Szwajcarski tort orzechowy jest zabójczo smaczny. Do tego stopnia, że kiedyś zapewnił mi drugie miejsce w konkursie ciast na przedszkolnym festynie.
Składniki na ciasto:
35 dag mąki
25 dag masła
20 dag cukru
jajko
szczypta soli
Składniki na masę:
40-50 dag orzechów włoskich
20 dag cukru
100 ml śmietany kremówki
2 łyżki miodu
żółtko
Przygotowanie:
Z mąki, masła, cukru, jajka i soli zagnieść kruche ciasto, raczej nie pastwiąc się nad nim zbyt długo, zawinąć w folię i włożyć do lodówki. Odłożyć kilkanaście połówek orzechów (potrzebne będą do dekoracji), a resztę posiekać lub - to mój ulubiony sposób - porosić dzieci, żeby porozgniatały je w misce tłuczkiem do ziemniaków. Minus takiej operacji jest jeden - orzechy fruwają wtedy po całej kuchni, lepiej mieć więc skitrane jakieś w zapasie. Następnie skarmelizować cukier - podpowiedź: warto wcześniej umówić się ze współmałżonkiem "ja piekę, ty zmywasz", konieczność domywania zastygłego karmelu z patelni powinna być uznawana za zbrodnię przeciw gosposiom - i wrzucić do niego rozdrobnione orzechy. Mieszać i dolewać śmietanę, ciut-ciut zostawiając na później, mieszać energicznie, dodać miód, pogotować minutę i odstawić. 2/3 schłodzonego ciasta wałkować do grubości 3-4 mm, a jak komuś wałkowanie nie idzie, to może je układać w tortownicy, na papierze do pieczenia, jak ciasto na tartę. Po bokach trzeba zostawić rant, a na całość rozłożyć masę orzechową. Resztę ciasta rozwałkować do wielkości tortownicy i przykryć nim masę, co jest tylko trochę łatwiejsze od założenia dziecku czepka na basenie. Przed zapakowaniem do rozgrzanego do 170 stopni piekarnika (bez termoobiegu) wierzch ciasta należy posmarować żółtkiem wymieszanym z resztką śmietany. Piec przez 50 minut, aż będzie złote. Po przestudzeniu dekorować połówkami orzechów, można je przyklejać przy pomocy odrobiny miodu. Nie zjadać od razu, bo można szybko się uzależnić.