Prawie co drugi belfer wybiera strajk
Niemal połowa szkół w regionie zamierza wziąć udział w strajku organizowanym przez ZNP. Protest ma się odbyć w marcu w całej Polsce.
Wczoraj minął termin, w którym powinny się zakończyć wszystkie procedury związane ze strajkiem zapowiadanym przez ZNP.
Związek wstąpił w spór zbiorowy i protestuje przeciwko reformie oświaty, która m.in. likwiduje gimnazja i wprowadza 8-letnią podstawówkę.
Jeszcze w styczniu związkowcy wystosowali do dyrektorów szkół pisma z żądaniami. ZNP wystąpił m.in. o zagwarantowanie, że przez najbliższe 5 lat, czyli do 31 sierpnia 2022 roku, nikt nie zostanie zwolniony i nie pogorszą się warunki pracy. Zażądał również 10 proc. podwyżki wynagrodzeń nauczycieli.
- Nie mieliśmy innego wyjścia. Musieliśmy zwrócić się do dyrektorów szkół, ponieważ to oni są pracodawcami dla nauczycieli - tłumaczą związkowcy.
Teraz szykują się do ogólnopolskiego strajku w szkołach.
Nauczyciele i pracownicy każdej placówki mogli wypowiedzieć się w referendum, czy do niego przystąpią. - Na tę chwilę mamy dane z ponad jednej trzeciej placówek w regionie - mówi Ryszard Kowalik, prezes Kujawsko-Pomorskiego Okręgu ZNP w Bydgoszczy. - Są to informacje z 445 szkół, w których referendum się już odbyło. W 215 zapadła decyzja o przystąpieniu do strajku.
Jak podkreśla Ryszard Kowalik, do protestu ZNP odważniej przyłączają się nauczyciele z większych ośrodków. Na przykład w Bydgoszczy chęć udziału w strajku zadeklarowały 53 placówki spośród 108, które przeprowadziły referendum. Dla porównania - w Nakle nad Notecią z 14 szkół nie będzie strajkować żadna. Podobnie jest w Lnianie, gdzie nie zdecydowała się na to żadna z czterech placówek. Nie chcą też strajkować pedagodzy w Koronowie.
- Widać, że w mniejszych miejscowościach strach o pracę jest silniejszy - mówi Ryszard Kowalik. - Nauczyciele pójdą na każde ustępstwo, aby ją zachować. Być może teraz tak się uda, ale trzeba spojrzeć na problem w perspektywie trzech lat, gdy szkoły będą opuszczać kolejne roczniki gimnazjalistów. Wtedy sytuacja może być niewesoła. Z drugiej strony, warto zauważyć, że są też takie miejscowości, w których chce strajkować około połowa szkół. To na przykład Wąbrzeźno (9 na 16), Świecie (8 na 19), Łasin (5 na 8) czy Łabiszyn, gdzie za strajkiem są wszystkie 4 placówki.
W Toruniu o udział w strajku zapytano nauczycieli i innych pracowników 76 placówek. Za strajkiem opowiedziało się 65 proc. z nich. W 26 placówkach pracownicy byli przeciwni strajkowaniu bądź nie udało się zebrać wymaganej liczby wypełnionych kart.
- Reforma wprowadzana jest w zbyt dużym pośpiechu, dlatego nie wniesie nic dobrego, a wprowadzi tylko chaos i zamęt - mówi Urszula Polak, prezes oddziału ZNP w Toruniu.
W Grudziądzu referendum strajkowe odbyło się w większości szkół. - Nadal napływają do nas dane - tłumaczy Róża Lewandowska, prezes oddziału ZNP w Grudziądzu. - Pracownicy ponad 70 proc. szkół, z których mamy informacje, opowiedzieli się za udziałem w strajku. W kilku placówkach referendum się nie odbyło, ponieważ pracownicy nie chcieli się wypowiedzieć na ten temat.
Róża Lewandowska podkreśla, że w strajku chcą uczestniczyć nie tylko gimnazja, ale również część szkół ponadgimnazjalnych. - Cieszymy się, że ich nauczyciele są z nami - mówi. - Jako związek nie jesteśmy przeciwko reformowaniu oświaty, ale nie zgadzamy się na rewolucję.
Strajk odbędzie się marcu. Decyzję o terminie i formie jego przeprowadzenia podejmie zarząd główny ZNP. Zbiera się on 7 marca.
Jednocześnie rodzice, którzy są przeciwni reformie, zapowiadają, że 10 marca nie poślą dzieci do szkół. Akcja prowadzona jest m.in. na Facebooku.