Warcholstwo Brudzińskiego
Prawo i Sprawiedliwość samo może przegłosować każdą ustawę. Opozycja może zderzyć się z pociągiem większości na sejmowej mównicy.

Tego PiS chciało uniknąć przed decydowaniem o budżecie państwa i dezubekizacji (pewnie wróciłaby sprawa Piotrowicza)? Wykluczyło posła z obrad, przeniosło posiedzenie Sejmu, wymknęło się kontroli mediów i przegłosowało ustawy, które mogło przyjąć w sali plenarnej, gdyby zastosowało unik, a nie zaciśnięcie pięści. Ludzie wyszli na ulice. Wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński huknął: - Nie pozwolimy na warcholstwo.
O „warchołach” mówił już Edward Gierek: - Trzeba (im) powiedzieć, jak my ich nienawidzimy (...) jak szkodzą krajowi. (...) im więcej będzie słów bluźnierstwa pod ich adresem (…) - tym lepiej dla sprawy.
Przemówienie premier Beaty Szydło („Nie zatrzymacie dobrej zmiany krzykami o demokracji, która ma się sprowadzać (...) do rządów zagranicznych korporacji”) TVP powtórzyła dzień po dniu.