Strajk nauczycieli. Prawie 88 proc. nauczycieli chce w Białymstoku strajkować

Tak wynika z zakończonego właśnie wśród nauczycieli i pracowników oświaty referendum. ZNP chce, by strajk rozpoczął się już 8 kwietnia. Tuż przed egzaminami gimnazjalnymi i ósmoklasisty.

Jestem bardzo zadowolona z wyników referendum, tym bardziej, że do strajku chce przyłączyć się bardzo wiele osób, które nie są zrzeszone w żadnym związku zawodowym. Ta wspólna solidarność naszego środowiska jest najważniejsza. Nastroje są takie, że jesteśmy gotowi zastrajkować - mówi Julita Gregorczuk, prezes ogniska ZNP w SP nr 5 w Białymstoku, nauczyciel z 34-letnim stażem.

Jak wynika z danych, które w piątek spływały do zarządu białostockiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, SP nr 5 była jedną ze szkół z najwyższym odsetkiem nauczycieli opowiadających się za strajkiem. Tam aż 98,9 proc. pracowników szkoły było „na tak”.

- Popieram dążenia nauczycieli, są na pewno słuszne - przyznaje Bogdan Wróbel, dyrektor tej szkoły. - Jeśli strajk się rozpocznie, dopiero wtedy będę wiedział, jaka jest rzeczywista liczba osób do niego przystępuje i dopiero wtedy można przedsięwziąć jakieś działania. Dlatego na razie nie mogę mieć żadnego planu na ten strajk.

Także w V LO w Białymstoku zdecydowana większość - niewiele ponad 98 proc. - nauczycieli zadeklarowała w referendum gotowość do strajku.

- Ten strajk traktuję nie tylko jako walkę o pieniądze, ale też godnościowo. Że należy pilnie podnieść rangę zawodu nauczyciela, wspomagając ją godziwą zapłatą za trudną i ważną pracą dla społeczeństwa - mówi Barbara Jawor, wicedyrektor V LO.

Jednak jak wielu dyrektorów szkół w obliczu strajku ma obawy. - Zastanawiamy się, czy ten strajk obejmie też okres matur. Martwimy się o to, czy egzaminy się odbędą. Liczymy, że sprawa się rozwiąże jeszcze przed egzaminami i nikt na tym nie ucierpi - dodaje Barbara Jawor.