Przepisy prosto z rękawa babci - ziełomiód
To nie sztuka zmieszać miód z sokiem. Prawdziwą sztuką jest skłonienie pszczół do zrobienia ziełomiodu. Na przykład z pokrzywy.
Jan Wróblewski miłość do pszczół wyniósł z domu. Dzisiaj jest właścicielem pasieki wędrownej Debora w Szprotawie, a smaki, które produkuje mają swoje korzenie na Kresach.
- Wychowywałem się na wsi, a moje babcie pochodziły z Kresów. Zaraz po wojnie było bardzo ciężko i obie musiały się nagłowić, żeby wykarmić gromadkę wnuków. Czasami miałem wrażenie, że te wszystkie przepisy wysypują im się z rękawa. Babcia przekazała niektóre przepisy mamie, a kiedy ja byłem dzieckiem lubiłem włożyć paluch do garnka i tak zapamiętałem smaki, które przemycam w moich produktach - mówi Wróblewski. – Z kolei u mojego dziadka w sadzie były kiedyś ule. Gdy na świecie pojawiły się wnuki, dziadek był zmuszony pasiekę zlikwidować, bo dzieci jak to dzieci, wszędzie musiały wsadzić nos, a pszczoły czasami żądlą - dodaje.
Czytaj więcej 16 sierpnia w papierowym wydaniu „Gazety Lubuskiej” oraz w naszym serwisie plus.gazetalubuska.pl