Rolnicy walczą o zdrowie świń
Gospodarze z Kujaw i Pomorza robią co mogą, by afrykański pomór świń (ASF) nie przeniósł się do naszego regionu. I proszą innych o rozsądek.
Maciej Ściesiński, rolnik z Salna w pow. bydgoskim zawsze dbał o bioasekurację (to biologiczna ochrona fermy - przyp. red.) i dlatego osoby postronne nie wejdą do jego chlewni. Nie oszczędza np. na matach dezynfekcyjnych. - Na bioasekuracji nie można oszczędzać! - podkreśla gospodarz.
Jego zdaniem bardzo ważne jest m.in. to, by zwracać uwagę, kto wjeżdża na teren gospodarstwa. - Mam sprawdzonego odbiorcę tuczników, który zawsze ma umyte samochody - mówi. - Nie wpuszczę brudnego auta, które jeździ od gospodarstwa do gospodarstwa, bo tak można zawlec wirusa ASF-u.
- Pośrednik, który nie przejmuje się bioasekuracją, rzeczywiście może przenieść wirusa afrykańskiego pomoru świń - twierdzi Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii. - Właściciele małych stad, jeśli mają obawy, mogą sami zawieźć tuczniki do punktu skupu. Ważne jednak, by przed powrotem do gospodarstwa umyli samochód i np. przyczepkę, na której wieźli świnie.
- Niestety niektórzy rolnicy sprzedający po kilka świń, w ogóle nie przejmują się bioasekuracją - uważa Jan Biegniewski, rolnik z Wronia k. Wąbrzeźna, wiceprezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS. - Dlatego apelujemy do nich, by zachowywali się rozsądnie, bo walka z ASF-em ma znaczenie dla wszystkich polskich gospodarstw.
- Walka z ASF-em to teraz najważniejszy problem - uważa Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. - Nie dotyczy on tylko właścicieli chlewni, ale także np. producentów zbóż, bo jeśli chlewni ubędzie, to trudniej im będzie sprzedać zboże paszowe.
Biegniewski: - By zadbać o bioasekurację wystarczy pamiętać o kilku zasadach: nie wpuszczać do chlewni osób postronnych, nie kupować świń z niewiadomego źródła, stosować maty dezynfekcyjne (z użyciem np. 2-proc. sody kaustycznej), zmieniać ubiór i buty przed wejściem do chlewni.