Włamanie i złamanie. Niektórych złodziei nic nie powstrzyma
Grunt to silna wola. Pewien złodziej okradł pięć sklepów, choć był w gipsie i poruszał się o kulach. Inny był tak zdeterminowany, by uciec policji, że biegł mimo złamanej nogi.
Pechowi przestępcy w trakcie napadów łamią nogi, ręce, kaleczą się, rozbijają głowy i przez to zostawiają na miejscu zbrodni ślady swojej krwi. Niektórym urazy nie przeszkadzają w kontynuowaniu włamania, a nawet w ucieczce przed goniącymi ich policjantami.
Do Kozłówki na włam. Z gipsem na nodze i o dwóch kulach
W ciągu tylko jednej nocy trzech młodych przestępców włamało się do pięciu sklepów i próbowało dostać się jeszcze do dwóch innych. Zostali zatrzymani przez policję już następnego dnia. Wtedy okazało się, że jeden ze złodziejaszków ma... gips na nodze i porusza się o kulach.
Do zdarzenia doszło w 2010 r. Dyżurny policji w Lubartowie został powiadomiony, że obok sklepu spożywczego w Kozłówce kręcą się trzy podejrzane osoby. Na miejsce udał się patrol, jednak nikogo już tam nie było. Były natomiast ślady włamania.
Policjanci z Lubartowa nie mieli problemów z ustaleniem sprawców sklepowego rabunku. Zabezpieczyli bowiem nagranie z monitoringu przy sklepie, na którym widać było samochód złodziei. Pechowi przestępcy podczas ucieczki mijali radiowóz, będący w drodze na interwencję. Funkcjonariusze mieli podejrzenia, że auto mogło posłużyć do napadu, więc zanotowali jego tablice rejestracyjne.
Po kilku godzinach mundurowi zapukali do drzwi domu jednego ze złodziejaszków. 18-letni mieszkaniec Lublina był kompletnie zaskoczony. Zdziwieni byli również funkcjonariusze, którzy zauważyli, że włamywacz ma na nodze gips i porusza się o kulach.
W mieszkaniu mundurowi znaleźli też zabrane łupy, w większości butelki wódki i puszki pełne piwa. Konrad Sz. przyznał się do winy. Zdradził, że w ciągu tej jednej pechowej nocy okradł z kolegami skład budowlany, pięć spożywczych oraz próbował się włamać do dwóch innych sklepów.
Skok na budowę domu zakończył złamaniem
Szczęścia nie miał także złodziej, który chciał okraść budowę domu na terenie woj. kujawsko-pomorskiego. W ubiegłym roku właściciel nieruchomości zgłosił na policję, że nieznany sprawca okradł jego posesję, na której trwała budowa domu. Zniknęły z niej drogie elektronarzędzia.
Mundurowi wykonali oględziny, podczas których znaleźli skradzione przedmioty ukryte za budowanym budynkiem. Sprawca musiał je porzucić. Dość szybko okazało się, dlaczego pechowy złodziejaszek nie dał rady wynieść łupów. Policjanci znaleźli na miejscu także ślady krwi. W pobliskim szpitalu zatrzymali złodzieja.
Okazało się, że w trakcie kradzieży 42-latek spadł z wysokości i złamał nogę. Działał już w warunkach recydywy. Dlatego oprócz bolesnego urazu, skok na budowę zakończył się dla niego także więzieniem.
Uciekając przed policją, złamał nogę. Biegł jednak nadal
Pechowe zdarzenie miało miejsce w Radomiu w 2008 r. Przed jednym z bloków zaparkowało auto przedstawiciela firmy kurierskiej. Gdy mężczyzna poszedł do bloku zanieść przesyłkę, usłyszał sygnał alarmu. Gdy pośpiesznie zszedł na dół, zauważył uciekających mężczyzn z kilkoma paczkami zabranymi z auta.
Pracownik firmy kurierskiej wsiadł w samochód i zaczął gonić złodziei, którzy po drodze pozbyli się skradzionych pakunków. Do pościgu po chwili włączyli się będący w pobliżu policjanci.
Uciekając, jeden z rabusiów wbiegł do kościoła. Mundurowi zauważyli go i ruszyli jego śladem. Będący w pułapce 19-latek postanowił ratować się, wyskakując z okna z wysokości ok. pięciu metrów.
Upadając, złamał nogę, ale się nie poddał. Z poważnym urazem biegł dalej. Jednak policjanci nie mieli już kłopotów w dogonieniu rannego i po zatrzymaniu przewieźli go od razu do szpitala.