Ruszył Bella Cup. To największy turniej kobiecy w sezonie letnim w Polsce [zdjęcia]
To dobra informacja? Na pewno dla toruńskich kibiców, którzy pod nosem i za darmo mogą obejrzeć całkiem przyzwoity tenis. Gorsza informacja dla polskiego tenisa, który organizacyjnie i finansowo wyraźnie nie nadąża za postępami zawodniczek.
Jeszcze w ubiegłym roku mieliśmy turniej w Poznaniu z pulą nagród 50 tys. dolarów. Została Bella Cup, która od 22 lat dźwiga sztandar polskiego tenisa kobiecego. To absolutny rekord w Polsce i jeden z najlepszych wyników na świecie wśród turniejów z tej półki.
Smak zawodowstwa
- Bella Cup zapracował sobie na miano dużego wydarzenia w polskim tenisie. Jako Polski Związek Tenisowy potrafimy docenić trud, jaki trzeba włożyć w organizację i utrzymanie takiej imprezy przez tak wiele lat - podkreśla Jacek Durski, sekretarz generalny PZT. Ten turniej jest ogromną szansą dla młodych polskich tenisistek, które w swoim kraju mogą poznać smak zawodowstwa. Ewentualny sukces może stać się wielką motywacją do dalszej pracy.
Zdaniem Renaty Sokołow-skiej, od ubiegłego roku dyrektora Bella Cup, właśnie takie turnieje są szansą dla młodych tenisistek.
- W Poznaniu Polki miały duży problem, żeby wygrać jakiegoś singla czy nawet się zakwalifikować. Chcielibyśmy oczywiście mieć jeden renomowany i duży turniej narodowy, ale to niekoniecznie wiązałoby się z szansą dla polskich tenisistek - wyjaśnia.
W Toruniu w ostatnich latach kilka polskich tenisistek zdobyło sporo punktów. Od 2010 roku w finałach grały Magda Linette, Katarzyna Piter i Paula Kania. Wszystkie jednak awansowały w rankingu WTA i szukają wyższej rangi turniejów. W tym roku tych polskich nadziei na sukces jest jednak jakby trochę mniej.
PZT stara się inwestować teraz w tą najmłodszą grupę i stworzył cały cykl turniejów najniższej rangi dla dziewcząt. - Pieniądze związku i sponsorów chcemy wykorzystać na budowanie jak najszerszej oferty dla dziewcząt, żeby jak najwięcej polskich młodych tenisistek mogło szukać tam swojej szansy. Chcemy tworzyć szeroką piramidę szkoleniową, żeby na bazie tych wielu małych turniejów kreować modę na tenisa i w przyszłości większe imprezy - dodaje Durski.
W Toruniu jedyną Polką, która na podstawie rankingu dostała się do turnieju głównego, jest Katarzyna Kawa. Ostatnio odpadła w 1. rundzie takiego samego turnieju w Ystad. Spore nadzieje wiązane są z Magdaleną Fręch, finalistką przed rokiem w deblu, która zagra z dziką kartą.
- To zawodniczka z dużym potencjałem i jest wielką nadzieją polskiego tenisa - podkreśla Sokołowska.
Stawiają na młodość
Organizatorzy turnieju szukali młodych tenisistek, dla których ewentualny sukces mógłby okazać się trampoliną w karierze. Dwie kolejne dzikie karty otrzymały Maja Chwalińska i Marce-lina Podlińska. Pierwsza to aktualna mistrzyni Polki do lat 16 w grze pojedynczej i mieszanej, Podlińska przed kilkoma dniami ukończyła Mistrzostwa Polski do lat 18 na 2. miejscu.
- To są zawodniczki, na które warto postawić. Chcemy bardzo, żeby w Polsce było dużo mniejszych turniejów, na których młodzież może zdobywać pierwsze punkty, a żeby Bella Cup był tym, który wieńczy dzieło - przyznał Jerzy Hertel, wiceprezes Polskiego Związku Tenisowego.
Ostatnią dziką kartę dostanie mistrzyni Polski. I tu los dopisał kartę do toruńskich planów, bo złoto w Gliwicach wywalczyła kolejna młoda i utalentowana - Daria Kuczer.
Aktualną listę zawodniczek turnieju głównego otwiera, sklasyfikowana na 175 miejscu na świecie, Bułgarka Isabella Shinikova. W niedzielę rozpoczęły się eliminacje na kortach Startu-Wisły na Skarpie, turniej główny rusza we wtorek.