Wypadki podczas pracy. Sześć ofiar dziennie! Bo firmy muszą oszczędzać
Tylko w pierwszym półroczu w woj. podlaskim ponad tysiąc osób zostało poszkodowanych podczas pracy. Statystycznie region jest w czołówce miejsc, gdzie najczęściej dochodzi do takich zdarzeń. I jest coraz gorzej.
Pan Rajmund ma amputowane trzy środkowe palce prawej ręki. Podczas naszej rozmowy dyskretnie zaciska okaleczoną dłoń. Wtedy nie widać, że zamiast palców zostały tylko kikuty.
Wypadek, który na zawsze zmienił życie mężczyzny, wydarzył się w zakładzie stolarskim w Czarnej Białostockiej. Pracował tam 23 lata.
- Obrabiałem elementy do drzwi. Jeden z nich przyciął się na stole. Użyłem więcej siły. Ręka mi się omsknęła. Wpadła na noże - opowiada 61-latek.
Przy strugarko-wyrównywarce jest osłona. Powinna zamknąć się automatycznie. Ale nie zadziałała. Dlaczego? Inspekcja pracy, prokuratura i biegły uznali, że winę ponosi kierownik, Sławomir G. To on był odpowiedzialny za sprawności osłony. Sprawa trafiła do sądu, a ten skazał G. na karę roku więzienia w zawieszeniu. Przyznał też 20 tys. zł odszkodowania dla pracownika. Oskarżony odwołał się od wyroku. Wczoraj ruszył proces apelacyjny. Orzeczenie zapadnie 19 września.
Kierownik walczy o uniewinnienie lub powtórny proces. Druga strona chce utrzymania wyroku. Pan Rajmund nie pracuje. Jest obecnie na rencie. Pieniądze są potrzebne. Choćby na rehabilitację. - Codzienne domowe czynności sprawiają mi problem. Po amputacji nie mam chwytności. Choć od wypadku minęły już dwa lata, ręka wciąż boli - zwierza się.
Wypadków dużo więcej
Według danych podlaskiej inspekcji pracy w pierwszej połowie br. doszło do 70 wypadków przy pracy. To prawie tyle, co w całym 2016 r. (77). Na szczęście liczba śmiertelnych i ciężkich wypadków utrzymuje się na podobnym poziomie, ale dużo więcej jest wypadków lekkich. W I poł. 2016 r. zgłoszono ich do PIP 13, w tym roku - 51.
Od lat najwięcej niebezpiecznych zdarzeń ma miejsce w zakładach przemysłowych (w 2016 r. było to 48 proc. ogółu) i budownictwie (19,5 proc.). Przyczyny? Nieprawidłowe zabezpieczenie maszyn, niezachowanie zasad bhp, upadki z wysokości.
Ostatni przykład pochodzi z Walił. W miniony poniedziałek 53-latek podczas prac remontowych na dachu spadł z ok. 8 metrów. Zmarł na miejscu. Prokuratura bada sprawę. Tego zdarzenia statystyka podlaskiej inspekcji jeszcze nie obejmuje. Wśród czterech tegorocznych ofiar są już ujęci natomiast dwaj mężczyźni, którzy zginęli przy wycince drzew. W Parcewie spadający konar przygniótł 59-latka, w Pokaniewie 45-latka odpoczywającego na trawie przejechał ciągnikiem kolega. Dwóch pracowników zginęło zaś w wypadkach drogowych na terenie Słowacji i Niemiec.
W porównaniu do innych województw skala poszkodowanych w Podlaskiem nie jest duża. Ale mniejsze jest też zatrudnienie. Według stosowanego przez GUS wskaźnika liczby poszkodowanych w przeliczeniu na tysiąc pracujących w I połowie br. wynosił on u nas 3,51. To znacznie powyżej średniej i piąty wynik w kraju. Rok temu woj. podlaskie było na miejscu 10. Może mieć tu znaczenie tegoroczna „gorliwość” pracodawców w zgłaszaniu lekkich wypadków. A może coś jeszcze?
- W naszym województwie przeważają małe firmy, których często nie stać na nowe urządzenia. Kupują zużyte maszyny, niespełniające wymogów bezpieczeństwa - podejrzewa inspektor Piotr Szczęsny. - Poza tym brakuje dobrze wyszkolonych pracowników, którzy potrafią ocenić ryzyko na danym stanowisku pracy.
Niebezpiecznie w rolnictwie
Ani GUS, ani PIP nie biorą pod uwagę wypadków w rolnictwie. Od 1 stycznia do wczoraj było ich w Podlaskiem 1016, w tym 11 śmiertelnych. To dane z KRUS.
W czerwcu jednego dnia zginęły dwie osoby. W miejscowości Dworczysko wywrócił się ciągnik z przyczepą. Zmarła 65-latka, która wypadła z kabiny. W Nowym Dworze 79-latek wysiadał z traktora, dostał się pod koła pojazdu i zginął na miejscu.
W pierwszym półroczu br. było w sumie 6 wypadków śmiertelnych. W I połowie 2016 r. - dwa razy mniej (3). Ogólnie jednak liczba zdarzeń spadła o 13,8 proc. (z 796 do 686).
- Rośnie świadomość odnośnie zagrożeń w gospodarstwie. Nie bez znaczenia są też nasze działania prewencyjne, ale też nowocześniejszy sprzęt, w który inwestują gospodarze dzięki np. unijnym dotacjom - uważa Krzysztof Kozioł z Oddziału Regionalnego KRUS w Białymstoku.
Do największej liczby wypadków w rolnictwie dochodzi przez upadki (42 proc.), uderzenie, przygniecenie lub pogryzienie przez zwierzęta (21 proc.) oraz pochwycenie i uderzenie przez części ruchome maszyn i urządzeń ( 11,7 proc.).