Ten uparty zwierzak jest jednym z symboli zielonogórskiego winiarstwa. Dlaczego? Bo to na jego grzbiecie swój majątek przywieźli założyciele plantacji.
Osiołek maszerujący w korowodzie z lat 60. XX wieku
(fot. fot. Bronisław Bugiel)
Tak przynajmniej głosi legenda. I tak opowiadają dawni kronikarze opisując historię Zielonej Góry.
Co wiemy na pewno? Sprzed prawie 700 lat pochodzi pierwsza pisemna wzmianka o zielonogórskich plantacjach winogron. Był to rok 1314. Jednak niemieccy kronikarze wspominają, że już w połowie XII wieku w rejonie Zielonej Góry produkowano wino. Wiąże się to z powstającymi klasztorami, które w nowoczesny sposób uprawiały ziemię i z własnym gospodarstw zaopatrywały się w wino. W XIX-wiecznej Zielonej Górze przyjęto, że pierwsze winnice założono w 1150 r. Okrągłe rocznice 700 i 750-lecia obchodzono bardzo hucznie. Zwłaszcza ta ostatnia wypadła bardzo okazale, bo wiązała się z przełomem wieków.
A skąd wziął się osiołek? W XII i XIII wieku Śląsk, w którego północnej części leży Zielona Góra, był słabo zamieszkały. Dlatego piastowscy książęta śląscy prowadzili intensywną kolonizację sprowadzając osadników z całej Europy, głównie z Niemiec. Przodował w tym książę Henryk Brodaty. Wśród przybyszów znaleźli się również Flamandowie, którzy przywieźli ze sobą trudną sztukę zakładania i uprawiania winnic. I to im przypisuje się wytworzenie pierwszych litrów miejscowego wina.
Osadnicy nie byli bogaci a ich majątek mógł się zmieścić na niewielkim wózku. I właśnie taki wózek ciągnięty przez osiołka, lub sam osiołek niosący na grzbiecie worki z bagażami pojawiał się w korowodzie winobraniowym.
Gdzie powstały pierwsze winnice? Tego dokładnie nie wiemy. Najlepiej nadawały się do tego mocno nachylone południowe stoki. Do takiej uprawy najlepiej nadawały się okolice dzisiejszej ulicy Źródlanej. Tu przez lata znajdowały się największe winnice. Dodatkowo produkcji sprzyjała droga na Cigacice, gdzie również były znakomite warunki do uprawiania winorośli. Winnice zakładano na innych wzgórzach, np. wokół Wieży Braniborskiej czy wzdłuż al. Słowackiego.
Zazwyczaj nie były to wielkie plantacje. Raczej traktowano to jako dodatkową działalność i dodatkowe źródło dochodów. Zielonogórzanie zajmowali się produkcją sukna i do tego prowadzili winnice. Zazwyczaj niewielkie. To był drugi zawód.
Tekst pochodzi z sierpnia 2007 r.