Również ta ryba ma spore grono wielbicieli. Nie sposób się jej oprzeć, zwłaszcza jeśli wcześniej samemu złowiło się ją w Wiśle.
Taki los spotkał panią Różę Zwolińską ze Świecia. - Nie przepadam za karpiem. Ma dla mnie zbyt dużo ości i jest zbyt „mulista”. Zawsze męczyłam się przy wieczerzy wigilijnej, gdy musiałam go zjeść - opowiadała w redakcji.
Teraz nie będzie miała takiego problemu. Na stół wjedzie sum, a dokładniej części, jakie zostały zamarynowane.
Rybę złowił w sierpniu pan Marian Ptasiński, przyjaciel pani Róży. Na haczyk dała się złapać w Wiśle, na wysokości Chrystkowa.
- Łowię tam od lat, ale takiego olbrzyma jeszcze nie schwyciłem - pokazuje dumny pan Marian rozszerzając maksymalnie dłonie.
- Ale mamy też dowody na zdjęciach - dodaje pani Róża. Gigantyczny sum mierzył dokładnie 158 cm.
- Musieliśmy dzwonić po syna, żeby pomógł nam rybę przewieźć. Sami nie dalibyśmy rady. Ledwie mogliśmy ją udźwignąć - wspomina pan Marian. Po wypatroszeniu usmażone płaty ryby zostały zamarynowane i w słoikach doczekają 24 grudnia. - Wreszcie nie będę się męczyć przy stole - cieszy się pani Róża.
Po biełudze sum to druga największa europejska ryba słodkowodna. Może mierzyć nawet dwa metry.