Trzcinowisko trzeba odkopać. Spore koszty
Samorządowe Kolegium Odwoławcze podtrzymało decyzję starosty koszalińskiego nakazujące „przywrócić środowisko do stanu pierwotnego”.
Chodzi o potężne trzcinowisko nad jeziorem Jamno, które - decyzją szefa Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych - zostało zasypane urobkiem wydobytym z dna zbiornika, przy okazji budowy ostrogi przy przystani Koszałka. Sprawa sięga swoją historią roku 2015 i miała już kilka odsłon. Zajmował się nią dwukrotnie starosta powiatu koszalińskiego, teraz także wspomniane już SKO. Dla ZMiUW w Szczecinie wszystkie decyzje urzędników są jednak niekorzystne.
Zgodnie z ostatnią decyzją SKO - to właśnie do tej instytucji odwołali się melioranci, gdy starosta koszaliński, po konsultacji z botanikami, ponownie nakazał im „przywrócić środowisko do stanu pierwotnego” - ZMiUW ma czas do końca marca na naprawę tego, co według ekspertów, zniszczył. Innymi słowy: ma odkopać trzcinowisko, by było tak jak przed jego zasypaniem.
- A to już będzie spory koszt - mówi Krzysztof Najda, który pilotuje sprawę od początku i udzielał informacji z nią związanych także w wymienionych instytucjach. - Mówimy tu o kwocie rzędu nawet 700 tysięcy złotych. Ja więc zaproponowałem nawet w ZMiUW tzw. kompensację przyrodniczą, czyli rezygnację z tego kosztownego odkopywania, a w zamian budowę sztucznej rafy, by stworzyć dogodne warunki do zasiedlenia organizmami oczyszczającymi wodę. Ale chyba jednak nie chcą skorzystać z tej propozycji. Zapewne odwołają się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - podejrzewa Najda.
Podejrzenia są zasadne, bo melioranci już wcześniej oznajmili, że wykonanie decyzji przyczyniłoby się do szkody w środowisku. „Próba przywrócenia tej niewielkiej części obszaru trzcinowiska do stanu sprzed inwestycji wiązałaby się ze zniszczeniem odbudowującej się samoczynnie już od dwóch lat szaty roślinnej i trzcinowiska, a cały proces musiałby się rozpocząć od początku.