Handlarz żelastwem często odwiedzał sklepy jubilerskie. Stał się dobrym celem dla uważnych złodziei.
Dla różnej maści złodziejaszków i oszustów zamieszkujących liche drewniaki i murowanki w zaułkach Chanajek prawdziwym eldorado był pobliski Rynek Sienny.
Na ulicy Mazowieckiej, a i daleko poza nią, krążyły uporczywie rozmaite słuchy o wielkich oszczędnościach, jakie poczynił niejaki Jan Karny, właściciel młyna elektrycznego.
Policja białostocka tropiła i zamykała nielegalne lupanary. Sutenerzy wymyślali różne sposoby, żeby tylko okpić władze
Jankiel Rozengarten chciał kupić konia. Płacił lipnymi złotówkami. Sąd skazał go na 4 lata ciężkiego więzienia.
Latem 1923 r. Dziennik Białostocki zapragnął zająć się karygodnymi wybrykami na postojach dorożek wokół Dworca Centralnego.
Zbliżające się Święta Wielkanocne w przedwojennym Białymstoku, zarówno te katolickie, prawosławne, a zwłaszcza żydowskie oznaczały wielkie sprzątanie i pranie we wszystkich domach. Dla złodziei z Chanajek pora ta była zaiste wielką gratką.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.