Życie ze smakiem. Jedenaste. Nie marnuj jedzenia
Dziś Black Friday. Dzień kuszenia nas niskimi cenami, czasem najpierw sztucznie zawyżonymi, żeby lepiej prezentowały się na promocji. Kupujemy więc, co się da. W ilości, jakiej nie potrzebujemy. Głównie elektronikę, ubrania, dodatki. Nie ma nic w złego w upolowaniu okazji, ale już w marnotrawstwie zasobów, a do niego prowadzą ilościowe i kompulsywne zakupy, już jest.
W sklepach spożywczych promocjom ulegamy praktycznie cały rok. Kupujemy wielopaki albo na zapas, bo akurat była przecena. I myśląc krótkowzrocznie jedynie o naszym portfelu, zapominamy o naszych faktycznych potrzebach. Dumni z siebie targamy do domu nadmiar jedzenia, osiem jogurtów z krótkim terminem przydatności i kilo szynki w folii, by potem - o dziwo już bez poczucia, że tracimy pieniądze - połowę wyrzucić.
Polacy są na piątym miejscu w niechlubnym rankingu narodów wyrzucających największe ilości jedzenia w Europie. W całej Unii rocznie na śmietnik trafia prawie 90 milionów ton żywności. Ponad połowę z tego generują nie sklepy, nie fabryki, ale my - konsumenci, wyrzucając z pozoru drobne resztki chleba i spleśniały serek.
Chcecie kupić na Black Friday nowe buty i uciszyć wyrzuty sumienia? Nie marnujcie żywności, a rachunek się wyrówna. Gotujcie, ale nie marnujcie.
Chleb. Czerstwy jest najlepszy. Do grzanek, tostów, jako dodatek do zup albo zagęszczacz do gulaszu. Upieczony na oliwie będzie pysznym śniadaniem, np. z szybkim pesto z resztek sałat, ziół i końcówki żółtego sera. Za to chleb zamoczony w jajku i mleku, usmażony na maśle - to klasyczne grzanki francuskie. Podajemy z dżemem lub miodem. Poezja.
Owoce. Drugie po pieczywie najczęściej marnowane w naszych kuchniach. W przeciwieństwie do chleba nie dają się tak łatwo zamrozić, zwłaszcza jabłka czy cytrusy, ale za to aż proszą się, by skończyć w rondlu i zamienić w szybki dżem. Chociażby do wspomnianych wcześniej grzanek, naleśników albo zimowej, rozgrzewającej herbaty. Np. przejrzałe gruszki i pomarańcze - obierzmy i uduśmy z cynamonem, kardamonem i goździkami. W chłodny wieczór -niezastąpione.
Szynka. To nie tylko nakładka na chleb. Nie mówcie więc: „nie mam nic na obiad”, jeśli w lodówce czeka kawał wędliny. Uratujcie go przez skończeniem w śmietniku, wrzucając do zupy gulaszowej, grochówki, leczo albo zapiekanki makaronowej .
Nabiał. Sery, śmietana, jajka. O jakże szybko się psują, dranie. A wystarczy je uprzedzić i wymieszać całe to towarzystwo, przyprawić i wylać na patelnię na podduszone wcześniej kawałki papryki i pieczarek. I tadam - puszysta frittata gotowa. Nadadzą się do niej też ziemniaki z poprzedniego obiadu. Albo skraweczki szyneczki. Da się. Naprawdę.
[polecane]19420405, 19326309, 19377457, 19279601, 19318083, 19250953[/polecane]