Winobranie ma różne twarze
Winobranie 2016. Jedni się zachwycają, inni narzekają, podkreślając: co roku to samo. Jak nasi goście i mieszkańcy oceniają tegoroczne święto miasta? Czy chcieliby coś zmienić?
Winobranie tak mocno wpisało się już do lubuskiego kalendarza imprez, że trudno wyobrazić sobie bez niego wrzesień. Każdego roku bawi się cały nasz region. I wielu gości nie tylko z Polski. Jak oceniają tegoroczne święto? Pytaliśmy ich, mieszkańców, handlarzy każdego dnia. Wnioski? Impreza powinna się rozwijać, zmieniać, zaskakiwać nowymi pomysłami. I być spójna. Bo dziś przypomina mieszankę różnych atrakcji wakacyjnych.
A skoro Winobranie traktujemy jako produkt turystyczny, to powinno mieć swoją markę, rozpoznawalny symbol, obecny nie tylko w całym śródmieściu, ale i w innych miejscach Winnego Grodu. Odwiedzający miasto już od pierwszych chwil wizyty powinni czuć wyjątkowy, winobraniowy klimat. Tymczasem podkreślają, że poczuli go dopiero przy ratuszu, gdzie ustawiono winiarskie domki.
Ten rozpoznawalny symbol powinien towarzyszyć wszystkim imprezom, które odbywają się przez dziewięć dni świętowania. A one, choć różne, mieć wspólny motyw przewodni. Na pewno takim łącznikiem jest Bachus, który otwiera każdą ważniejszą imprezę winobraniową, ale może warto pomyśleć także o innych symbolach, tworzących klimat Winobrania.
Oczywiście każda zmiana kosztuje, więc jeśli chcemy, by Winobranie się rozwijało, przyciągało rzesze turystów, powinniśmy w nie więcej zainwestować. Ceny rosną, oczekiwania też. Nie da się robić długiej imprezy przez lata, wydając te same pieniądze.
Plusy
Co chwalą mieszkańcy i goście? - Dobór gwiazd winobraniowych jest taki, że zarówno młodzi, jak i starsi chętnie przychodzą na koncerty - uważa Ewelina Bronicka-Woś. - Pomaga pogoda, ale także wcześniejsze godziny występów. Uważam to za duży plus. Mogłam przyjść teraz razem z dziećmi. W poprzednich latach było to dla mnie zbyt późno.
Duży plus dla Filharmonii Zielonogórskiej. Plenerowy koncert po raz kolejny okazał się hitem. Publiczność nie szczędzi pochwał.
Zdaniem Tadeusza Wróbla, organizatorów należy pochwalić za dużą liczbę koszy na śmieci oraz przenośne toalety. - Teraz są ustawione różnej wielkości kosze i przynajmniej ja nie miałem problemu, by znaleźć miejsce, gdzie mogę wyrzucić plastikowy kubek czy papier - dodaje. - Dobrze, że przy toaletach była woda...
Mieszkańcy podkreślają, że po nocnych imprezach rano deptak jest czysty. To zasługa sprawnych służb porządkowych. Bo wiadomo, że po winie nie zawsze uczestnicy zabawy zachowują sie racjonalnie i śmieci lądują w różnych miejscach.
Nie tylko zielonogórzanom, ale i licznym gościom spodobała się dekoracja ulicy Żeromskiego z fioletowymi winogronami i zielonymi liśćmi nad głowami przechodniów. Szkoda, że nie mogło jej być także w innych miejscach... Podobnie chwalą sobie iluminacje. Zauważają też, że na rogatkach miasta pojawiły się winobraniowe witacze, co także należy zaliczyć do winobraniowych plusów.
- Co roku po kwiatach na klombach zostawały kikuty. Zwłaszcza młodzi ludzie po alkoholu rwali je, kładli się czy siadali na donicach, handlarze wylewali do nich olej - opowiada Halina Bajan. - Bardzo dobrze, że w tym roku organizatorzy zadbali o zieleń i zabezpieczyli ją barierkami. Może to nie wygląda zbyt estetycznie, ale po Winobraniu nadal będziemy się mogli cieszyć zielenią i kolorowymi kwiatami.
Plus za zakrycie kwiatów, ale uczestnicy Winobrania chwalą też - odkrycie... fontanny. - Na święto miasta przyjeżdża wielu gości. Niektórzy są po raz pierwszy. I dobrze, gdy widzą Zieloną Górę nie tylko przez pryzmat bud rozstawianych na deptaku - podkreśla Zofia Gruszka. - Fontanna na placu Bohaterów w tym roku nie była obstawiona stoiskami. Można by jeszcze odsłonić ją od strony lunaparku. Podobnie z rzeźbą Klema Felchnerowskiego. Choć na początek została ogrodzona, potem płotek zdjęto. Wielu ludzi robiło sobie z naszym artystą zdjęcia. Zdaniem pani Zofii takie miejsca - jak i Bachusiki - należałoby jeszcze mocniej wyeksponować, podświetlić czy też ustawić specjalne znaki winobraniowe: Obiekt wart zobaczenia.
Wśród pochwał nie brak i atrakcji dla dzieci, m.in. przygotowanych przez Centrum Nauki Keplera Centrum Przyrodnicze, a także tych dotyczących miasteczka winiarskiego i małej sceny pod ratuszem. Wiele się na niej dzieje. Podobał się kabaret Zachodni na rozpoczęcie Winobrania, podobały się koncerty. No i tradycyjnie już Dyskoteka Dorosłego Człowieka.
Minusy
Tak to już z nami jest, że to, co jedni uważają za plus, drudzy za minus. Mieszkający w centrum zielonogórzanie skarżyli się na uciążliwe hałasy, trwające do późnych godzin nocnych. Przeszkadzały im też tłumy winobraniowych gości.
Pilotka wycieczki z Bełchatowa, Karolina Wojciechowska, mówi, że grupie miasto się podoba, bo jest jak perełka. Ale gdy weszli na winobraniowy deptak, miny im zrzedły. Bo nie tak sobie wyobrażali jarmark. Majtki, skóry, tanie perfumy i zabawki znaleźć można na każdym festynie czy odpuście. To, na co liczyli, znaleźli dopiero w miasteczku winiarskim i winnicy. - Dla mnie minusem są ceny, jakie oferują stoiska gastronomiczne. Jest na nich drożej niż w restauracji - zauważa Teresa Radomicka.
Dla mnie minusem są ceny, jakie oferują stoiska gastronomiczne
Nasza Czytelniczka Joanna dodaje: - Na stoiskach, przy grillach z mięsem, panie nie pracują w jednorazowych rękawiczkach. Widziałam, jak trzymają mięso w ręce, gdy je kroją, a potem oblizują palce. Gdy zwróciłam uwagę właścicielowi, pokazał gumowe rękawiczki wielorazowe, a powinny być jednorazowe.
Tomasz Hrynkiewicz przyjechał z żoną Laurą z Warszawy. Na winnym święcie jest po raz pierwszy. W Centrum Informacji Turystycznej kupił figurkę Bachusika, kufel... - Szkoda, że tylko tam można kupić takie pamiątki. Na czas Winobrania powinny być specjalne stoiska z takimi rzeczami. Przynajmniej na początku, w środku i na końcu jarmarku - proponuje. - Fajnie by było, gdy sprzedawcy byli ubrani w jakieś zielonogórskie stroje. I żeby przy okazji tego Winobrania więcej się można było dowiedzieć o mieście. Bo historię macie niesamowitą.
Fajnie by było, gdy sprzedawcy byli ubrani w jakieś zielonogórskie stroje
Filipowi Nałęczowi z Kalisza za mało jest regionalnych potraw, tradycji, za mało Winobrania w Winobraniu. Przydałoby się więcej promocji. Dla części mieszkańców minusem jest też to, że nie widać nas w ogólnopolskich mediach. - Kiedyś był „Dzień dobry TVN” z Zielonej Góry, stąd nadawano prognozy pogody, TVP2 na żywo relacjonowała korowód, Polsat zaglądał na winnice - wylicza Krzysztof Jarecki. - W tym roku cisza...
Uwagę na to zwrócił również radny SLD Tomasz Nesterowicz. Jego zdaniem za mało promujemy miasto, zaś same winnice raczej dobrze. Bo przecież miasto powinno uważać z alkoholem...
Zdaniem Janiny i Wiktora Klaczkowskich na jarmarku brakuje też stoisk z winogronami. Kiedyś było ich pełno. I nieważne, skąd te winogrona pochodziły. - Przy okazji tego święta powinniśmy uczyć kultury picia wina. Nie podoba mi się to, że ludzie piją prosto z butelki - mówi Jerzy Graś.