Sprinterka szybka, ale niepokorna
Takiej gwiazdy w sprincie kobiet nie mieliśmy od czasu mistrzyń olimpijskich Ireny Kirszenstein-Szewińskiej i Ewy Kłobukowskiej.
18-letnia rekordzistka świata Ewa Swoboda już stała się najlepszą juniorką w historii tej konkurencji w Polsce.
„Stara, ale jara, bije brawo młodej gniewnej” - tymi słowami Marika Popowicz-Drapała (Zawisza Bydgoszcz), druga na mecie podczas mityngu Copernicus Cup w Toruniu, pokłoniła się zwyciężczyni i nowej rekordzistce świata juniorów w biegu na 60 m. Zawodniczka z Żor od wyjścia z bloku biegła jak natchniona i ustanowiła fantastyczny czas 7,07 sek, poprawiając dotychczasowy rekord 2 setne sekundy, który od 17 lat (!) należał do Nigeryjki Joan Uduak Ekah. Tym rezultatem Swoboda przez chwilę legitymowała się, wespół z Dafne Schippers, najlepszym wynikiem globu wśród seniorek w sezonie halowym (nazajutrz Holenderka pomknęła w Berlinie z czasem 7,00 sek.). Sprinterka UKS Czwórka Żory, trenowana przez nauczycielkę WF Iwonę Krupę, wcześniej skruszyła 30-letni rekord Polski w hali na 60 m. Pod koniec stycznia na mityngu w Luksemburgu, Swoboda wynikiem 7,13 sek. zdetronizowała Ewę Pisiewicz, która w 1986 roku pobiegła wolniej o 5 setnych sekundy. - Ewa to talent najczystszej wody, a stając na starcie pośród starszych i bardziej doświadczonych rywalek nie czuje żadnego respektu - mówi Popowicz.
Należy zdać sobie sprawę, że mamy do czynienia ze sportsmenką zjawiskową. - Ewa ma w sobie taką genetykę, jaka jest charakterystyczna niemal wyłącznie dla ciemnoskórych zawodników. Trudno zauważyć, by którakolwiek z Europejek miała ten luz i, nomen omen, swobodę, co nasza biegaczka - mówi Jerzy Skucha, prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Ta opinia to zarazem głos eksperta, bo obecny szef związku sam był sprinterem:
- Jakiś czas temu, gdy Ewa była diagnozowana na okoliczność bólu, bodaj w kolanie, fachowiec oniemiał ze zdziwienia. Dotknął jej mięśni i powiedział, że z taką elastycznością jeszcze się nie spotkał.
Prezesowi wtóruje krakowianin Marcin Urbaś, legenda biegów sprinterskich w Polsce, wciąż aktualny rekordzista kraju na 200 m (19,98). - U Ewy widzę parę elementów charakterystycznych dla sprinterów czarnoskórych. Chodzi o bardzo duży luz w bieganiu, bez jakiejkolwiek „napinki”. A pierwsza zasada sprintu mówi: biegnij szybko, ale luźno. Im większy luz, tym szerszy zakres ruchów i szybsze stawianie kroku, podczas gdy u innych zawodniczek napięcia mięśniowe powodują pewne blokady.
Do chóru komplementujących wybitną nastolatkę dołącza znakomity trener sprintu Lech Salamonowicz, wychowawca, pierwszy trener i współtwórca triumfów Urbasia oraz architekt sukcesów reprezentacji w sztafecie. Szkoleniowiec miał na „muszce” Swobodę, gdy prowadził kadrę narodową juniorów: - Ewa zwracała na siebie uwagę od pierwszego mityngu. Wszystkie osoby, które znają się na sprincie, od razu twierdziły, że mamy do czynienia z bardzo uzdolnioną osobą.
Szkoleniowiec, poproszony o fachową analizę, bardzo drobiazgowo opowiada o technice biegu Swobody, dzięki której uzyskuje ona przewagę: - Ewa ma bardzo ładnie ułożone biodro i swobodną górę ciała. Widzę u niej dość dużą obszerność kroku i rytmiczność. Wcześniej biegała z cofniętym biodrem, a dzisiaj ma ciąg do przodu, co wynika z faktu, że odległość między rzutem pionowym biodra od spojenia łonowego do stopy nogi tylnej jest u niej bardzo duża. Ta agresywność biodra, w połączeniu z lekkością biegu, daje tak znakomite wyniki.
Urbaś zwraca uwagę na kolejny element rzemiosła sprinterskiego Swobody: - Poza genetyką, która w dużym stopniu wpływa na jej sposób biegania, Ewa stosuje technikę obserwowaną u sprinterek czarnoskórych. To znaczy biega bardzo mocno z przedniego wahadła, czyli wyprowadza kolano i podudzie wysoko oraz w kierunku biegu, „odpychając” się z biodra, przez co osiąga większą długość kroku. Innymi słowy bardzo mocno akcentuje fazę grzebnięcia podudziem, natomiast jej rywalki podnoszą kolano zdecydowanie niżej i ograniczają sobie długość kroku .
Jest też druga, nieco ciemniejsza strona medalu. W środowisku tajemnicą poliszynela jest fakt, że Swoboda jest osobą dosyć trudną w prowadzeniu. Władze PZLA przekonały się o tym w ubiegłym roku, gdy najlepsza polska sprinterka została powołana na mistrzostwa świata w Pekinie.
Niespodziewanie pojawił się zgrzyt - Swobody zabrakło w reprezentacji, a incydent miał swoje konsekwencje dyscyplinarne. - Ewa powiedziała, że nie wystartuje z powodu kontuzji, w związku z tym była prośba, żeby przyjechała do Warszawy. Najlepszy w kraju ortopeda miał zrobić jej wszystkie badania i zdiagnozować uraz. Cóż, ważniejsze dla Ewy były wypadające w tym dniu urodziny - zżyma się prezes Skucha.
Za niestawienie się w stolicy zawodniczka została zawieszona symbolicznie, na miesiąc. - Ewa nie jest słodką i miłą dziewczyną, ma niepokorną naturę, co manifestuje tatuażami. - ocenia Popowicz. - Ta osobowość, talent i predyspozycje czynią z niej urodzoną sprinterkę. Przykre jest tylko to, że w mediach już pojawiła się fala podejrzeń i spekulacji, czy Ewa wygrywa bez sięgania po doping. Wierzę, że insynuacje nie odbiją się na jej dyspozycji, bo jest dziewczyną o piekielnie silnym charakterze.
Autor: Artur Gac