Kiedyś oglądałem film o Duńczyku, który ciągnął na saniach przez Grenlandię wielkie czerwone cycki. Myślałem, że będzie nimi wabił niedźwiedzia polarnego, a może nawet UFO. Ale nie, chłop walczył z rakiem piersi. Nie wiem czy pokonał raka, ale lubimy takie akcje, bo są wzruszające, widowiskowe i łatwo interesują się nimi media.
Dzięki nowym technologiom działalność charytatywna mocno się uprościła, przez co poszła ostro do przodu. Już od samego rana, zanim cokolwiek włożymy sobie do ust, możemy dokarmić biedne i głodujące dzieci. To bardzo proste. Pajacyk, Okruszek, Szlachetny klik, Miś Pomocnik. Warto klikać w różne banery, żeby dieta była zróżnicowana.
Dopiero potem sam jem śniadanie, ale też z myślą o potrzebujących! Zakrętki od maślanki nie wyrzucamy, tylko wkładam do specjalnego kartonika, bo z 16 mln zakrętek będzie wózek inwalidzki. Żeby wózek nie był pstrokaty najlepiej zbierać zakrętki jednego koloru. Na razie mam niecałe 2 tysiące zakrętek, ale zbieram dopiero od 9 lat. Ich wartość nie przekracza pewnie 10 zł, a tyle mógłbym uzbierać nie kupując trzech maślanek, ale przecież nie o to we współczesnej charytatywności chodzi. Poza tym do maślanki wkrajam banana. To mój ulubiony owoc, a przy okazji ważny głos w dyskusji na temat stadionowego rasizmu.
Potem robię 22 pompki i oblewam się kubłem zimnej wody. Dla was to głupia gimnastyka i prysznic, a ja już rozwiązałem problem samobójstw wśród weteranów i stwardnienia zanikowego bocznego. No i czas na zakupy. Wybieram wodę, z której grosz przeznaczany jest na studnie w Sudanie i produkty z kodem kreskowym zaczynającym się od czwórki, bo słyszałem, że pieniądze z takich rzeczy przekazywane są na glukometry dla potrzebujących.
Potem wracam do domu i sprawdzam, czy nie było jakiegoś zamachu lub trzęsienia ziemi. Jeśli było, to ustalam, jaką w tym kraju mają flagę i wklejam ją na zdjęcie profilowe. Poza tym polubiam zdjęcia chorych kotów, bo każdy lajk, to grosz na ich leczenie, a udostępnienie to 5 gr. Kociaczki naprawdę tego potrzebują. Na przykład kociak Propan ma sześć łapek i fioletowe futerko, jak u tej krowy z czekolady. Przysięgam, tak było na zdjęciu. Żeby amputować tylko jedną nadliczbową łapkę Propana trzeba miliona udostępnień. Ja udostępniam, a Wy? Gdyby każdy był tak wrażliwi jak ja, to można by Propankowi amputować wszystkie łapy, nawet te cztery, które natura dała mu w standardzie.
Wieczorem wyskakuję do dyskoteki. Zakładam niebieską bransoletkę, która oznacza walką z piractwem muzycznym. Trzeba tylko uważać, bo jasnoniebieska bransoletka służy do walki o czystość wody, a o to na dyskotece nie będę przecież walczył. Na drugą rękę zakładam bransoletkę zieloną. Tu też trzeba uważać, bo bardzo podobne odcienie zieleni symbolizują walkę z depresją, jaskrą i chronicznym bólem stawów. Ja zawsze po dyskotece walczę z bólem stawów. No i limonkowa wstążka, bo pasuje mi do marynarki, a przy okazji to symbol protestu przeciwko piractwu drogowemu.
Na imprezie też próbuję być charytatywnym. Nie wyrzucam metalowych kółek z puszek i folijek z paczek po papierosach. Słyszałem, że za milion folijek można dostać respirator. Poza tym planujemy różna akcje. Chcemy 20 land roverami objechać całą Afrykę trasą w kształcie serca. Taki symboliczny gest dla ofiar wirusa eboli. Przy okazji będą jeszcze imprezy towarzyszące: „Małe kliku-kliku na rzecz Mozambiku”, „W Libii zawsze deszczyk kapie, gdy masz żółtą wstążkę w klapie” oraz „Kliknij w prostokącik! To się wojna skończy”.
Spać chodzę koło północy, ale światło gaszę wcześniej, punktualnie o 23. w geście solidarności z chorymi na zaćmę i stawiam świeczkę w oknie na znak protestu przeciwko aneksji Krymu. I dopiero potem próbuję zasnąć. Nie jest to łatwe, bo za ścianą sapie i rzęzi mój sąsiad. Całe życie zbierał folijki na respirator, ale poddał się już po 40 latach palenia, zabrakło mu do zebrania tylko 980 000 folijek. Szkoda. Bo w dobroczynności najważniejsza jest konsekwencja. Konsekwencja i bezinteresowność. Dlatego zawsze, jak widzę na ulicy głodne dziecko, to od razu wysyłam SMS-a o treści „POMAGAM”.