W naszym mieście czujemy się intruzami
Bronili szkoły. I przypadkiem zostali wplątani w politykę. Kilkoro łapian twierdzi, że władze utrudniają im udział w sesjach rady i komisjach.
- To radni zmusili nas do patrzenia im na ręce. Bo zaatakowali naszą szkołę - mówi wprost Andrzej Fronc, mieszkaniec Łap. - Kamila Klim dodaje: Nie chcemy mieszać się w politykę. Wcześniej byliśmy z daleka od poczynań radnych i burmistrza. Po prostu nie spodobały nam się działania odnośnie szkoły.
Ich dzieci uczęszczają do Szkoły Podstawowej nr 1 w Łapach. Radni zdecydowali o jej podziale. Rodzice zaprotestowali i zebrali ponad 900 podpisów. Jednak ich wniosek nawet nie był rozpatrywany na sesji.
- Bo władze Łap nie liczą się z głosem mieszkańców. Wyrzucając ponad 900 podpisów do niszczarki, pokazały swoją arogancję - denerwuje się Andrzej Fronc.
To właśnie ta sprawa przelała czarę goryczy. Odtąd grupa rodziców nie opuszcza żadnej sesji oraz komisji. Chcą wiedzieć, co się dzieje w gminie. Nie odpuszczają, trzymają rękę na pulsie.
- Nie mam już zaufania do naszej władzy. Nie wierzę w jej intencje. Przed wyborami były obiecanki cacanki. A teraz? Nic. Nas, czyli swoich wyborców nikt nie uważa - wytyka Agnieszka Bokiniec.
Spędzając wiele godzin na sesjach, poświęcają swój prywatny czas. Przeglądają przepisy, na bieżąco śledzą uchwały oraz przetargi. Na portalu społecznościowym prowadzą fanpejdża, na którym szeroko komentują to, co się dzieje w mieście. Wszystko to robią społecznie. Po co? Mówią, że dla dobra swoich dzieci.
- Zostaliśmy przymuszeni do pilnowania jedynki. Ponieważ uważamy, że radni mogą po cichu zlikwidować naszą szkołę i przenieść dzieci do budynku po gimnazjum - obawia się pan Andrzej.
Łapianie przyznają, że gdy zaczęli strzec podstawówki, poznali szczegóły oraz metody działania radnych.
- Przy okazji chodzenia na sesje i komisje dowiedzieliśmy się też o innych sprawach - opowiada Andrzej Fronc.
Wspomina chociażby aferę związaną z radnym Leszkiem Gulewiczem, który jako lider zespołu Dexter, zarabia na festynach gminnych. Jest to niezgodne z prawem. Sprawę bada wojewoda podlaski. Niedawno nagłośnił ją „Poranny”.
- Przy okazji dowiedzieliśmy się, ile pieniędzy pożera Ośrodek Kultury Fizycznej w Łapach oraz jakie są problemy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej - mówi Andrzej Fronc.
- Dowiedzieliśmy się na co idą nasze podatki. Wiemy, że gdzieś się topią, ale tak naprawdę nie mamy pojęcia gdzie. Władza dużo ma do ukrycia - stwierdza Kamila Klim.
Nie odpuszczają. Drążą tematy.Chcą wiedzieć coraz więcej. Poznać prawdę. Dlatego podczas sesji zadają radnym, jak mówią, często niewygodne pytania.
- Zaczęto więc nas nie dopuszczać do głosu. Była bezprawna próba wyproszenia nas z posiedzenia komisji rewizyjnej. Ale na szczęście bezskuteczna - podkreśla Andrzej Fronc.
„Poranny” także opisał tę kuriozalną sytuację. Przypomnijmy, że od kilkorga łapian wyjścia obrad komisji zażądał przewodniczący komisji rewizyjnej Adam Perkowski. Jednak oni go zignorowali. Radny zapewniał nas, że gdy zostanie wyjaśniony problem skarg na dyrektorkę MOPS, a komisja rewizyjna przygotuje wnioski z kontroli, wówczas mieszkańcy zapoznają się z nimi.
