Roman Polański w okowach przeszłości
Już trzecia kobieta oskarżyła Romana Polańskiego, znakomitego reżysera, aktora, scenarzystę i producenta, absolwenta łódzkiej Szkoły Filmowej, o molestowanie seksualne. Wygląda na to, że artyście nie uda się doprowadzić do umorzenia sprawy o gwałt sprzed lat.
Jak wierzy wielu, wszystko do nas wraca. Przeszłość nie znika, gdy się do niej odwrócimy plecami - zwykle raczej z premedytacją wykorzystuje możliwość, by o sobie przypomnieć. Szczególnie wtedy, gdy coraz trudniej jest stwierdzić, co jest prawdą, a co nigdy nią nie było. Roman Polański, wybitny, światowej sławy twórca filmowy, musi mieć odgrzebującej się co jakiś czas przeszłości coraz bardziej dosyć. I chyba ostatecznie musi zapomnieć o Ameryce i Hollywood.
Najnowszy „problem” Romana Polańskiego (reżyser dzisiaj kończy 84 lata) ma na imię Robin. Kobieta, która nie ujawniła swojego nazwiska, twierdzi, że Polański miał ją molestować seksualnie w 1973 roku, w południowej Kalifornii. Robin miała wtedy 16 lat. Na oświadczeniu się nie kończy - podczas konferencji prasowej kobiecie towarzyszyła prawniczka Gloria Allred. Ta sama, która oskarżała Polańskiego o molestowanie seksualne 16-letniej Charlotte Lewis - brytyjska aktorka zapewniała, że doszło do tego w 1983 roku w Paryżu, kiedy powstawał film „Piraci”.
Robin zapewne nie pozwie reżysera, bo zgodnie z przepisami prawnymi stanu Kalifornia sprawa uległa przedawnieniu. Może jednak zeznawać przeciwko artyście w głośnej sprawie Samanthy Geimer, która w 1977 roku oskarżyła Polańskiego o gwałt w willi Jacka Nicholsona w Kalifornii. 13-letnia wówczas Samantha (jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Gailey) miała zostać odurzona szampanem zmieszanym z metakwalonem (substancją o działaniu zbliżonym do barbituranów) i wykorzystana seksualnie przez reżysera. W ramach ustalonej z sądem ugody Polański przyznał się do seksu z nieletnią i spędził w areszcie 42 dni, ale następnie wyjechał ze Stanów Zjednoczonych. Reżyser tłumaczył, że nie wierzył, iż planowana ugoda dojdzie do skutku.
Od tamtego czasu Polański kilkakrotnie próbował doprowadzić do zakończenia procesu bez konieczności osobistego stawiennictwa w sądzie. Bez skutku. Pewna nadzieja pojawiła się dla niego, gdy Samantha Geimer po zapewnieniach, że wybaczyła artyście w 2008 roku wystąpiła do sądu o umorzenie sprawy, aby „zaoszczędzić dalszych cierpień jej i rodzinie”. Prośbę o zakończenie sprawy Geimer ponowiła w czerwcu, w odpowiedzi sędzia Scott Gordon obiecał, że rozważy petycję kobiety.
Okazało się jednak, że stanowisko Geimer rozjuszyło jedynie Robin i skłoniło do wystąpienia na konferencji prasowej. - Zachowałam tę historię w tajemnicy, ponieważ nie chciałam, żeby mój ojciec zrobił coś, przez co trafi do więzienia do końca swojego życia. Lecz teraz wściekłam się i występuję przed wszystkimi, żeby Samantha i reszta świata się dowiedziały, że nie była jedyną nieletnią, która padła ofiarą pana Polańskiego. Nie przeszłam nad tym do porządku dziennego i uważam, że Roman Polański powinien odpowiedzieć za swoje przestępstwo, które popełnił na Samancie Geimer - powiedziała do dziennikarzy. Kobietę wspierała jej prawniczka: - Choć rozumiemy, że pani Geimer chciałaby zakończyć tę sprawę, Robin i ja uważamy, że bardzo ważne jest, aby pan Polański wrócił i stanął przed sądem w Kalifornii, żeby usłyszeć wyrok. Nie powinno się robić wyjątku dla słynnego i bogatego reżysera.
