Sikając pod wiatr. Tango pedagog
Jak co roku w Dzień Nauczyciela padło wiele wzniosłych słów pod adresem pięknego zawodu i misji. Tradycyjnie zabraknie jednak okazji, by powiedzieć o tym, co tak naprawdę tli się w sercu każdego nauczyciela. Pomyślałem, że zrobię to ja w imieniu wszystkich pedagogów, tych, którzy czują dziś nie tylko dumę, ale i wściekłość. Zastanawiałem się, jak te myśli wyrazić, żeby było po nauczycielsku, czyli z dumą, wściekłością i z... klasą. I wyszło mi tango:
Blady świt.
Autobus numer trzy
w przegubie dzisiaj lekko chrzęści.
Radio gra.
Ktoś z tyłu cicho łka.
Ktoś zasnął wsparłszy się na pięści.
I wtedy właśnie musi wejść wszystkimi drzwiami, że się wyrażę tak między nami:
Ta zasmarkana i błotnista!
Stonka w tornistrach
stonka w tornistrach
I trzeba w tym chrobocie i gdakaniu wystać.
Stonka w tornistrach
Stonka w tornistrach
Wreszcie stop.
Wysiada dziki tłok
I chmara ciągnie się zygzakiem.
Znowu krzyk,
rechoty, pisk i ryk.
Wataha brnie do baby, co lizakiem zamyka przejazd, nie pojedzie żaden człowiek.
Szarańcza idzie.
Sunie się mrowie.
Ta zaflukana i błotnista.
Stonka w tornistrach.
Stonka w tornistrach.
I nie da się zwyczajnie tej zarazy spryskać.
Stonka w tornistrach.
Stonka w tornistrach.
Szkolne drzwi.
Naciera tabun i
do środka wchodzi gwarny tłumek
Zatkają zlew.
Napsują krew.
I każdy zniszczy w szkole, co tam umie.
I znów nam będą wkładać kosz na głowy
Pluć nam do kawy.
Podstawiać nogi.
A potem chachać się podstępnie i zdradziecko
takim to ....
cudem jest dziecko!