Widzę Łódź: Jeszcze jeden remont dzisiaj... [FELIETON]
O remontach ulic po łódzku można by napisać serię dorównującą obfitością 55. tomom dzieł wszystkich Lenina.
I, jak sądzę, uzasadnianie ich logiki i ekonomiczności - bo konieczności wobec górnolotnych projektów zwykle nie trzeba - musiałoby osiągnąć podobny klasykowi poziom propagandy. Zresztą, jak się możemy w Łodzi przekonać, równie skuteczna jest możliwa. Od poniedziałku przejazd przez centrum miasta będzie jeszcze trudniejszy, co wobec katastrofalnego obecnego stanu brzmi naprawdę groźnie. Umęczeni mieszkańcy złość przekierują na siebie nawzajem, być może żywiąc przekonanie, że i to czynią dla wspólnej, świetlanej, ciągle przesuwanej przyszłości Łodzi. Remontowa miejska strategia coraz bardziej przypomina rozbudzanie zainteresowań kilkulatka, który lubi zachwycić się nowością, rozmontować ją i porzucić. Jeszcze trochę, i liczba tygodni przypadających na remonty niektórych odcinków ulic (gdzie trwa bezruch) będzie znacznie większa niż długość tych fragmentów liczona w metrach. Dokończyć jedno i rozpocząć drugie, to nie nasz styl - zbyt łatwo dostrzec wtedy niedociągnięcia. Wielość działań, nawet głównie pozorowanych, sprawia wrażenie rozmachu, a ten doceniał - jak pamiętają kinomani - sam Siara.
Ratunku na razie znikąd. To, co muszą wdychać do mocniej pracujących płuc rowerzyści jeżdżący przez miasto, gdzie auta stoją i wydalają rurami, wzbudza mój autentyczny szacunek dla ich śmiałości. Z pewnością Łódź mogłaby trochę „przewietrzyć” sprawnie działająca, w przemyślany sposób zorganizowana komunikacja miejska, ale na to nadziei już nie ma. No bo skąd ma być, skoro nawet po koncercie w Atlas Arenie, w sprawie którego ledwie kilka dni wcześniej miasto chwaliło się, że aż 90 proc. fanów, to przyjezdni, MPK nie zapragnęło zaproponować gościom lepszego rozprowadzenia ich po mieście, niż nocny, krótki, przepełniony autobus? Nawiasem, ciekawym tematem do rozważań jest fakt, iż łodzianie, których było stać (było zainteresowanych) na to wydarzenie, wypełnili ledwie 10 proc. widowni...