To już koniec najbardziej wstrząsającej historii kryminalnej Szczecina
Według naszych informacji, prokurator zażąda dożywocia za każdą z ofiar.
W piątek Sąd Okręgowy w Szczecinie zakończył proces w najbardziej wstrząsającej historii kryminalnej Szczecina ostatniego ćwierćwiecza. Trzyosobowa rodzina została bestialsko zamordowana przy użyciu noży.
Według prokuratury, sprawcą jest 36-letni Radosław Warawko, syn jednej z ofiar. Do zbrodni doszło w kwietniu 2011 r. w ich rodzinnym domu przy ulicy Uznamskiej w Dąbiu. Matce, która próbowała się bronić i ugryzła go w rękę, Warawko miał wlać kwas do ust, aby usunąć ślady jego DNA.
Kwasem było też oblane całe mieszkanie, przez co nie udało się znaleźć żadnych odcisków palców, czy DNA. Dlatego proces jest poszlakowy. Warawko nie przyznaje się do winy i o zbrodnie oskarża były kolegów, którzy razem z nim siedzą na ławie oskarżonych. Odpowiadają za pomoc oskarżonemu w zacieraniu śladów, ucieczce i sprzedanie zabranych z domu kosztowności.
Interweniuje prokurator okręgowy
Wczoraj nie udało się wygłosić mów końcowych i wydać wyroku, bo na rozprawę nie mógł przyjść prokurator Witold Grdeń, który od początku prowadził śledztwo i sprawę zna najlepiej. Z prośbą o usprawiedliwienie go i przełożenie mów końcowych na inny termin interweniowała w sądzie sama Prokurator Okręgowy w Szczecinie, prok. Iwona Chrobak-Farquharson.
- Sąd uwzględnia wniosek - orzekł sędzia Dariusz Ścisłowski.
Dlatego wyrok ma zapaść dopiero w połowie grudnia. Warawko za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem trzech osób może dostać dożywocie. Według naszych informacji, o taką karę będzie wnosił prok. Grdeń.
Wczoraj ostatnim świadkiem procesu był niejaki 43-letni Waldemar W., oskarżony w innym procesie o pomocnictwo w załatwieniu Warawce pistoletu, z którego miał zabić rodzinę. Waldemar W. miał go skontaktować z nieustalonym do tej pory sprzedawcą broni z Warszawy. Warawko miał za nią zapłacić ok. 10 tys. zł. Ale broń okazała się wadliwa i nie dało się z niej strzelać.
- To nieprawda, że pomagałem Warawce zdobyć broń. To pomówienia gangsterów, którzy się wybielają, a nie obciążają. Widziałem go tylko raz przez kwadrans kilka lat temu w Holandii. Rozmawialiśmy o panienkach - zeznawał wczoraj Waldemar W.
Sądowi nie udało się przesłuchać innego świadka, który na procesie Waldemara W. twierdził, że nagrał telefonem, jak podczas jednej z rozmów Warawko przyznał się do zabojstwa rodziny. Nie wiadomo jednak gdzie zniknął.