Przeszedł Brdę, czas na Wisłę
Maciej Boinski z Nakła przeszedł już wzdłuż Noteć, Wartę i - wczoraj - Brdę. Tę ostatnią wędrówkę rozpoczął 1 lutego od jeziora Smolnego.
Wczoraj o godz. 11 doszedł do Brdyujścia. Rzeka liczy 238 km. Ale przeszedł - jak ocenia - 260-270 km. Nie wszędzie można iść przecież brzegiem. Tak było m.in. z Zalewem Koronowskim. Z Nowego Jasińca wszedł do Koronowa, ruszył do Romanowa i dalej już nad starym korytem Brdy. - Zalew jest piękny - powiedział. - Zachwyca. Moje zdziwienie wzbudziło to, że jego brzegi są czyściutkie. Tego się nie spodziewałem. Niestety, dalej, nad samą Brdą, od Koronowa w stronę Bydgoszczy spotkałem sterty śmieci. W Opławcu brzegi też zaśmiecone, na Czyżkówku aż miło, bo znowu czysto, jakby inny gospodarz tu rządził... Przed węzłem zachodnim spotkałem sporo bezdomnych, pod wpływem alkoholu... Ciekawe, że Brda jeszcze na terenie Bydgoszczy jest dzika. Zwalnia swój nurt dopiero, gdy łączy się z Kanałem Bydgoskim...
Maciej Boinski na wyprawę wzdłuż Brdy nie zabrał ze sobą „domu na kółkach”, czyli sanek z kółkami, które ciągnął za sobą w wyprawach nad Notecią i Wartą. Brda jest zbyt dzika, zarośnięta, by ciągnąć za sobą sanki. Cały swój dobytek - namiot, śpiwór, karimatę, butlę gazową, odzież, żywność, niósł więc w plecaku.
Do źródeł Brdy, jak i w czasie poprzednich wypraw, zawiózł go swym autem Roman Kadecki z Osieka nad Notecią. I przywiózł wczoraj z Brdyujścia do Nakła. Dokąd za rok? - Chciałbym przejść Wisłę - mówi Maciej Boinski.