W tym roku bzykanie słychać później. Głównie przez zimno
Kaprysy tegorocznej wiosennej aury dały się mocno we znaki pszczołom i pszczelarzom. Dopiero wraz z poprawą pogody, nastąpiły wyloty pszczół z uli.
- Oczekujemy na nadejście słonecznej pogody, aby pszczoły mogły wreszcie zapylać rośliny miododajne, zbierać pożytki z nektaru. A kiedy było dokuczliwe zimno, to nie wszystkie owady opuszczały ule -twierdzi Zbigniew Pawłowski, bartnik z miejscowości Tupadły (gm. Inowrocław).
Owady nie dolatywały do ula
Pawłowski dodaje, że w marcu pszczoły miały się bardzo dobrze. Po łagodnej zimie nastąpił bowiem intensywny wychów czerwiu (z niego wychowują się pszczoły - przyp. red.). - Totalne załamanie pracy w ulach, na skutek znacznego obniżenia temperatury powietrza, co miało miejsce pod koniec kwietnia i na początku maja, sprawiło, że pszczoły wymagały podkarmiania. Zdarzały się przypadki, że z powodu załamania pogody, owady z pyłkiem nie zdołały dolecieć do ula. Po prostu ginęły - podkreśla kujawski bartnik.
Duże straty
Pszczelarze przedstawiają alarmujące dane po zimie 2016/2017. W niektórych rejonach kraju, m.in. w Karkonoszach i na Podkarpaciu wyginęło od 60 do 30 proc. owadów. A jakie są u nas rozmiary pozimowych strat? - Oceniamy je na ponad 20 procent - przyznaje Jacek Paul z Gniewkowa, prezes zarządu Kujawsko-Pomorskiego Związku Pszczelarskiego w Bydgoszczy. Wpływ na straty w populacji pszczół, poza załamaniem aury, miał też brak pożywienia i rozwój warrozy - najgroźniejszej choroby, rozwijającej się w czerwiu i wśród dorosłych pszczół miodnych.
Pszczoła, aby zbierać nektar z roślin miodajnych i powrócić do ula, musi mieć zdrowy system nerwowy, zapamiętać topografię miejsc, w których występują kwiaty. Tymczasem znaczne straty w pogłowiu pszczół mają duży wpływ na wysokość plonów, m.in. owoców i rzepaku. Obliczono, że wartość zapylenia miodajnej bazy użytkowej w krajach Unii Europejskiej to 1,8 mln euro.
Nastroje trochę lepsze
Dopiero pod koniec ub. tygodnia, po przymrozkach, polarnych wiatrach i opadach deszczu, nastąpiła wyraźna poprawa pogody, co nieco poprawiło nastroje wśród pszczelarzy, sadowników i rolników. Zdaniem Józefa Dąbrowskiego, inowrocławskiego sadownika, w br. nie ma co liczyć na wcześniejsze odmiany truskawek, czereśni i moreli z kujawskich sadów. Zaś plony innych owoców będą mniejsze. A mniejsza podaż oznacza wzrost cen detalicznych.