Z Wołynia na Eurowizję
W składzie Orkiestry Kałusza, która wygrała dla Ukrainy Eurowizję, wystąpiło trzech muzyków z Wołynia: Ihor Didenczuk, Witalij Dużyk i Tymofij Muzyczuk. Wszyscy są uczniami Jurija Fokszeja.
Wszyscy są też wysokiej klasy multiinstrumentalistami, którzy ukończyli Wołyński Koledż Kultury i Sztuki im. Igora Strawińskiego w Łucku. I wszyscy są uczniami jednego nauczyciela.
Jurij Fokszej jest nauczycielem Wołyńskiego Koledżu Kultury i Sztuki im. Igora Strawińskiego oraz nauczycielem w Łuckiej Szkole Muzycznej nr 1. Nauczył sztuki gry na flecie wiele pokoleń uczniów. Jest niezwykle dumny ze swoich uczniów, którzy przynieśli zwycięstwo Ukrainie na Eurowizji. Jurij Fokszej podzielił się wspomnieniami o swoich uczniach. Najdłuższą ścieżkę twórczą ma z Ihorem Didenczukiem.
- Ihor Didenczuk trafił do Łuckiej Szkoły Muzycznej jako mały chłopiec - drugoklasista. W 1994 roku pojechałem na zaproszenie do Stanów Zjednoczonych i zobaczyłem, że w szkołach średnich są jakieś studia muzyczne. A kiedy wróciłem, stworzyłem klasę sztuki dud w łuckiej szkole nr 25. Od tego czasu rozpoczął się rozwój dud na Wołyniu. Ihor Didenczuk był jednym z pierwszych uczniów tej klasy. Potem poszedł do szkoły muzycznej i spędziliśmy z nim trochę czasu. Ścieżka była ciernista, niełatwa. Chłopiec miał swoją dumę. Ale był pasjonatem muzyki. Zawsze pilnie odrabiał lekcje i zaczęliśmy z nim jeździć na konkursy. Były zwycięstwa, łzy i obrażanie się. Ale zawsze mu mówiłem, że obrażać się może jedynie sam na siebie. Wchodzisz na scenę jeden na jednego z jury. Jak jesteś psychicznie przygotowany, tak będzie - mówi Jurij.
- Jakiś czas później przyszedł do mnie Tymofij Muzyczuk. Jego matka - bandurzystka poprosiła mnie o przygotowanie go do koledżu. Za każdym razem jechał do mnie taką drogą: Powursk-Kowel-Łuck i z powrotem z dwiema przesiadkami. A to około 80 kilometrów. Był niezwykle utalentowanym dzieckiem. Na konkursach było mu łatwo. Psychologicznie był na nie gotowy. Nigdy nie wpadał w panikę. Studia ukończył bardzo dobrze. Na egzaminie państwowym, kiedy Tymofij grał swój program, profesor, wykładowca Akademii Lwowskiej, wstał i zaczął go oklaskiwać. Program nie był łatwy. Musiał zagrać 5 utworów muzycznych. To nie było proste - opowiada nauczyciel. I dodaje: - A moim trzecim uczniem jest Witalij Dużyk, którego rodzice również poprosili o przygotowanie go do koledżu. To było utalentowane i pracowite dziecko. Wstąpił też do naszej uczelni na Wołyniu. Ukończył ją z wyróżnieniem. Po ukończeniu studiów zapytałem go, co zamierza dalej robić. Miał wybór - Akademia Lwowska albo pojechać do Kijowa i studiować z chłopakami w Kijowskim Instytucie Kultury i Sztuki.
Wszyscy chłopcy studiowali następnie w Kijowie w Instytucie Kultury i Sztuki. Od razu otrzymali pracę w profesjonalnych grupach muzycznych. - Ihor Didenczuk jako pierwszy dostał się do Orkiestry Kałusza. A wcześniej występował w zespole Go-A, a tegoroczna Eurowizja nie była jego pierwszą - mówi Jurij Fokszej. Chłopaki są przyjaciółmi, znają programy koncertowe i w razie potrzeby zastępują się na koncertach. Zawsze konsultują się ze mną przed próbami, jak najlepiej zagrać. Cały czas śledzę ich pracę.
Jurij Fokszej bacznie przyglądał się występom swoich uczniów na Eurowizji. Mówi, że Kałusz Orkiestra miała ciekawe połączenie stylów: hip-hopu i folkloru. Jego uczniowie dołączyli do orkiestry i ta kompozycja została wzbogacona. Okazało się, że to oryginalne, ciekawe połączenie, chociaż wielu ich krytykowało. Czy ich mistrz miał nadzieję na zwycięstwo podopiecznych? Tu ma dylemat, bo było wielu dobrych wykonawców, a jemu spodobała się Hiszpanka. - I wokal i układ taneczny. Wszystko było harmonijne - mówi.
- Chłopaki zabrali ze sobą energię. Być może przeważył jednak fakt, że mamy wojnę, a cały świat nas wspierał. Bardzo dobrze, że wśród uczestników nie było Rosjan. Jednak z Polakami wyszło niefortunnie. Wspierają nas i pomagają. Dali nam 12 punktów. A my potraktowaliśmy ich trochę po świńsku. Publiczność przyznała 12 punktów, a jury 0. Zaznaczam, że ich występ był godny, a jego ocena nie wynosi 0 punktów. Ale co zrobisz?
Nauczyciel mówi, że chłopcy rzadko przyjeżdżają teraz do Łucka, bo ich grafik wystepów jest wypełniony do jesieni. Teraz Kałusz Orkiestra wyruszy w wielką trasę koncertową po Europie. Nie kontaktował się ze swoimi uczniami zaraz po Eurowizji, ale rozmawiał z ich rodzicami. Nie chciał im przeszkadzać. Rozumie, że teraz ich emocje szaleją. Ale od jakiegoś czasu ma nadzieję spotkać się z nimi, aby osobiście pogratulować zwycięstwa. On sam otrzymał lawinę gratulacji.