Rodzice uczniów z południowych dzielnic Gdańska biją na alarm - boją się, że od września ich dzieci będą uczyć się na zmiany, nawet do wieczora.
Do mieszkańców południa Gdańska dotarła informacja, że ich dzieci od września mogą się uczyć od wczesnego poranka do późnych godzin. Wszystko dlatego, że jeśli reforma edukacji wejdzie w życie, to do - i tak już przeładowanych - podstawówek mają się zmieścić jeszcze siódmo- i ósmoklasiści.
- W szkole mojego dziecka na gdańskim Ujeścisku i tak już są dwie zmiany. Teraz mi powiedziano, że gdy dojdą siódme klasy, druga zmiana będzie kończyć naukę o godzinie 20 - alarmuje jedna z naszych Czytelniczek. - To koszmar!
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 12, która się mieści właśnie na gdańskim Ujeścisku, przyznaje, że od nowego roku szkolnego w pękającej w szwach placówce lekcje mogą trwać nawet do 18. - Dziś pracujemy od godziny 8 do 16.10, a w wyjątkowych dniach do godziny 17. To raczej półtorej zmiany. Po reformie na pewno zmianowość się zwiększy - przyznaje Iwona Furmańczuk. - Będziemy musieli wprowadzić pełne dwie zmiany. Nauka będzie trwała od godz. 7 do 18, nie da się tego uniknąć. Oczywiście w takich godzinach będą się uczyli tylko uczniowie starsi - od 4 do 7 klasy. Klasy 1-3 będą miały lekcje od godz. 8 do - maksymalnie - 17. Jakoś trzeba będzie sobie poradzić.
Dyrektor SP 12 podkreśla też, że póki co ustawy w sprawie likwidacji gimnazjów i wydłużenia nauki w podstawówce nie weszły w życie. - Na razie nie obowiązuje, więc możemy tylko prognozować, jak będzie wyglądać ta nauka. Z ramowych planów nauczania jednak wynika, że godzin lekcyjnych w starszych klasach będzie więcej. Jesteśmy w trakcie konsultacji - z urzędnikami, a potem z rodzicami. Mam nadzieję, że uda się rozwiązać tę sytuację bez zbędnych emocji - mówi Iwona Furmańczuk.
Z kolei wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 86 w Gdańsku na razie nie wyobraża sobie nauki na jeszcze dłuższe „dwie zmiany”. - Teraz klasy 4-6 mają lekcje między godzinami 7.45 a 16.05. Gdyby okazało się, że do szkoły musielibyśmy przyjąć więcej uczniów, te godziny mogłyby się rozciągnąć - mówi Iwona Kołosza. - Jednak liczymy na to, że znajdą się rozwiązania, które pozwolą nam zostać w godzinach obowiązujących obecnie. - Na pewno pracowałoby się łatwiej, gdyby była jedna zmiana, ale ponieważ jesteśmy jedną z największych szkół w mieście, a może i w Polsce, to nie jest to możliwe. Ale nie wyobrażam sobie lekcji do godziny 18. Byłoby to bardzo trudne i dla uczniów, ale i dla nauczycieli.
Dłuższych godzin pracy szkoły nie wyobrażają sobie także w Pozytywnej Szkole Podstawowej na gdańskich Kokoszkach. Dziś lekcje trwają tam od godz. 7.10 do 17.10. - Szkoła pracuje w systemie zmianowym, ale odnosi się to jedynie do uczniów klas 0-3. Po reformie zmianowość również obejmie uczniów klas 4-7 - przyznaje Sebastian Krawczyk, dyrektor tej placówki. - Szkoła będzie musiała przyjąć dzieci zgodnie z obwodem szkoły, który ostatecznie zostanie uchwalony do końca marca, więc również uczniów 7 klasy, a w przyszłości 8 klasy.
Naukę do godziny 20 wykluczają sami urzędnicy z gdańskiego magistratu, którzy podkreślają, że gdyby zaszła taka potrzeba, woleliby dowozić uczniów do innych, mniej wypełnionych placówek.
- Będziemy tworzyć nowe rejony dla szkół, ale nie dotyczy to całej sieci. Dotyczy to miejsc, gdzie będziemy przekształcać szkoły gimnazjalne w podstawowe. Rejony budujemy od klasy pierwszej, więc nie będziemy przenosić uczniów z jednej do drugiej szkoły w trakcie ich edukacji w danej placówce, choć ustawa na to pozwala - zaznacza Grzegorz Kryger z Wydziału Rozwoju Społecznego w Urzędzie Miejskim. - Przyjmując uczniów do siódmych klas, możemy zmniejszyć nabór do klas „0”. Tak będzie szczególnie w szkołach z dużą liczbą uczniów.
Samorządy na ułożenie nowej sieci szkół mają czas do końca marca. W Gdańsku już protestują m.in. w Gimnazjum nr 26 czy ZSO nr 2.
anna.mizera@polskapress.pl