Widzę Łódź: Skąd brać nasze szczęście? Felieton Dziennika Łódzkiego
Tegoroczny World Hap-piness Report (naprawdę jest taki) doniósł, iż najszczęśliwszym państwem na Ziemi jest Finlandia. Wyniki powstają na podstawie badań przeprowadzanych wśród mieszkańców 156 krajów.
O pozycji w rankingu decyduje wiele subiektywnych czynników zestawionych z twardymi danymi o dochodzie na obywatela, oczekiwanej długości życia w zdrowiu, hojności.
Na ostatnim miejscu znalazło się Burundi, Polska zaś uplasowała się na 42. pozycji, zatem szału szczęśliwości nie ma. Zwycięstwo Finlandii ostatecznie pogrąża teorie, że na poczucie szczęścia decydujący wpływ ma wielomiesięczna obecność rozgrzanego słońca na niebie, bo przecież w kraju Świętego Mikołaja podczas lata trwającego od czerwca do sierpnia średnie temperatury w lipcu to... 13-17 st. C, nieczęsto sięgające 22 st. Może dzięki nocy polarnej Finowie są po prostu dobrze wyspani?
A gdy wstaną mogą się odświeżać w licznych fińskich saunach? Ciekawe, jak by w takiej klasyfikacji wypadła Łódź? Przy nadzwyczaj płynnych nastrojach mieszkańców naszego miasta i dużych dysproporcjach w jakości życia poszczególnych grup dużo zależałoby od tego, jakiego dnia, o jakiej porze i przy jakiej ulicy pojawiliby się ankieterzy. Łódź bowiem należy do tych miejsc, w których stosunek do miejsca życia i rzeczywistości w ogóle wyrażany jest emocjami skrajnymi. Z jednej strony mamy nieco neoficką miłość do miasta, nie pogłębioną, wyrażającą się dużą gorliwością w jej podkreślaniu, nader żywym reagowaniem na jakiekolwiek słowa krytyki, opartą na ekscytowaniu się tym, co będzie, a nie tym, co jest oraz zadowalaniem sukcesami jakimikolwiek. Z drugiej ciążą nam wieloletnie poczucie funkcjonowania w nieestetycznym otoczeniu, niespełnieniu, poczuciu braku wpływu na realia oraz ból nieustannego porównywania się z innymi. I świadomość jak łatwo spaść, a jak bardzo niemożliwe jest dla wielu się wznieść. A Finowie? Jedzą śledzie i jutro w kwestiach zasadniczych będą mieli podobne do wczoraj. I może właśnie z tej pewności i stałości biorą szczęścia najwięcej...