Zabijała szczeniaki. Były nawozem dla pomidorów
Były topione w wannie, dobijane łopatą i zakopywane w przydomowej szklarni. Sprawę znęcania się nad psami bada policja.
Cztery skrajnie wychudzone, wyłysiałe i chore psy zostały w niedzielę odebrane rodzinie mieszkającej na Starołęce przez inspektorów Fundacji na rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane.
- Informacje o znęcaniu się nad zwierzętami otrzymaliśmy w ubiegłym miesiącu. Nie wiedzieliśmy jednak, że oprócz psów żyjących na podwórzu znajdziemy także ciała szczeniaków
- przyznaje Anna Cierniak, inspektor z Mondo Cane. Jej uwagę przykuła suka, której wygląd wskazywał na wielokrotne ciąże. Kiedy zapytano właścicielkę psów, co stało się ze szczeniakami, ta odpowiedziała, że wszystkie zakopała pod domem.
Scenariusz przy każdej ciąży miał wyglądać podobnie - kobieta umieszczała psy w wannie, topiła je, a następnie wrzucała do dołu wykopanego w przydomowej szklarni, gdzie uprawiała warzywa. Część z nich jeszcze żyła, dlatego kiedy szczeniaki zostały już przysypane ziemią, właścicielka uderzała w nie łopatą, nie sprawdzając, czy skutecznie uśmierciła zwierzęta. Mogło więc zdarzyć się tak, że zakopywała jeszcze żyjące szczenięta.
- Wraz z technikiem kryminalistyki udało się ujawnić cztery martwe psy, właścicielka stwierdziła, że nie był to pierwszy miot potraktowany w ten sposób. Przyznała też, że uśmierciła w niedalekiej przeszłości jeszcze 11 szczeniąt z przedostatniego miotu i inne 5 miotów szczeniąt. Postępowania właścicieli nie da się usprawiedliwić, zwłaszcza że eutanazja ślepego miotu to koszt ok. 10 zł
- mówi Agnieszka Wolska, lekarz weterynarii, która brała udział w interwencji.
Właścicielka psów w rozmowie z inspektorem, weterynarzem oraz prawnikiem podkreślała, że zabijała czworonogi ponieważ... jej mąż nie chciał tego zrobić. Ten proceder małżeństwo nazywało „utylizacją”.
Zwierzęta przetransportowano do poznańskiego schroniska. Tam przebywają w szpitalu i są diagnozowane, udzielono im pierwszej pomocy.
- Wszystkie były wychudzone, wyniszczone, miały widoczne zmiany skórne, grzybicę i pasożyty. Nie posiadały książeczek zdrowia ani szczepień. Właściciel przyznał, że nigdy nie leczył zwierząt
- wyjaśnia A. Wolska.
Fundacja złożyła już zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Zaniechanie podawania jedzenia i utrzymywanie zwierząt w stanie nieleczonej choroby i niehumanitarne uśmiercanie zwierząt wyczerpuje znamiona czynu zabronionego znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Jest to przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 3 - przyznaje Martyna Szarlata, prawnik współpracujący z Mondo Cane.
Poznańska policja, której funkcjonariusze także brali udział w niedzielnej interwencji, przesłuchała już świadków.
- W poniedziałek wysłaliśmy właścicielce psów wezwanie na przesłuchanie. Najprawdopodobniej usłyszy zarzuty wynikające z ustawy o ochronie zwierząt
- informuje Maciej Święcichowski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Jak informuje Mondo Cane, leczenie odebranych czworonogów będzie kosztowało kilka tysięcy złotych, dlatego prosi o wpłaty datków na konto fundacji.
Cesar Millan – człowiek, którego słuchają się wszystkie psy
Źródło: Dzień Dobry TVN / x-news