Odwrotu już raczej nie ma, bo ciężki sprzęt lada godzina rozpocznie odkopywanie trzcinowiska. Ale tymi pracami też ma się zająć prokurator. Ponowne rozkopanie trzcinowiska obok przystani Koszałka na jeziorze Jamno będzie kosztowało 143 tys. złotych.
Wczoraj nad brzegiem Jamna stanęły już koparki i dwie wywrotki, firma z Międzyrzecza, która wygrała przetarg, ma 20 dni na ponowne odkopanie trzcinowiska. Dostanie za to 143 tysiące złotych.
Cały urobek - to może być około 2,5 tysiąca metrów sześciennych ziemi - trafi na tereny należące do Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, a dokładniej: niedaleko stacji pomp w Łabuszu.
Ziemia, która ma być usunięta, została już szczegółowo przebadana. Nie musi być zutylizowana, więc posłuży meliorantom do prac naprawczych, m.in. łatania zniszczonych przez dziką zwierzynę wałów powodziowych. To efekt wielu skarg, pism, a także postępowań administracyjnych, jakie zostały wszczęte w związku z inwestycją ZZMiUW z 2015 roku.
Melioranci, budując ostrogę na Jamnie, zasypali, urobkiem wydobytym z dna jeziora, potężne trzcinowisko. W tej sprawie interweniowali jednak ekolodzy. Powołali eksperta - dr Magdalenę Wojciechowską z Parku Narodowego Ujście Warty - która w swoim opracowaniu stwierdziła, że „na zasypanym obszarze zostało zniszczone środowisko życia wszelkich organizmów wodnych”. Decyzje starosty koszalińskiego, a później Samorządowego Kolegium Odwoławczego były dla ZZMiUW niekorzystne: trzcinowisko należy odkopać.
- Niestety, choć wyjaśnialiśmy, że to będzie z jeszcze większą szkodą dla środowiska, decyzja jest już ostateczna i mamy czas do końca maja na usunięcie ziemi. Żałujemy, że tak to się skończyło - komentują dyrektorzy ZZMiUW.
Ale żałuje też Krzysztof Najda, z ekologicznej fundacji Jantar, który rozpoczął całą sprawę.
- Zamiast rozkopywać, co rzeczywiście będzie ze szkodą dla jeziora, lepiej byłoby zastosować kompensację przyrodniczą. Niestety, nikt mnie nie posłuchał i teraz jest problem. Dziś złożę do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Moim zdaniem na takie prace Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych również powinien otrzymać pozwolenie. A takiego pozwolenia na otrzymał - mówi Krzysztof Najda, który już kilka tygodni temu złożył do prokuratury wniosek o objęcie nadzorem prac nad Jamnem.
- Do tego, jak widzę, nie doszło, więc składam do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Ta sprawa ciągnie się już od dwóch lat. I może się okazać, że będzie jedną z najdziwniejszych. Bo jeśli okaże się, że rzeczywiście konieczne jest pozwolenie na budowę, to może trzeba będzie znowu trzcinowisko zakopać?...