Aż 91 proc. Polaków nie miałoby nic przeciwko temu, by ich sąsiadem był przedstawiciel innej rasy lub narodowości, a 88 proc. mogłoby mieć za ścianą człowieka innego wyznania. Tak było jeszcze na początku ubiegłego roku, gdy Centrum Badania Opinii Społecznej ogłosiło swoje badania.
Wtedy nie było w tym nic zaskakującego. Uśmiechnęłam się tylko do siebie, że tolerancyjni Polacy, zawsze ceniący swoją wolność, nigdy - w większości - innym jej nie odmawiali, że przez wieki byliśmy wielonarodowościowym społeczeństwem, które całymi garściami czerpało z innych kultur to co najlepsze, i tak po prostu jest aż do dzisiaj. Aż tu nagle minęło 12 miesięcy i wszystko prysło jak bańka mydlana. Została tylko piana, i to w dodatku niezbyt dobrze pachnąca.
Taki mam ogląd po poznaniu dziesiątek dyskusji i telewizyjnych, i internetowych na temat pobytu uchodźców w Polsce, którzy tak naprawdę wcale do nas się nie garną. Nie chcemy ich w Polsce i już. Takie głosy brzmią najgłośniej i malują obraz Polaków jako źle nastawionych do obcych. Nie jest ważne, czy tych uciekających przed wojną, czy tych, którzy chcą skorzystać z dobrobytu Europy. A już największą ironią losu jest, że my nawet jako imigranci chcemy wyrzucać innych imigrantów z krajów, w których także jesteśmy gośćmi. Nie zawsze dobrze widzianymi.
Ostatni przykład ze Szwecji: zatrzymano Polaków, którzy z siekierami, nożami wybierali się, by sprawić lanie uchodźcom, a na dodatek sprzymierzyli się ze szwedzkim ruchem nacjonalistycznym. I skąd się to bierze? Na okładce jednego z ogólnopolskich tygodników dyskotekowo ubrana blondynka broni się (?) przed sięgającymi w jej kierunku muskularnymi, ciemnoskórymi męskimi ramionami. Tytuł: Islamski gwałt na Europie. Okładka to przenośnia, ale jak łatwo uruchamia stereotypy i proste skojarzenia. Taki sam przekaz płynął z naszej telewizji pokazującej sylwestrowe noce w Niemczech, gdzie imigranci z Afryki Północnej napastowali kobiety. Tak pewnie było. Ale jaki jest koniec tych wypadków?
Nie zauważyłam też, żeby któryś z niezależnych portali napisał wtedy, że na każdym niemieckim Oktoberfeście zgłaszanych jest średnio 10 gwałtów, a szacunkowa liczba niezgłoszonych wynosi 200. I nikt głośno o tym w całej SEuropie nie krzyczy. Zawsze uciekałam od stereotypów i oczywistych oczywistości, bo krzywdzą, i nawet mogą zabić.
Iwona Zielińska, redaktor naczelna