Nie zmarnujmy szansy, tej!: Powstańcy przelewali krew za wolność. Dziś też ją przelewamy...
Uczestnicy Powstania Wielkopolskiego dbali o zdrowie, by walczyć z Niemcami. Dziś Wielkopolanie robią to, by ratować życie innych. „Rodzina”, „pamięć”, „otwartość”, czy właśnie „zdrowie” to wartości, które były bliskie naszym pradziadkom i dziadkom, biorącym udział w Powstaniu Wielkopolskim. Prezentujemy je w „Głosie” w ramach akcji organizowanej wspólnie z Urzędem Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego „Nie zmarnujmy szansy, tej”.
Powstańcy Wielkopolscy w 1918 i 1919 r. złożyli dużą daninę krwi. W zrywie zginęło bowiem ponad 2 tys. osób, a ok. 6 tys. zostało rannych. Straty mogły być jednak wyższe, gdyby walczący żołnierze nie byli dobrze dowodzeni, byli słabsi psychicznie oraz mniej wytrzymali fizycznie. Zwycięstwa nie byłoby także bez Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Poznaniu założonego w 1886 r. i będącego najstarszym stowarzyszeniem sportowym w mieście, a jednocześnie regionalnym gniazdem Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Organizacja bardzo szybko rozpowszechniła się w całej Wielkopolsce, a w 1893 r. powstał Związek Sokołów Wielkopolskich. Następnie doszło do utworzenia Związku Sokołów Polskich w Państwie Niemieckim, obejmującego środowiska zarówno w zaborze pruskim, jak i kręgi polskich robotników pracujących w całych Niemczech.
Tylko formalnie zadaniem „Sokoła” było krzewienie kultury fizycznej, a w rzeczywistości jego działalność nie obejmowała jedynie zadań statutowych, poszerzając je o kulturę, oświatę , działalność patriotyczną. W końcu rozpoczęto szkolenia wzorowane na wojskowych. Normą stały się kursy zbrojmistrzów, ćwiczenia w zakresie musztry i służby polowej, wprowadzono obowiązkowe strzelanie do tarczy oraz ćwiczenia nocne. Zazwyczaj scenariusz przygotowany dla młodych Wielkopolan wyglądał podobnie - najpierw przechodzili oni etap skautingu, a następnie, później był „Sokół”, a ostatecznie służba w wojsku.
To właśnie ta organizacja, w połączeniu z harcerstwem, a później tajną Polską Organizacją Wojskową Zaboru Pruskiego, były głównym ośrodkiem przygotowania kadr, które wzięły udział w Powstaniu Wielkopolskim. Zgodnie z hasłem propagowanym przez członków Towarzystwa „w zdrowym ciele, zdrowy duch” mieszkańcy Wielkopolski - od rzemieślników, po kolejarzy - chwycili za broń. Sam „Sokół” został rozwiązany po agresji niemieckiej w 1939 r., reaktywowany w 1948, następnie rozwiązany po praskiej wiośnie w 1968. Ponowna reaktywacja nastąpiła w 1990 roku.
Przelewamy krew
Także w Poznaniu, po odzyskaniu niepodległości, rozpoczęły funkcjonować nowe gniazda organizacji. Do jednego z nich, działającego na poznańskich Ratajach, należał pod koniec XX w. wiceprezydent stolicy Wielkopolski Mariusz Wiśniewski.
- Z perspektywy chłopaka, który uczęszczał wtedy do szkoły podstawowej, połączenie sportu z wychowaniem patriotycznym było bardzo atrakcyjne. Pamiętam, że zapisałem się wtedy do sekcji piłkarskiej. Założycieli współczesnego „Sokoła” kontynuowali więc myśl „w zdrowym ciele, zdrowy duch”. To było ważne, zwłaszcza na początku lat 90., kiedy dzieciaki z blokowisk nie miały tak atrakcyjnej oferty sportowej jak w dzisiejszych czasach - wspomina Mariusz Wiśniewski.
Zastępca prezydenta Jacka Jaśkowiaka zwraca uwagę na fakt, że kontynuacja misji organizacji współcześnie nie jest łatwa. - Nikt o wolność, przynajmniej zbrojnie, już walczyć nie musi. Dlatego dużym wyzwaniem jest realizacja celów stawianych przez „Sokoła” w XIX w.. Być może należy je zredefiniować - zastanawia się M. Wiśniewski. Obecnie współczesny patriotyzm też może się opierać na kulturze fizycznej, dbaniu o zdrowie, a dalej dzieleniu się z innymi zarówno krwią, jak i szpikiem. Prawie 100 lat temu trzeba ją było przelewać za Ojczyznę, teraz oddając ją można ratować innych.
- Współczesny patriota to po prostu porządny, odpowiedzialny człowiek, także za swoją lokalną społeczność, a dalej za Polskę i Polaków. Oddając krew, czy szpik daje jej wyraz
- tłumaczy Dorota Raczkiewicz, szefowa Drużyny Szpiku i prezes Fundacji Dar Szpiku. Fundacja rozpoczęła działalność 10 lat temu, przez ten czas skokowo wzrosła liczba osób, które gotowe są oddać szpik. Gdy w 2007 roku Raczkiewicz zaczęła odwiedzać poznańskie szkoły, mówiąc o przeszczepach szpiku, w bazie dawców w Polsce zarejestrowanych było 30 tysięcy osób. - Dziś to 1,3 mln potencjalnych dawców, gotowych uratować komuś życie - mówi. Szefowa Drużny Szpiku podkreśla, że jej zadaniem jest przede wszystkim edukacja, odwiedziny w szkołach czy zakładach pracy i przekonywanie, że warto się dzielić sobą. - Do każdego warto zapukać i przekonywać. Dla biorcy nie ma przecież znaczenia, czy szpik otrzyma od profesora, czy woźnego - opowiada Raczkiewicz.
Oddanie szpiku nie jest sprawą skomplikowaną, ale to nie jest tak, że zupełnie niewymagającą. Dawca musi być zdrowy. Przed samym przeszczepem powinien o siebie dbać wyjątkowo, zgłaszać się na badania, bo... w zdrowym ciele, zdrowy szpik.
W 1918 r. zdrowie było potrzebne, by jak najdłużej wytrwać w walce zbrojnej z Niemcami; współcześnie może pomóc innym także w walce, ale z groźnymi chorobami, takimi jak białaczka.
Ponadczasowe wartości
„Rodzina”, „pamięć”, „otwartość”, czy właśnie „zdrowie” to wartości, które były bliskie naszym pradziadkom i dziadkom, biorącym udział w Powstaniu Wielkopolskim. Choć minął blisko wiek od wybuchu zrywu nadal w życiu współczesnych Wielkopolan są one istotne, stanowią punkt odniesienia dla wielu z nas.
Prezentujemy je na łamach „Głosu Wielkopolskiego” w ramach akcji organizowanej wspólnie z Urzędem Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego „Nie zmarnujmy szansy, tej”.