Widzę Łódź. Felieton redaktora Dariusza Pawłowskiego
"Po co nam stary rok" felieton redaktora Dariusza Pawłowskiego.
Stało się to, co niezmiennie nieodwracalne - minął kolejny rok i zgodnie z tym, na co się przed wiekami umówiliśmy, rozpoczyna się następny.
Naturalnym odruchem w tym okresie oglądamy się za siebie i podsumowujemy to, co nas spotkało w tzw. starym roku - pewnie po to, by tym bardziej cieszyć się w sylwestrową noc, iż nowa data zapowiada nową nadzieję i oby dużo lepsze wydarzenia niż te, które nas spotkały. Bo w sumie, czy warto roztrząsać to, co się stało? Z pokolenia na pokolenie dowodzimy, że własne i cudze pomyłki większości z nas i tak niczego nie nauczą, wszelkie radości zaś bez problemu przypiszemy własnej wyjątkowości. Po czasie rozpoczynają się interpretacje, często złudne, a przecież nierzadko okazuje się, że wszystko do nas wraca - w Łodzi wraca nawet na swoją trasę autobus „57”. Warto zatem popatrzeć przed siebie, bo może i rozmaite inne niedogodności, błędy i wypaczenia naprawieniu ulegną, dołączą do nich niespodzianki i wspaniałe pomysły, a nam wszystkim będzie się żyło przyjemniej i dostatniej.
Łódź - która szarpie się między tym, czego pamiętać nie chce, co nie zawsze trafnie, lecz na pewno nie konsekwentnie nazywa swoją tożsamością, a wyskakującymi jak pociągi z tunelu średnicowego wizjami jej świetlanej, co prawda, przyszłości, ale ciągle przyszłości - w 2018 roku może nawet nie mieć czasu na spoglądanie ze siebie. Rozpoczętych i planowanych projektów jest sporo, magistrat, nie zadowalający się przecież zwykłym działaniem, lecz głoszący pasmo nieustannych sukcesów, przygotuje nowe (już słychać, że by pozyskać tak upragnioną światową wystawę, rewitalizację miasta podciągniemy pod ekologię), a jeszcze na finał czekają nas wybory samorządowe. Ani się spostrzeżemy, a będziemy żegnać rok 2018. Łodzi pozostaje życzyć, by to przetrwała i cieszyła mieszkańców. Z wzajemnością.