abstrakcyjne. Zwróćmy też uwagę, że w Polsce dożywocie de facto nie jest karą dożywotniego pozbawienia wolności, bo taki skazany może ubiegać się o wcześniejsze warunkowe zwolnienie po 25 latach, chyba że sąd zastrzeże dłuższy okres. Ale nawet 25 lat w więzieniu to bardzo dużo.
Który system jest zatem lepszy?
W Stanach Zjednoczonych kara jest namacalna, bo nawet jeśli złagodzimy o połowę wyrok poczwórnego dożywocia to nadal sprawca spędzi całe życie w więzieniu. System amerykański bardziej działa na wyobraźnię i odczucie społeczne oraz może wydawać się bardziej sprawiedliwy, bo nie mamy ograniczenia kary do samego wymiaru życia przestępcy. Jednak z obiektywnego punktu widzenia trudno mówić, żeby np. był bardziej sprawiedliwy. Dlatego też przenoszenie tych rozwiązań do Polski byłoby bezcelowe.
Sprawa Tomasza J. i wybuchu kamienicy na Dębcu wywołuje ogromne emocje. Wiele osób jeszcze przed procesem osądziło mężczyznę i można by zastanawiać się do czego potrzebny jest ten proces?
Odwołam się do słynnej w Poznaniu sprawy Ewy Tylman. Adam Z. był odsądzany na początku od czci i wiary. Na forach internetowych były sugestię, by wrzucić go do Warty, a pamiętamy jak się wszystko skończyło (Adam Z. został uniewinniony – dod. red.). To pokazuje, że prawo do obrony i funkcja obrońcy są niezwykle ważne. Ta gwarancja procesowa jest niezbędna dla demokratycznego państwa i prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, bo zapewnia uczciwy proces. Bez tego nie moglibyśmy funkcjonować jako społeczeństwo.
Czego spodziewa się Pan na pierwszej rozprawie?
Nie oczekuję żadnych fajerwerków. Generalnie interesuje mnie, jakie wnioski procesowe złoży obrońca Tomasza J. i do czego one ewentualnie będą prowadziły.