Od redaktora: Strach zajrzeć pod śnieg
Zima pokazała się od cieplejszej strony, co oznacza, że czekają nas jeszcze mrozy. Zawalające przejścia i chodniki sterty śniegu czy brył lodu zaczną topnieć i zamarzać, przyczyniać się do poślizgnięć i upadków.
Niejeden i niejedna - tfu, tfu - złamie rękę lub nogę, by następnie połamać sobie zęby na służbie zdrowia. A że czas jest bezwzględny, lada moment brudny łódzki śnieg (co, smogu nie ma, tak?), znikając odsłoni to, co tak skrzętnie skrywał i czym tak konsekwentnie zimową porą był przez mieszkańców (a precyzyjniej - ich pupili) wzbogacany.
Tradycyjnie (choć podła to tradycja) jezdnie upstrzą pozimowe wyrwy, a tereny przeznaczone dla pieszych - psie odchody. Mandaty, tłumaczenia, akcje w internecie zmieniają niewiele - Polak ma psa i nie zawaha się tego psa do zanieczyszczenia otoczenia użyć. Wszystko dlatego, że dzieci właścicieli psów już się nie bawią „przed blokiem”... Rychłe ujawnienie tego, co pod śniegiem, to jedyne osłabienie entuzjazmu związanego z życzeniem: oby do wiosny!