Tak już smakuje Wielkopolska
Breja śledziowa z pyrami i kwaśne jaja z okraszonymi pyrami? Te i wiele innych smaków poznamy w Karczmie Taberskiej
ak tu dojechać? Do Janowca jedziemy w kierunku Sulechowa. Mijamy miasto i kierujemy się na Poznań. Skręcamy w kierunku Babimostu. Kilka kilometrów prosto i już jesteśmy w Janowcu. Karczma Taberska jest doskonale widoczna z drogi.
- Kaczka z jabłkami, szynka w „chlebie Reimanna”, cienki placek na „ruchadłach” – to niektóre z dań, przyrządzanych przez tutejsze gospodynie. Takie właśnie smaki wspominamy w naszej karczmie. - mówi Jolanta Taberska, która wraz z mężem Markiem prowadzi tą znaną nie tylko w okolicy restaurację. - Oprócz kramskich i babimojskich specjałów polecamy także najlepsze dania kuchni polskiej. Smacznie, swojsko i w unikalnym klimacie.
Właściciele przed laty postanowili, że w niewielkim Janowcu urządzą karczmę, która nawiązywać będzie do tradycji miejscowej ziemi. Kto spodziewałby się wtedy, że restauracja w tak małej miejscowości z powodzeniem rozwinie się w spore przedsięwzięcie. Zaletą było to, że leży przy drodze na Babimost, jednak to przecież nie jest bardzo ruchliwa trasa.
Dziś Karczma Taberska to właściwie zajazd, restauracja z hotelem.
Moc atrakcji dla małych, starszych i dorosłych
Warto tu wstąpić, nie tylko ze względu na pyszną kuchnię, ale też by odpocząć i ciekawie spędzić czas wolny. Na tyłach Karczmy, na świeżym powietrzu, przygotowano stoły z zadaszeniem, a dla dzieci ogrodzony i bezpieczny plac zabaw. Dodatkowo maluchy mogą nakarmić zwierzaki – konie i kozy, które niedaleko Karczmy mają swój dom, a także wziąć udział w rozmaitych zajęciach organizowanych przez Ciocię Jolę w ramach jej Akademii.
- Zapraszamy również na cykliczne imprezy kulturalne – festyny, zabawy, potańcówki, koncerty… Każdy znajdzie coś dla siebie! - zachęca pani Jola.
Para znana nie od dziś w całym regionie
Warto przypomnieć, że Jolanta i Marek Taberscy zostali już wyróżnieni przez ,,Gazetę Lubuską’’. Znaleźli się bowiem kilka lat temu w gronie Lubuszan Roku w powiecie zielonogórskim. Wyróżnieni to bardzo ciekawa i społecznie aktywna para. To, co przygotowują od lat w swojej karczmie przyciąga wielu sympatyków niebanalnej rozrywki, ale także miłośników folkloru Regionu Kozła.
Wśród imprez cyklicznych organizowanych w Janowcu jest np. krumska majówka. To rodzinny piknik podtrzymujący tradycję Regionu Kozła. 1 maja każdy może poznać krumskie obyczaje, nieznaną potrawę tego regionu oraz posłuchać zespołów koźlarskich. Właśnie wtedy można posmakować np. głowizny i kwyrlunki, bigosu i pyr z demfra, na deser zjeść placek z rabarberem i na strojzlach. Co to jest? Np. cygojnie, czyli świeżonka. To pokrojone świeże mięso wieprzowe z dużą ilością cebuli i przyprawami.
- Pyry z demfra oznaczają specjalny kocioł, w którym gotuje się ziemniaki w koszulkach - mówi J. Taberska. - Kwyrlunka, to zupa, coś jakby kapuśniak. Specjalnie do tej zupy przygotowywano kwyrlejki. Drewniane mieszaczki, które pozwalają na rozbełtanie rozgotowanych ziemniaków w talerzu lub miseczce. A na deser można zjeść np. ciasto drożdżowe z rabarbarem i na strojzlach, czyli na kruszonce. To nazwy oryginalne, które obowiązywały w Kramsku.
Kuchnia Regionu Kozła jest bardzo podobna do kuchni wielkopolskiej. Ciężka, kaloryczna. Wieprzowa i ziemniaczana. Można powiedzieć, że nie pasuje do naszych czasów zrównoważonej diety, gdzie liczymy każdą kalorię. Ciężkie sosy, ziemniaki, wieprzowina jako podstawa dań są jakby z innej planety. Chyba żaden specjalista dietetyk takich potraw nie poleci. Co jednak zaskakuje - gdy przyjrzeć się realiom, są miejsca na mapie, gdzie właśnie taka kuchnia cieszy się wielkim wzięciem. Dowodem wesela, festyny w gminach regionu, gdzie gotują panie w kół gospodyń wiejskich lub nieustanny ruch w Karczmie Taberskiej w Janowcu. Bo tam można zjeść potrawy charakterystyczne dla Regionu Kozła.
Kaloryczna kuchnia dla ciężko pracujących
Ciężka kuchnia ma swe źródło w ciężkiej pracy rolnika i rzemieślnika. Przy czym mówimy o solidnym chłopie z ,,morgami’’. Taki rolnik szedł w pole na wiele godzin ciężkiej pracy. Musiał za tem dobrze, kalorycznie zjeść. A kalorie i białko oznaczają mięso. Mięso zaś to w całej Polsce głównie wieprzowina.
Stąd bardzo pielęgnowane tutaj tradycje świniobicia. I niepowtarzalne gdzie indziej wytwory i przetwory Regionu Kozła. Mięsa pieczone, wędzone, szynki długo dojrzewające z domowych wędzarni, mięsa w słoikach i pyszna kiełbasa w słoikach. Ta ostatnia jest podpatrywana przez markety, które sprzedają ją już z dodatkami jakich krumska gospodyni nigdy nie użyłaby. Jest też niepowtarzalna bułczanka, kiełbasa biała i inne.
Drugim produktem niezmiennie obecnym pod różnymi postaciami w regionie, gdzie gra się na kozłach są ziemniaki. Typowe to gotowane z wody, ale i smażone na patelni z boczkiem i cebulą, pieczone na ognisku (kiedyś przy pasieniu krów) i w piekarniku. No i oczywiście gotowane w łupinach i jedzone z lokalnym rarytasem - gzikiem lub śledziem w śmietanie.
Inny jeszcze rarytas to ongiś postne obiady piątkowe. Dziś dla wielu jedne z najsmaczniejszych dań. Kwaśne jaja, śledzie w śmietanie, pyry z gzikiem, zupa nic. Wielu przepada za nimi. Do sztandarowych dań Regionu Kozła należy też tzw. ajntop (od nazwy z jęz. niemieckiego) - to zupa ze wszystkiego, co pod ręką, na bazie żeberek czy golonki. Palce lizać.