Praca dla więźniów. Skazani pracują. Także w Drodze [WIDEO]
I to już od sześciu lat - choć rządowy program Praca dla więźniów działa dopiero od roku.
Właśnie wczoraj jego efektami pochwaliły się białostockie służby więzienne. Więźniowie coraz częściej za swoją pracę otrzymują wynagrodzenie, ale nadal często pracują jako wolontariusze. Chociażby w Stowarzyszeniu Droga. Tu w ciągu ostatnich sześciu lat pomagało 33 osadzonych. Rano wychodzą z więzienia, docierają na miejsce pracy, a po zakończeniu - grzecznie wracają za kratki. - No, chyba że przedłuży im się praca... Wtedy odwozimy ich samochodem. Bo muszą przecież wrócić na czas - uśmiecha się ojciec Edward Konkol, szef Drogi. Osadzeni wykonują tu wszystkie cięższe prace: naprawy, sprzątanie, wożenie mebli dla potrzebujących, jesienią pomagają zrzucać węgiel. Za darmo!
Podobnie jest w Domu Dziecka nr 2 przy ul. 11 Listopada. Tu więźniowie pomagają już od 12 lat - czyli dużo dłużej niż ogłoszony rok temu rządowy projekt Praca dla więźniów. Założenia są proste: darmowa praca dla społeczności lokalnej, a jednocześnie duże ulgi dla przedsiębiorców, którzy za pracę więźniów chcą płacić. To 40-proc. odliczenie od najniższej płacy krajowej. W ramach rządowego programu przy zakładach karnych mają też powstać hale produkcyjne. Na Podlasiu w Czerwonym Borze. Są już chętni przedsiębiorcy, którzy zdecydują się na taki rodzaj współpracy. - Ale cały czas czekamy na kolejnych - zapewnia płk Piotr Kondraciuk, dyrektor okręgowy Służby Więziennej w Białymstoku.
W zakładach karnych są też przygotowane miejsca, gdzie więźniowie będą mogli pracować. Wystarczy, że znajdzie się przedsiębiorca, który zleci im zadanie, przeszkoli, dostarczy materiały i odbierze gotowy produkt. Już dziś w ten sposób na Podlasiu pracuje prawie 500 skazanych. To m.in. ci, którzy nie zostali zakwalifikowani do pracy na zewnątrz. Ale najważniejsze jest, że liczba i jednych, i drugich cały czas rośnie - w ciągu ostatniego roku 291 osadzonych podjęło pracę. W sumie na Podlasiu pracuje ponad 1,5 tys. więźniów, czyli niemal 76 proc. tych, którzy zostali zakwalifikowani jako zdolni do niej. Odpłatnie - ponad 500 osób.
- Zatrudnienie jest najważniejszym filarem resocjalizacji - przekonuje płk Kondraciuk. Jak mówi, dzięki temu wzrasta bezpieczeństwo w zakładach karnych: - Jeżeli skazany uczciwie pracuje osiem godzin dziennie, to musi odpocząć, nie ma siedzenia do nocy.
Praca to też szansa na zapłatę długów, jak chociażby alimenty czy koszty sądowe i grzywny. To też szansa, by po odsiadce łatwiej wrócić do normalnego życia.
A ojciec Konkol dodaje: - Niektórzy przychodzą potem, po wyjściu na wolność i proszą: Pomóżcie nam zaadaptować się do normalnego życia. Pomóżcie nam odzyskać dzieci, które gdy ja trafiłem do więzienia, przebywały w domu dziecka.