Na tym nie koniec perypetii aktywnych łapian. - Odkąd zaczęliśmy się interesować sprawami Łap, ostatnia sesja odbyła się w czwartek, a przecież zawsze obrady były w piątki. Kilka osób o tym nie wiedziało i na czwartkową sesję nie przyszło - mówi Kamila Klim.
Przypomina, że ostatnie dwie komisje rewizyjne rozpoczęły się o godz. 14.30, a nie tak jak dotychczas o godz. 17. Mieszkańcy uważają, że zamiana godzin jest nieprzypadkowa. - Chodzi o to, by utrudnić ludziom przyjście. Wiadomo, że oni o tej porze pracują - uważa pani Kamila.
- Nasze władze nie liczą się z nami. Nie chcą byśmy przychodzili na sesję i za dużo wiedzieli. Nie chcą też poznać naszej opinii. Żyją w swoim świecie - jest przekonany Andrzej Fronc. Dlatego on i kilkoro łapian czują się intruzami we w mieście. Twierdzą, że władze traktują ich jak wrogów.
Sławomir Maciejewski, przewodniczący rady miejskiej w Łapach nie chciał z nami rozmawiać. Jego zastępca Piotr Pułkośnik jest bardziej rozmowny. Chwali zaangażowanie łapian. - Obrady sesji i komisji są jawne - zapewnia radny Pułkośnik. - Nie możemy nikomu zabronić w nich uczestniczyć. Bardzo dobrze, że łapianie są aktywni, zadają pytania. I nikt nie chce im tego utrudnić. Nikt nie zabiera im tego prawa. Nikt nie patrzy też na nich jako intruzów.
Cieszy się, że ludzie przychodzą na sesje, słuchają i wyrabiają opinie na temat radnych i podejmowanych przez nich uchwał. - Zapraszam. Niech jak najwięcej ludzi przychodzi na sesje i komisje - zachęca radny Pułkośnik.
Podkreśla, że nigdy nie doszło do sytuacji, że ktoś nie mógł zabrać głosu. - W statucie jest zapisane, że w pierwszej kolejności pytania zadają radni, ale obecni na sali goście też mogą pytać. Nigdy nie było żadnego z tym problemu. Oczywiście, pytanie musi być związane z danym tematem - tłumaczy wiceprzewodniczący.
Nie ukrywa, że może się zdarzyć, że ktoś podniesie rękę i nie zostanie zauważony.
Zmianę godzin bądź dni obrad Piotr Pułkośnik tłumaczy tak: komisje rozpoczynają się o godz. 16.30 lub 17. I tak będzie w przyszłym tygodniu. Czasami nie można zorganizować sesji w piątek, bo coś się zdarzy. Musi gdzieś wyjechać pani burmistrz, bądź wypadają jakieś uroczystości. Sesje odbywały się zawsze w piątek, ale ostatnio wyszło inaczej. Ale nie należy robić z tego dramatu, bo był to przypadek - wyjaśnia Pułkośnik.
Rodziców nie przekonał. - Staliśmy się niewygodni. Ale my nie jesteśmy przeciwko PiS (ta partia ma większość w łapskiej radzie - przyp. red). Jesteśmy tylko przeciwko tym, którzy chcą wygasić naszą podstawówkę - mówią.
Urszula Jabłońska, burmistrz Łap zapewniła nas wczoraj, że nie ma o tym mowy.
Czy zaangażowanie w łapskie sprawy popchnie grupę mieszkańców do ubiegania się o mandaty radnych? - Nie chcemy. Dużo więcej można zrobić patrząc na ręce władzy. Nie trzeba się przypisywać do żadnej partii, by cokolwiek osiągnąć - podkreśla Kamila Klim.
Miejska rada w Łapach
Zasiada w niej 21 radnych, w tym 11 z Prawa i Sprawiedliwości. Pozostali są niezrzeszeni bądź należą do Naszego Podlasia.