Wszystko dzieciom? Bonowe "odchylenie prawicowe" w Nysie
Trzy miliony z gminnej kasy co roku trafia w Nysie do kieszeni części mieszkańców posiadających drugie dziecko. W tle wyjątkowego w skali Polski eksperymentu, czyli gminnego bonu wychowawczego, ciągle tyka nierychliwy zegar sprawiedliwości...
Szacuję, że skutki bonu będą kosztować gminę Nysa około 30 milionów złotych - komentuje Mariusz Nasiborski, przedsiębiorca z Nysy, który od 4 lat toczy prawną wojnę z nyskim bonem wychowawczym.
- Pomiędzy marcem a czerwcem przyszłego roku skarga na nyski bon wychowawczy trafi do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który unieważni uchwałę jako niezgodną z konstytucją - zapowiada Nasiborski. - Tak, jak to już uznał trzykrotnie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu. Mieszkańcy, którzy już dostali pomoc na drugie dziecko, nie będą musieli zwracać pieniędzy, bo nie ponoszą odpowiedzialności za błędy urzędu. Przygotuję natomiast pozew zbiorowy do sądu w imieniu rodziców dzieci pominiętych przez gminę w pierwszeństwie do pomocy. Będę argumentował, że były jawnie dyskryminowane. Rocznie na dziecko można otrzymać 6 tysięcy złotych, ale będziemy się domagać kwoty trzykrotnie większej, w ramach nawiązki z szkody moralne. Spodziewam się, że każdy poszkodowany przyłączy się do tego pozwu, kiedy się dowie, że ma szansę uzyskać takie pieniądze.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień