Widzę Łódź: Podaj skrzydła młodości [FELIETON]
Młodości należy pomagać. Niekoniecznie dlatego, że ma się kiedyś odwdzięczyć, bo... wiadomo.
Ale dla miasta mającego tak duży problem z utrzymaniem młodości w swoich granicach, jak Łódź (gdzie o jego studenckości przekonuje wciąż nieprzekonująco pokrzykujący w niektórych tramwajach poseł), inwestycja w działania ludzi wkraczających w dorosłość należy do nieocenionych. Okazje pojawiają się, trzeba je łapać. Na przykład w mało bliskiej obecnym decydentom w mieście i województwie kulturze.
Studenci Wydziału Aktorskiego Szkoły Filmowej przygotowali wyjątkowy, znakomity i potrzebny spektakl- „4 x Hamlet”. Przedstawienie cenne dla nich, ale również takie, które może promieniować na ich rówieśników (wiem, widownia to frekwencją daleka do zbiorowiska festiwalu stand-upu, ale da się udowodnić, iż w kategoriach autentycznej, a nie mieszczącej się w tabelkach kreatywności z tej zgromadzonej w Teatrze Studyjnym może być większy i trwalszy pożytek). Studenci kończący naukę aktorstwa to efemeryczny zespół; grupa zmuszona gwałtownie rozejrzeć się za umocowaniami na trudnym artystycznym rynku. I tu pojawia się okazja dla Urzędu Miasta Łodzi, Urzędu Marszałkowskiego lub Urzędu Wojewódzkiego - bo pewnie o współdziałaniu możemy tylko pomarzyć. Gdyby tak na przykład udało się wygospodarować nieduże przecież fundusze na to, by dziewiętnastu studentom czwartego roku aktorstwa ufundować roczne czy półroczne stypendia - bez zmuszania ich i instytucji do startowania w rozpisywanych konkursach itp., ale tak z inicjatywy, własnej, urzędniczej. Młodym aktorom dałoby to trochę oddechu oraz poczucie, że są potrzebni i docenieni, a Szkoła Filmowa i Teatr Studyjny mogłyby intensywniej i dłużej spektakl eksploatować. Przykładów, gdzie można nieco niekonwencjonalnie zareagować na to, co się w Łodzi w środowisku młodych ludzi dzieje, jest sporo i w innych, bardziej lubianych przez włodarzy dziedzinach. Tylko czasu na reakcję coraz mniej. Bo nawet Hamlet jechał do Anglii...