Sikając pod wiatr. Felieton Krzysztofa Szubzdy
Człowiek, zwłaszcza młody, jest jakoś tak skonstruowany, że uwielbia robić głupie rzeczy i nie ponosić konsekwencji. A że współczesne granice młodości obejmują już czterdziestolatków, głupie rzeczy bez ponoszenia konsekwencji ma ochotę robić połowa społeczeństwa. Wymyśliliśmy więc pewien pozór zaworu bezpieczeństwa, który nazywa się beką. Robienie czegoś dla beki sprawia, że to coś nie znaczy już tego, co znaczy, często oznacza wręcz coś odwrotnego. Tak przynajmniej chcieliby miłośnicy beki.
Beka zaczyna się na przykład od tego, że studenci szkoły muzycznej robią sobie imprezę przy disco-polo. Ma to oznaczać, wyższy poziom wtajemniczenia, zabawę z podwójnym dnem. Pierwsze dno (w przenośni i dosłownie) jest takie, że słuchają disco, drugie – że tak naprawdę się z niego naśmiewają, w istocie więc słuchają tak, jakby j bojkotowali. Tyle że tak naprawdę spędzają całą noc przy degenerującej pożywce.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień