Prawnik o wyborach korespondencyjnych: "Naruszana jest konstytucja i zwykła ludzka przyzwoitość"
Jesteśmy chyba jedynym krajem, w którym politycy, zamiast pomagać ludziom, zajmują się wyłącznie tym, by ugrać dla siebie jakąś korzyść polityczną i próbować wybrać urzędującego prezydenta ponownie. Zdają sobie sprawę z tego, że brak realnej pomocy i doprowadzenie wielu sfer naszego państwa do katastrofalnej sytuacji będzie im nieuchronnie odbierało poparcie - mówi profesor Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu, z którym rozmawiamy o uchwalonej przez PiS w poniedziałek wieczorem ustawie dotyczącej wyborów korespondencyjnych w czasie pandemii koronawirusa.
Posłowie PiS w poniedziałek złamali w Sejmie konstytucję? są naruszane na wielu płaszczyznach
W ostatnim czasie mamy do czynienia z niekonstytucyjnym festiwalem. Nie mam wątpliwości, że konstytucja i ustawy
Ma pan na myśli fakt, że posłowie PiS ponownie złożyli projekt praktycznie tej samej ustawy niedługo po tym, jak została ona odrzucona w głosowaniu?
To też, choć niestety do takiej politycznej tandety już się przyzwyczaiłem. Cały świat walczy dziś z pandemią koronawirusa, która kosztuje życie wielu ludzi. Cały świat zatrzymał swój bieg w sensie gospodarczym i społecznym. Ludzie tracą swoje firmy, pracę, rezygnują ze swoich wolności, nie mogą się poruszać. Politycy na całym świecie nawet nie muszą przekonywać ludzi, że trzeba zrezygnować z pewnych sfer, aby ratować ludzi słabszych, którzy umrą przy zakażeniu koronawirusem. Jesteśmy chyba jedynym krajem, w którym politycy, zamiast pomagać ludziom w tej sytuacji, zajmują się wyłącznie tym, by ugrać dla siebie jakąś korzyść polityczną i próbować wybrać urzędującego prezydenta ponownie, póki się jeszcze da. Zdają sobie sprawę z tego, że brak realnej pomocy i doprowadzenie wielu sfer naszego państwa do katastrofalnej sytuacji, będzie im nieuchronnie odbierało poparcie. Dlatego zamiast zajmować się pomocą ludziom w dobie koronawirusa, zajmują się sobą. I to jest brakiem jakiejkolwiek politycznej przyzwoitości.
A jak wygląda obecna sytuacja pod względem prawnym?
Nikomu nie trzeba opisywać, jakie wolności aktualnie zostały nam odebrane. Jest to obwarowane sankcją karną. Przecież za wejście do lasu czy poruszanie się niezgodnie z regułami, można otrzymać mandat. Takie regulacje mają miejsce w stanie klęski żywiołowej, który jest przewidziany przez konstytucję.
Ale formalnie wciąż nie został wprowadzony...
Wystarczy wyjrzeć przez okno, aby zobaczyć, że mamy stan klęski żywiołowej. Aktualne działania rządu są charakterystyczne dla stanów nadzwyczajnych. W normalnej sytuacji one nie miałyby miejsca. W takiej sytuacji Rada Ministrów ma obowiązek wprowadzić stan klęski żywiołowej. Jeśli tego nie czyni, to pojawia się pytanie, czy go mamy, czy nie. Jeśli go mamy, to można ograniczać naszą wolność, ale wybory nie będą legalne. Z kolei jeśli on nie obowiązuje, to nielegalne są ograniczenia naszych praw.
Dlaczego w takim razie wciąż formalnie nie wprowadzono stanu klęski żywiołowej?
Prawdopodobnie dlatego, aby uniknąć odwołania wyborów. Innego racjonalnego wyjaśnienia nie ma.
Czy pana zdaniem dojdzie do wyborów prezydenckich 10 maja?
Moim zdaniem nie odbędą się. Gdyby one miały miejsce, mielibyśmy do czynienia z naruszeniem prawa i możliwością odpowiedzialności karnej za sprowadzenie zagrożenia epidemiologicznego.
Ale przecież PiS tłumaczy, że wybory korespondencyjne mają być organizowane po to, by jak najbardziej zadbać o bezpieczeństwo Polaków....
Zagrożenie będzie w jednym i drugim przypadku, choć przy wyborach korespondencyjnych być może trochę mniejsze. Ale przecież mamy kontakt z listonoszami, oni otwierają koperty, na których może być wirus. Do tego muszą działać komisje wyborcze. Wiadomo, że ludzie będą musieli się jakoś stykać i sprawdzać karty. To generuje nieprawdopodobne ryzyko zakażenia tych osób koronawirusem.
PiS, przegłosowując w poniedziałek ustawę o wyborach korespondencyjnych, ingeruje w sposób niedozwolony w kodeks wyborczy?
Oczywiście... Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie mówił, że nie wolno ingerować w kodeks wyborczy w czasie krótszym niż pół roku przed wyborami. Po drugie, dochodzi do zmiany reguł podczas gry. A poza tym jak będzie zagwarantowana tajność głosowania, swobodne oddawanie głosów w rodzinach patologicznych, a jak zapewnić powszechność wyborów w sytuacji, gdy karta może nie dotrzeć? Są tysiące pytań, które się nasuwają przy głosowaniu korespondencyjnym. Takie głosowanie nie może być dobrze przygotowane. To jest jakiś desperacki krok na ostatnią chwilę, kiedy nie można już przeprowadzać zmian w kodeksie wyborczym. Mało tego, konstytucja wyraźnie mówi, co w takiej sytuacji należy zrobić.
Przełożyć wybory...
Wprowadzić stan klęski żywiołowej, przełożyć wybory i koniec. Tu nie ma żadnych wątpliwości, co wolno zrobić, a czego nie. Ponadto trzeba nadać legalność aktualnym ograniczeniom, które z powodu braku stanu klęski żywiołowej są nielegalne.
Ustawa uchwalona w poniedziałek wieczorem przez PiS stanowi o możliwości trzech lat więzienia wobec osób, które nie zwrócą karty do głosowania. Czy w praktyce oznacza to, że wybory nie będą już dobrowolne, a obowiązkowe?
Nie sądzę, żeby tak to było pomyślane, ale może być tak odczytane. Jednak właśnie dlatego są rozwiązania konstytucyjne, aby nie popełniać takich błędów w pośpiechu i na ostatniej chwili. By nikt nie powiedział, że mamy obowiązkowe głosowanie, bo trzeba oddać kartę do głosowania. A przecież każdemu wolno nie pójść na wybory i nie głosować. To jest nasza wolność. A jeśli ktoś przyśle nam do domu kartę do głosowania, to jak mam skorzystać z tego prawa i wolności? Jakim prawem ktoś z mojej wolności czyni obowiązek?
Jest jakieś rozwiązanie tej sytuacji?
Oczywiście, że tak. Rozwiązanie zgodne z konstytucją to wprowadzenie stanu klęski żywiołowej i nieprzeprowadzanie tych bezsensownych i niekonstytucyjnych wyborów, które odbyłyby się w nieuczciwych warunkach.
"Jesteśmy chyba jedynym krajem, w którym politycy zamiast pomagać ludziom zajmują się tym, by ugrać dla siebie jakąś korzyść i wybrać urzędującego prezydenta ponownie, póki się jeszcze da"- mówi prof. Maciej Gutowski, dziekan ORA w #Poznań o ustawie @pisorgpl #WyboryKopertowe
— Norbert Kowalski (@norkowalski) April 7, 2020
Kolejny kontrowersyjny zapis pozwala marszałkowi Sejmu na przesunięcie terminów wyborów o tydzień. To chyba precedens w historii Polski?
To przepis uszyty na wypadek, gdyby nie zdążono przeprowadzić wyborów 10 maja. Tylko jak w takiej sytuacji mamy mówić o stabilności konstytucyjnej? Prawo jest tworzone pod doraźne potrzeby i pod konkretnego polityka, czyli urzędującego prezydenta. Za tym idzie myśl, że trzeba te wybory przeprowadzić teraz za wszelką cenę, bo potem ich wynik może być niekorzystny.
Zakładając, że w maju dojdzie do wyborów prezydenckich, czy będzie można mówić o tym, że one są ważne i konstytucyjne?
Moim zdaniem będą to nieuczciwe wybory w sytuacji prawnie niedopuszczalnej, przy niewdrożeniu wymaganego konstytucją trybu. Podstawowe wątpliwości dotyczą tego, czy mamy zapewnioną tajność, powszechność i wolność wyborów. W komisji wyborczej
każdy oddaje głos osobno. A co, jeśli w mieszkaniu przebywają rodzice z dziećmi i ojciec w patologiczny sposób dominuje w tej rodzinie? O ile w komisji wyborczej każdy jest w stanie oddać głos tajnie, o tyle w domu jedna osoba może wypełnić wszystkie karty do głosowania. Po drugie, jest wątpliwość dotycząca powszechności wyborów. Nie wiem, czy do każdego dotrze karta do głosowania, a jestem wręcz przekonany, że nie do każdego dotrze. Do tego dochodzi kwestia wolności oddania głosu. W sytuacji, gdy nakłada się sankcję karną za zniszczenie czy nieoddanie karty do głosowania, a jest ona przesyłana do domu, to pojawia się pytanie, czy został nałożony na nas pośredni obowiązek głosowania.