W drodze do Skawiny. Co jest przekleństwem tej miejscowości?
Postanowiłem popastwić się nad Skawiną, tak jak kiedyś nad Mszaną Dolną, z czego się potem zrobiła burza w Mszance wody, armia czytelników za i przeciw, plus kilku pytających, dlaczego taki artykuł ukazuje się przed wyborami, o których nie miałem pojęcia, siedząc o 9.00 przy kawie, jajecznicy, otwartym laptopie i opisując hektary betonowej kostki brukowej.
Pojechałem więc do Skawiny w złej wierze, z zamiarem poetyckiego opisu leju po bombie, zmieniłem jednak zdanie. Skawina nie jest zła. Dużo światła, domy niskie. Jest paskudnie, ale jeśli tylko będą tam rządzić rozsądni ludzie, zwalczą styropiozę i robienie cokołów z chińskiego gresu, to rynek może odzyskać dawny, powiedzmy, blask Galicji, taki, który czuje się np. na ul. Słowackiego przy Aptece pod Gwiazdą.
Skawina choruje na transformację, cierpi na lata 90., ale z tej choroby się w końcu wyleczy i będziemy tam wpadać na lody
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień