"Obecna wojna wstrząsnęła cywilizowanym światem i zbliżyła do siebie Polaków i Ukraińców, zmuszając historię do odejścia na dalszy plan" - ocenia Łukasz Adamskij z Centrum Dialogu im. Juliusza Meroszewskiego.
11 lipca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. W poniedziałek przypada 79. rocznica tzw. krwawej niedzieli, gdy na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach.
Zdaniem Łukasza Adamskija z Centrum Dialogu im. Juliusza Meroszewskiego, dzisiejszy dzień jest okazją do refleksji o tym, jak historia może wpłynąć na stosunki polsko-ukraińskie.
"Obecna wojna wstrząsnęła cywilizowanym światem i zbliżyła do siebie Polaków i Ukraińców, zmuszając historię do odejścia na dalszy plan. Jednak jego potencjał konfliktogenny nie został wyczerpany, a jedynie osłabiony, zwłaszcza że przejściowo okrywała go groza wojny i zagrożenie dla obu krajów ze strony totalitarnej Rosji" - zauważa autor.
"Nawet środowiska nacjonalistów, dla których kwestia rzezi wołyńskiej jest nadal niezwykle ważna, otwarcie sympatyzują z ukraińską walką z Rosją, a władze robią wszystko, aby zmobilizować opinię publiczną do poparcia Ukrainy. Dlatego dawni ukraińscy historyczni demagogowie nie atakują już Polski, albo dlatego, że zmienili zdanie, albo dlatego, że nie widzą wewnętrznej politycznej celowości w antypolskich atakach" - dodaje.
[polecany]23223013[/polecany]
Pozytywny gest historyczny
Adamskij podkreśla, że w ostatnim czasie "Ukraina wykonała pozytywny gest historyczny wobec Polski", otwierając lwy na polskim cmentarzu wojskowym we Lwowie i zapowiadając zniesienie zakazu ekshumacji.
"Problemem nie jest tutaj to, co wydarzyło się prawie osiemdziesiąt lat temu, ale to, jak się to prezentuje dzisiaj. W Polsce często nie rozumieją, że UPA w ukraińskiej pamięci jest nie tyle siłą antypolską, co żywą tradycją oporu przeciwko Rosji" - twierdzi.
"Przecież ogromna część rodzin na Zachodniej Ukrainie miała kogoś z UPA, więc politycznie trudno wyobrazić sobie ukraińskich polityków spełniających oczekiwania wielu Polaków i zbiorowo potępiających UPA jako formację skażoną przestępczością" - ocenia.
To uspokoiłoby obawy Polaków
"Można jednak przynajmniej wyobrazić sobie potępienie tych dowódców UPA, którzy podobnie jak Dmytro Klaczkiwski byli inicjatorami i głównymi wykonawcami czystek etnicznych, zamiast honorowania tych ludzi przez Radę Najwyższą i tolerowania ich pomników. Można sobie również wyobrazić zapowiadaną już przez Poroszenkę nowelizację ustawy o dekomunizacji, która ma zmienić normę zabraniającą wątpić w sens działań UPA i niewinność jej żołnierzy" - dodaje autor felietonu.
Jego zdaniem odebrane by to zostało jako "sygnał gotowości Kijowa do uspokojenia obaw Polaków".
"Ułatwiłoby to polskim władzom próbę wyjaśnienia Polakom, dlaczego Ukraińska Powstańcza Armia pozostaje ważną częścią ukraińskiej pamięci narodowej, dlaczego tradycje upowskie, takie jak pozdrowienie »Chwała Ukrainie!« czy piosenka »Urodziliśmy się o wielkiej godzinie« stała się częścią ogólnej kultury ukraińskiej, czy hymnem armii ukraińskiej i dlaczego kult UPA nie ma nic wspólnego z aprobatą jej antypolskich działań" - pisze Adamskij.
Jak dodaje, "na poziomie praktycznym, aby rozstrzygnąć spór o interpretację Wołynia, należałoby wznowić profesjonalny dialog historyczny pod auspicjami obu krajów", a także "zrewidować programy nauczania historii i literatury w obu krajach" czy "inwestować w naukę języka sąsiadów".
"Oferta edukacyjna powinna być wzbogacona o język ukraiński, bo przyszłość Polski wiąże się z Ukrainą, a nie z Rosją. Podobnie na Ukrainie warto byłoby masowo wprowadzić polski jako drugi język obcy" - twierdzi.
[polecany]23260743[/polecany]
źródło: https://www.eurointegration.com.ua/
mm