Roman Polański ma podwójne obywatelstwo: polskie i francuskie, mieszka we Francji i Szwajcarii (gdzie w 2009 roku został aresztowany i spędził kilka miesięcy w areszcie, głównie domowym), bywa również w Polsce. Szwajcaria w 2010 roku ostatecznie nie wyraziła zgody na ekstradycję artysty do Stanów Zjednoczonych. W Polsce w październiku 2015 roku Sąd Okręgowy w Krakowie orzekł, że ekstradycja Polańskiego do USA jest niedopuszczalna, uzasadniając, że Polańskiemu została już wymierzona kara, którą odbył. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro złożył kasację do Sądu Najwyższego, ten jednak odrzucił skargę. Francja zaś nie posiada umowy o ekstradycji z USA. Ale w Europie obowiązuje nadal międzynarodowy nakaz jego aresztowania.
Reżyser i jego prawnicy nie skomentowali na razie zarzutów Robin. Sam artysta stara się unikać publicznego odnoszenia się do oskarżeń. Jedynie w swej autobiografii „Roman by Polanski” zasugerował. że matka Samanthy podsunęła mu nieletnią córkę, by go szantażować dla zdobycia angażu. W filmie dokumentalnym „Roman Polanski: Wanted and Desired” skoncentrowano się natomiast na przedstawieniu dowodów nierzetelnego prowadzenia procesu w sprawie dziewczyny.
Artyście nie pozostaje nic innego, jak koncentrować się na pracy. W tym roku na festiwalu w Cannes reżyser pokazał swój najnowszy film zatytułowany „Prawdziwa historia”. To adaptacja bestsellerowej, posiadającej autobiograficzne wątki powieści Delphine de Vigan. Główną bohaterką jest poczytna paryska pisarka o imieniu Delphine, której kolejna powieść - o matce samobójczyni - staje się bestsellerem. Jednak od jakiegoś czasu artystka cierpi na brak weny. Gdy pewnego dnia w trakcie podpisywania książek poznaje tajemniczą kobietę Elisabeth, jej życie zaczyna stopniowo zbaczać z wcześniej wytyczonego toru. Między kobietami rodzi się relacja, która z czasem z przyjaźni zmienia się w toksyczne uzależnienie. Delphine zaczyna tracić kontrolę nad swoim życiem, a wszystko co uważała dotychczas za pewnik, zmienia swe pierwotne znaczenie... W głównych rolach wystąpiły Emmanuelle Seigner (żona reżysera) i Eva Green, na ekranie pojawia się również Vincent Perez. Roman Polański napisał scenariusz wspólnie z Olivierem Assayasem, reżyserem m.in. nagrodzonego na festiwalu w Cannes filmu „Personal Shopper”. Za muzykę odpowiada Alexandre Desplat, a autorem zdjęć realizowanych jesienią zeszłego roku jest Paweł Edelman. Polska premiera „Prawdziwej historii” zaplanowana jest na 25 grudnia.
Drugi, tym razem duży projekt Polańskiego to film „Sprawa Dreyfusa” (na podstawie książki „Oficer i szpieg” Roberta Harrisa - wcześniej Polański sfilmował jego „Autora widmo”), nad którym pracuje już od kilku lat i który... być może wcale nie powstanie. Na przeszkodzie stawały problemy z domknięciem budżetu (około 35 mln euro), później przeciągające się negocjacje z aktorami, kłopoty prawne reżysera, zmieniające się przepisy podatkowe. W końcu pojawiło się nawet oświadczenie, że „ze względów politycznych do produkcji najprawdopodobniej nie dojdzie”.
Najbardziej prawdopodobne jest jednak to, że Polański nigdy nie zrealizuje już hollywoodzkiego filmu z ogromnym budżetem, wielkimi gwiazdami i światową dystrybucją, który zapewnił by mu należną pozycję artystyczną i jeszcze większą sławę. A wszystko to przez nie pozwalające o sobie zapomnieć czyny z przeszłości...